Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uchodźcy w obiektywie Magdaleny Greli [ROZMOWA]

Agnieszka Lisowicz
Agnieszka Lisowicz
Świat koncentruje się tylko na brutalnych obrazach wojny, statystykach, ilości rannych i zabitych. Z czasem staliśmy się obojętni na to, co widzimy w telewizji i ekranach naszych smartfonów. Zapomnieliśmy o uchodźcach, którzy pozostają z dala od domów, a ich cierpienie pozostaje niezauważone

Magdalena Grela to urodzona w Tarnobrzegu niezależna fotografka i projektantka graficzna. Należy do nieformalnej grupy fotograficznej „Dokumentalni”. Od 2015 interesuje się fotografią dokumentalną. Swój pierwszy esej fotograficzny stworzyła w 2016 roku. Była to seria szczerych portretów na targu staroci w Sandomierzu. W 2017 roku powstał kolejny esej poświęcony niewidomej kobiecie z niepełnosprawnością Teresie Biało. Jej fotografie zostały zaprezentowane na kilku wystawach oraz w polskiej i zagranicznej telewizji. Pani Magdalena po wybuchu wojny w Ukrainie była świadkiem rodzącego się braterstwa pomiędzy Polakami a Ukraińcami. W ten sposób powstał pomysł na kolejny fotoreportaż pt. „Lens for Ukraine”. W swoich pracach autorka pokazuje codzienne życie, które toczy się w ośrodkach dla uchodźców.

Dlaczego zdecydowała się pani robić zdjęcia w ośrodkach dla uchodźców? Jak to się zaczęło?
Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, mieszkałam w Rzeszowie, czyli w mieście, do którego ludzie z Ukrainy masowo uciekali. Nie dało się tego nie zauważyć. W mediach zaczęły pojawiać się komunikaty o potrzebach uchodźców. Podczas wizyty w największym wówczas ośrodku w Rzeszowie zobaczyłam na własne oczy, co się dzieje. Jako dokumentalistka pomyślałam, że trzeba to sfotografować. Napisałam do jednej z koordynatorek, pani Anny z prośbą o spotkanie. To ona pomogła mi w kontakcie z ośrodkami, jak również z samymi uchodźcami.

Jakie były pierwsze zdjęcia, które robiła pani uchodźcom? Kim byli pierwsi bohaterowie projektu?
Zaczęło się od dzieci z Mariupola. Dostałam kontakt do pani Małgorzaty, która zgodziła się, bym towarzyszyła im w jednej z akcji humanitarnych. Pojechaliśmy na imprezę organizowaną przez włoskich lekarzy i wolontariuszy w Janowie Lubelskim. Tam wykonałam serię zdjęć.

Uchodźcy w obiektywie Magdaleny Greli [ROZMOWA]
Magdalena Grela

Jak to wyglądało? Czy ciężko było przekonać ludzi do zdjęć?
Nie znam ukraińskiego, więc zawsze ten kontakt jest dosyć utrudniony. Ale tutaj okazuje się, że nie trzeba znać języka, żeby zrobić zdjęcia. Wystarczy empatia, spokój, uśmiech, zwykła życzliwość, zainteresowanie. Mam świętą zasadę, że nigdy nie robię zdjęć bez zgody fotografowanego. Pojechaliśmy raz do Lublina. Tam właściciele mieli ogromny garaż i dom, przekształcili to wszystko na ośrodek dla uchodźców, a sami wyprowadzili się do hotelu. Jak weszłam do garażu, to zobaczyłam 50, może 60 łóżek dla potrzebujących. To było bardzo wcześnie, niektórzy jeszcze spali, ktoś już sprzątał, inni dopiero się obudzili. Pierwsze, o czym myślą ludzie, kiedy mnie zobaczą z aparatem, to kim ja jestem i co tutaj robię. Zawsze mam tę samą odpowiedź, że nie robię zdjęć dla prasy, jestem fotografką dokumentalną.

Myślę, że ci ludzie nie chcą pokazywać, jak cierpią, są zagubieni, nie wiedzą, co robić.
Tak. Ja też to rozumiem, że ciężko jest pokazać obcej osobie swoje prywatne, intymne życie. Tłumaczę wtedy, że kiedyś też były wojny, ktoś wtedy też robił zdjęcia. Ale niewielu fotografów robiło zdjęcia uchodźcom. Gdzie oni uciekli? Jak oni żyli? Co się z nimi działo dalej? Co oni przeżywali? Tam w tym domu była dziewczynka i jak ją spotkałam, to strasznie płakała. Byłam daleko od niej, ale ją obserwowałam. Zastanawiałam się wtedy, czy mam podejść i przytulić, czy po prostu zrobić zdjęcie. Dla mnie to naturalne, że chciałabym tych ludzi przytulić, jakoś pocieszyć. Bywają trudne momenty, ponieważ ludzie są straumatyzowani i to również w jakiś sposób na mnie oddziałuje.

To są tacy ludzie, którzy w jednym momencie musieli porzucić wszystko i wyjechać do obcego kraju, nie znając języka, nie wiedząc, co ich czeka.
Tak, to jest straszne. Dlatego ważne jest, jak ich tutaj przyjmiemy.

