- Szykujemy się właśnie do ogłoszenia przetargu na dokończenie budowy autostrady. W tym celu prowadzimy inwentaryzację placu budowy i przygotowujemy niezbędne dokumenty. Powinniśmy się uporać z tym do połowy lutego i wtedy zaprosimy firmy do składania ofert - mówi Joanna Rarus z rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Rzeszowie.
41,2-kilometrowy odcinek A4 Rzeszów - Jarosław to najbardziej opóźniony fragment podkarpackiej części autostrady A4. Umowę z konsorcjum firm Polimex-Mostostal i Doprastaw ze Słowacji GDDKiA podpisała we wrześniu 2010 roku. Prace miały potrwać do czerwca 2012 roku.
Ze względu na kłopoty z grząskim gruntem, przyrodą a później także finansowe, wykonawca wielokrotnie wnioskował o przedłużenie terminu zakończenia budowy. Według ostatnich ustaleń dostał na to czas do grudnia 2014 roku.
Jeszcze w połowie stycznia drogowcy przekonywali dziennikarzy, że termin będzie dotrzymany, nawet mimo konieczności naprawy zapadającego się wiaduktu w Woli Małej k. Łańcuta. Dzień później centrala GDDKiA poinformowała, że Polimex-Mostostal nie dokończy robót.
Stan zaawansowania prac na opóźnionym odcinku drogowcy oceniają na ok. 70 procent. Gotowa jest większość nasypów, konstrukcja mostów i wiaduktów.
- Trzeba jeszcze wykonać warstwy konstrukcyjne trasy głównej, nasypy i dojazdy do mostów, wybudować ekrany dźwiękochłonne i bariery energochłonne. Na koniec zostanie asfaltowanie i nasadzenia zieleni oraz budowa dróg serwisowych - wylicza J. Rarus.
Kiedy droga będzie przejezdna? Na to pytanie drogowcy nie potrafią odpowiedzieć.
- Przy założeniu, że procedura przetargowa odbędzie się bez komplikacji, prace potrwają do przyszłego roku. Trudno jednak termin bardziej precyzować, bo zależy to od wielu czynników, na które nie mamy wpływu - mówi Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Wylicza, że od momentu ogłoszenia przetargu do chwili podpisania umowy zazwyczaj upływa ok. sześć miesięcy.
- Jeśli więc nie będzie żadnych odwołań, firma wejdzie na plac jesienią. Postęp robót będzie zależał m.in. od tego, jaka będzie zima. Na mrozie nie można np. asfaltować - dodaje Krynicki.
- Realne założenie to druga połowa przyszłego roku. A jeśli dojdą kolejne problemy z gruntem, których niestety na tym odcinku nie można wykluczyć, stawiam, że kierowcy nie wjadą na ten odcinek wcześniej niż w grudniu 2015 roku - mówi "Nowinom" doświadczony inżynier.
Niestety na przyspieszenie nie można liczyć raczej także na 34,8-kilometrowym odcinku Dębica-Tarnów, który po upadłej Hydrobudowie kończy konsorcjum Heilit-Woerner - Budimex. Zgodnie z umową prace ma zakończyć do końca roku, ale małopolski oddział GDDKiA sondował możliwość przyspieszenia robót, aby na wakacje oddać do użytku jedną z dwóch nitek.
- Niestety rozmowy utknęły, ponieważ GDDKiA nie może sprostać wymaganiom finansowym, które stawia wykonawca za wcześniejsze ukończenie inwestycji. Naszym zdaniem nie mają one uzasadnienia - mówi Iwona Mikrut z GDDKiA w Krakowie.
Drogowcy szacują, że na dziś możliwe jest przyspieszenie prac na całym odcinku nawet o dwa miesiące.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?