Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cierp i wygrywaj. Czy trener może tak traktować dzieci?

Małgorzata Motor
Rodzice młodych akrobatek uważają, że surowa trenerka poprzez swoje metody zniszczyła karierę ich córek.
Rodzice młodych akrobatek uważają, że surowa trenerka poprzez swoje metody zniszczyła karierę ich córek. Krzysztof Łokaj
Szarpanie, wyzywanie, wbijanie paznokci, ciągnięcie za włosy, ośmieszanie. Czy w imię sukcesu sportowego trener może tak traktować dzieci?

Lenka Skowrońska trafiła do klubu sportowego w Rzeszowie, mając zaledwie siedem lat. Szybko znalazła się w grupie akrobatek, które walczyły o medale na arenie międzynarodowej.

Wiktoria również zaczynała w wieku siedmiu lat. Jej siostra Gabrysia - dziewięciu. Obie są zresztą córkami Rafała Wilka, byłego żużlowca, znakomitego obecnie paraolimpijczyka.

Początki była fantastyczne. - Trenerka stała się błyskawicznie najlepszą przyjaciółką rodziny. Wpadała do nas na obiady, była na urodzinach Lenki. Ja wtedy za nią poszedłbym w ogień - wspomina Dawid Skowroński, ojciec Lenki.

Nie reagował, gdy córka zaczęła się skarżyć na trenerkę i opowiadać o jej krzykach.

- To w końcu trenerka, więc wie, co robi. Zresztą sama w przeszłości była wybitną zawodniczką, odnosiła wiele sukcesów na arenie międzynarodowej. Nie miałem żadnych podejrzeń, że dzieje się coś złego. Przyznaję się - bardziej wspierałem trenerkę niż własną córkę - mówi pan Dawid.

Zaufanie do trenerki jeszcze bardziej urosło, kiedy dzieci zaczęły osiągać sukcesy. Jak sądzili rodzice, wszystko dzięki temu, że była wymagająca.

- Poza tym Wiktoria trenowała osiem lat i nigdy nie miała kontuzji. To ewenement. Powybijane palce, stawy, kostki to przecież standard. Dawałam dziecko na trening i nie bałam się - podkreśla Agnieszka Wilk, mama Wiktorii i Gabrysi.

Wymagania trenerki całkiem inaczej odbierały dzieci.

- Nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy z tego, że ta presja tak ewoluuje - przyznaje dziś ojciec Lenki.

- Pamiętam, jak uczyła mnie gwiazdy bez rąk - opowiada Lenka. - Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Za pierwszym razem mnie asekurowała, za drugim mnie puściła. Spadłam. Zaczęłam płakać. Były też inne złe treningi. Trenerka mówiła, żebym o niczym nie mówiła rodzicom.

A była taka sympatyczna

Również dla Kasi na pierwszych treningach kobieta była bardzo miła.

- Po miesiącu trenowania pokazała jednak, jaka jest naprawdę. Zaczęła krzyczeć, a jak coś nie wychodziło, szarpała, wyzywała i poniżała zawodników - opowiada młoda akrobatka.

Rodzice dziś podkreślają, że stosunek trenerki do dzieci zmieniał się w momencie, kiedy uznawała, że są one już uzależnione od akrobatyki.

- Gabrysię wyzywała od grubasów, tłuściochów, grubych świń, grubych dup. I to przy innych dzieciach. Kiedyś przy wszystkich rzuciła: "Gabryśka, na wagę". Córka musiała ważyć się jak trzoda chlewna. Trenerka potrafiła ją też zgnoić przy chłopaku, który jej się podobał. Mówiła, że jest tumanem, jest za tłusta i że w ogóle do niego nie pasuje. Notorycznie ośmieszała też rodziców - mówi pani Agnieszka.

Gabrysia robiła wszystko, żeby się spodobać trenerce. Tygodniami katowała się dietami.

- Była po prostu zaślepiona. Trenerka, akrobatyka, dieta i nic więcej - podkreśla mama. - Schudła niesamowicie. Właściwie wyglądała jak anorektyczka. A trenerka do niej: "O Gabyśka, widzę, że ci dupa urosła". To była dla niej tragedia. Gabrysia dopiero później odważyła się powiedzieć mi o tym. Obie moje córki wiele razy próbowały odejść z klubu, ale trenerka przekonywała, żeby zostały, bo się zmieni.