Jaki ośrodek najczęściej pani odwiedza?
Jest to Zwięczyca w Rzeszowie. Za zgodą właścicielki ośrodka, pani Magdaleny, mogę regularnie odwiedzać to miejsce. Jeśli ktoś prosi, żebym zrobiła mu portret, to jak najbardziej go robię. Najczęściej staram się być niewidzialna i po prostu rejestrować codzienne życie tych osób. Pamiętam, jak jedna pani poprosiła mnie, żeby zrobić synowi zdjęcia do legitymacji. Po wydrukowaniu zdjęć zdziwiłam się, jak bardzo chłopiec się zmienił od czasu, kiedy sfotografowałam go po raz pierwszy.

Wiele osób poznała pani przez te dwa lata. Czy jakieś znajomości utkwiły pani w pamięci?
Byłam kiedyś w ośrodku na ul. Bednarskiej, tam poznałam Martę. To jedna z pań, która przed wojną z dwoma synami uciekła do Rzeszowa. Marta pomogła mi w kontakcie z innymi kobietami i w uzyskaniu zgód na fotografowanie. Ostatecznie uzyskała akceptację od trzech, może czterech kobiet. Kiedy nadszedł dzień, w którym miałam wykonać fotografie, zaczęłyśmy od rozmowy. Matki powierzchownie opowiadały, skąd są, co się działo. To są ludzie często po ciężkich przejściach. Mogę się tylko domyślać, z czym musieli się zmierzyć. Kiedy zaczęłam robić zdjęcia atmosfera uległa zmianie. Dzieci były coraz bardziej podekscytowane, a ich radość rozeszła się na wszystkich. Po paru godzinach wizyty, pomimo tego, że początkowo zgodę na zdjęcia wyraziły cztery osoby, okazało się, że zainteresowanie wśród pozostałych mieszkańców ośrodka wzrosło i na zdjęcia zgodziło się aż dwadzieścia pięć osób.

Słyszałam, że Romowie ukraińscy mieli bardzo ciężką sytuację. Wiem, że im również robiła pani zdjęcia.
Dowiedziałam się, że bardzo dużo Romów uciekło z Ukrainy. Mieli spore problemy na granicy, a po przyjeździe do Polski niektórzy nie mieli gdzie spać. Koczowali na dworcach i ulicy. Na szczęście kilka fundacji zainteresowało się ich losem i udzieliło im schronienia. Odwiedzając trzy miejsca, w których przebywali Romowie, spotkałam się z ciepłym przyjęciem, życzliwością i zainteresowaniem. Według mnie są to ludzie autentyczni, pełni miłości, posiadający silne więzi rodzinne.

Co pani myśli o swoim projekcie? Z jaką reakcją spotyka się pani wśród osób fotografowanych?
Reakcja jest pozytywna. Ludzie cieszą się z tego, że ktoś interesuje się ich sytuacją. Zawsze staram się udostępnić link do zdjęć, czasami są to również drukowane odbitki, które sprawiają im największą przyjemność. Z wieloma osobami dzielę się Instagramem, gdzie mogą na bieżąco śledzić mój projekt. Często odnajdują się na zdjęciach i wiem, że sprawia im to ogromną przyjemność, czują, że są ważni. Nie ma tutaj żadnego scenariusza, konkretnego planu, działam spontanicznie i ufam swojej intuicji. Uchodźcy często pytają mnie, jak te zdjęcia i czy w ogóle mogą mi pomóc? Nie mogę udzielić im dokładnej odpowiedzi na to pytanie. Bardzo bym chciała zainteresować świat ich losem i uzyskać dla nich międzynarodową pomoc.

Czy ta pomoc nadeszła?
Chyba tak. Zdjęcia rozeszły się po świecie. Dotarły do największych organizacji humanitarnych, m.in. Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (UN Migration), CORE czy Fundacji Króla Karola w Wielkiej Brytanii i dostałam sygnały, że fundacje widzą, co się dzieje i chcą przeznaczać środki na pomoc. Wtedy pomyślałam, że to jest właśnie siła fotografii i że warto to kontynuować.

Uchodźcy w obiektywie Magdaleny Greli [ROZMOWA]
Magdalena Grela

***
Projekt Magdaleny Greli nie tylko dokumentuje codzienne życie uchodźców, ale również stara się uświadomić światu ich sytuację i potrzeby. Jej podejście do fotografowania uchodźców, oparte na szacunku i zrozumieniu, otwiera drzwi do ich historii, czyniąc ich głos słyszalnym wśród tych, którzy mogą pomóc. Niezależnie od tego, czy te fotografie bezpośrednio przyczynią się do zmiany sytuacji uchodźców, są one ważnym narzędziem do budowania empatii i solidarności. „Lens for Ukraine” stanowi przykład, jak sztuka może służyć jako środek do zwrócenia uwagi na kwestie społeczne i humanitarne.
Więcej informacji i zdjęć znajdziecie na Instagramie: @magdalena.grela

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24