Joannę Kubiak, mamę Lenki, zaniepokoiły dopiero u córki częste biegunki przed treningami.

- Wtedy już wiedziałam, że coś jest nie tak. Lena przez długi czas nic nam nie mówiła. Trudno się dziwić. Byliśmy przecież całkowicie po stronie trenerki. Dopiero kiedy pozwalała sobie na bicie, to córka już nie wytrzymała. Opowiedziała nam o wszystkim. Pokazywała ślady po wbitych paznokciach, po odbitej ręce. Poskarżyła się też, że uderzyła ją w twarz - mówią rodzice.

O ilu rzeczach im jeszcze nie powiedziała, nie wiedzą.

- Kiedyś Lena wróciła z treningu, zamknęła się w pokoju i zaczęła płakać - opowiada pani Joanna. - Dopiero po długich namowach powiedziała, że ubrała sobie na trening topik, a trenerka na to: "Po co ci ten topik, jak ty nawet cycków nie masz, co, podpaskę też nosisz profilaktycznie?". I tak przy wszystkich dzieciach, dziewczynkach i chłopcach. Interweniowaliśmy kilka razy. Trenerka za każdym razem obiecywała poprawę. Miarka się przebrała, kiedy uderzyła córkę w twarz.

Psychicznie nie wytrzymały

Lenkę rodzice zabrali tuż przed ważnymi zawodami. Wiktoria, Gabrysia i Kasia same zrezygnowały. Choć fizycznie mogły znieść wiele, psychicznie nie wytrzymały.

- Gabrysia jest teraz pod stałą opieką psychologa - mówi Agnieszka Wilk. - Zarówno ona, jak i Wiktoria w ogóle już nie trenują. Wyleczyły się z akrobatyki. Nie odnalazły się w innym klubie. Poza tym, nie mogły startować w zawodach w innych barwach. Trenerka zatrzymywała licencję, co wiązało się z dwuletnią karencją w uprawianiu akrobatyki. Zresztą robiła tak w przypadku każdego zawodnika, który zdecydował się odejść.

Wiktoria i Gabrysia były w kadrze Polski. Kasia również była u szczytu kariery. Występowała na mistrzostwach Europy, na których zdobyła brąz

- Trenerka powinna ponieść karę chociażby za to, że przekreśliła karierę tych dziewczyn - podkreśla Agnieszka Wilk.

Rodzice Leny poskarżyli się do Podkarpackiego Okręgowego Związku Akrobatyki Sportowej w Rzeszowie.

- To pierwsza u nas taka sytuacja, kiedy rodzice skarżą się na trenera - przyznaje Tadeusz Kaplita, prezes POZAS w Rzeszowie. - Po przeanalizowaniu skargi zarząd jednomyślnie podjął decyzję o zawiadomieniu prokuratury i Polskiego Związku Akrobatyki Sportowej w Warszawie. Nie chcieliśmy zamieść problemu pod dywan, a innego ruchu nie mogliśmy wykonać. Zachowanie trenerki jest nie do zaakceptowania. Niektóre dzieci tak bardzo zostały okaleczone psychicznie, że muszą się leczyć.

Prezes Kaplita przyznaje, że wcześniej całe środowisko akrobatyki wiedziało, w jaki sposób trenerka traktuje swoich zawodników.

- Nie mogliśmy jednak nic zrobić, bo nie mieliśmy żadnego dowodu. Sytuacja się zmieniła, kiedy wpłynęła do nas oficjalna skarga - stwierdza.

Prokuratura, mimo że potwierdza, iż większość zachowań trenerki, o których opowiadają rodzice, miało miejsce, to jednak sprawę umorzyła.

"Brak jest uzasadnionych podstaw dla twierdzenia, że zachowanie wobec małoletnich nosiło cechy znęcania. Intencją kierowania słów powszechnie uznanych za obelżywe, krytykowania, zwracania zawodniczkom uwagi na konieczność kontrolowania wagi nie było bowiem zadanie małoletnim cierpienia. Przeciwnie zaś, stanowiło środek, który miał pozwolić na realizację celów, tj. odnoszenia sukcesów w akrobatyce zarówno na arenie ogólnopolskiej, jak i międzynarodowej" - czytamy w uzasadnieniu prokuratury.

- Prokuratura uważa, że trener może szarpać, wyzywać, wbijać paznokcie, ciągnąć za włosy, ośmieszać - i wszystko to robić w imię osiągnięcia sukcesu sportowego - komentuje adwokat Dariusz Lipski, pełnomocnik Leny. - Gdzie zatem jest granica? Jakie zachowanie zostałoby uznane za znęcanie się? Czy byłoby to już uderzenie linijką, wiele lat temu zakazane w szkołach, czy też dopiero przypalanie?

Choć decyzji sądu na jego zażalenie jeszcze nie ma, PZAS w Warszawie oddał już kobiecie licencję trenerską, którą miała zawieszoną do czasu umorzenia sprawy.

Tak, jestem wymagająca

Po stronie trenerki staje Tomasz Skowron z Polskiego Związku Akrobatyki.

- Tego rodzaju zachowania rodziców pojawiają się zawsze w tych dyscyplinach, w których o wyniki walczy cały zespół - argumentuje. - Trener wystawia do zawodów najlepszych zawodników. Wystarczy, że wymieni jedno dziecko, a od razu wylewa się na niego kubeł pomyj. Rodzice nie rozumieją tego, że odstawia się zawodnika, żeby mógł powrócić za rok, dwa lata, kiedy będzie w lepszej formie.

Jak podkreśla Skowron, w tej chwili trenerzy akrobatyki mają problem, bo dzieci przychodzą na treningi "rozmamłane".

- Kiedyś każde potrafiło od razu zrobić przewrót w przód. Teraz jest to problem. Niestety, trzeba pokrzyczeć na nie, bo weszłyby człowiekowi na głowę. Znam tę trenerkę od lat i nie uwierzę w to, że kogoś potrafiłaby zwyzywać. Ona po prostu prowadzi sport na bardzo wysokim poziomie. Jeździ z zawodnikami po medale, a nie po piąte czy czwarte miejsce. Chce mieć najlepszych zawodników. Powiem jedno, te zarzuty rodziców są grubymi nićmi szyte - przekonuje Tomasz Skowron.

- To prawda, że jestem wymagająca - przyznaje trenerka. - Nikogo jednak nie uderzyłam. Jestem zbulwersowana zachowaniem rodziców. Wygląda na to, że rodzice po prostu nie mogą się pogodzić z tym, że prokuratura umorzyła sprawę i chcą mnie teraz zdyskredytować. Co istotne, sprawa nie toczyła się przeciwko mnie. Byłam przesłuchiwana tylko jako świadek - zwraca uwagę. - Czy nie wydaje się to dziwne, że dziecko chodzi na treningi kilka lat i dopiero po tych wszystkich latach coś mu przeszkadza? Te zarzuty pod moim adresem to zwykła złośliwość. Ja też mogę powiedzieć, że ktoś bije moje dziecko, i w ten sposób zniszczyć człowieka. Poza tym, te zajęcia nie są obowiązkowe. Kilka razy mówiłam rodzicom Leny, żeby jej nie przyprowadzali na treningi. Dziewczyna ma poważne problemy emocjonalne. Warunki fizyczne to nie wszystko - tłumaczy trenerka.

Dodaje, że obecnie w sprawie legalności zmiany barw klubowych Leny z pominięciem regulaminu toczy się postępowanie przed Trybunałem Arbitrażowym.

Inne podejście do młodych zawodników preferuje trenerka Ewelina Fijołek:

- Akrobatyka to ciężka dyscyplina sportu, wymaga od zawodników codziennych kilkugodzinnych treningów - wyjaśnia. - Należy te dzieci szanować za tę ciężką pracę. Trener, który ma autorytet wśród swoich zawodników, nie musi na nich krzyczeć, żeby osiągnąć zamierzone cele. Jest wiele metod motywujących, które są pozytywne i nie wymagają agresji. Takie podejście do treningu daje zawodnikom poczucie bezpieczeństwa, radości i zadowolenie ze zdobytych medali. Młodzież jest wspaniała i należy ją szanować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24