Zapłacą za okrągłą kładkę 12,4 mln zł. PiS: to skandal!

Piątkowa sesja została zwołana w trybie nadzwyczajnym na wniosek urzędników z ratusza.

Mimo trwającej od początku lipca wakacyjnej przerwy w obradach radni stawili się na sali niemal w komplecie.

Pod głosowanie urzędnicy przedstawili im kilka zmian budżetowych. Najważniejszą i najbardziej kontrowersyjną był pomysł powiększenia o 2,4 mln zł kwoty przeznaczonej na budowę okrągłej kładki dla pieszych, jaka ma powstać nad al. Piłsudskiego.

- Zmierzamy w złym kierunku. Podczas marcowej sesji wiceprezydent Ustrobiński przekonywał, że na kładkę wystarczy 8-9 mln zł. Teraz miasto chce na nią wydać prawie 12,5 mln zł. To kontrowersyjna i zbyt droga inwestycja i jesteśmy jej przeciwni - przekonywał Jerzy Cypryś, szef klubu radnych PiS.

- Dziękuję panu za wielką troskę o inwestycje. Ale kosztorysy nie zawsze trafiają w kwotę, jaką w przetargu oferują wykonawcy. Na jednych budowach oszczędzamy, do innych trzeba dołożyć. Przykład? Na rozbudowie ul. Podkarpackiej oszczędzimy 6 mln zł, a na budowie przejścia pod al. Powstańców Warszawy 800 tys. zł. A do kładki trzeba dołożyć - odpowiedział radnemu prezydent Ferenc.

Radnych Platformy Obywatelskiej bardziej od kwoty, interesowała organizacja ruchu w rejonie nowej kładki.

- Podobno inwestycja to także przebudowa skrzyżowania al. Piłsudskiego i ul. Grunwaldzkiej oraz likwidacja przejścia dla pieszych w rejonie ul. Asnyka. Dlaczego nas o tym nie poinformowano? - pytała Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu PO.

- No właśnie, czy to prawda? Proszę przedstawić nam plan organizacji ruchu. Bo tylko likwidując to przejście inwestycja ma sens - wtórował jej klubowy kolega Jacek Kiczek.

Prezydent i jego zastępcy początkowo nie chcieli zdradzić szczegółów inwestycji. Ale kiedy radni PO nie odpuszczali i zażądali przerwy oraz pokazania dokumentów, wiceprezydent Marek Ustrobiński potwierdził, że miasto chce zlikwidować przejście. To nie uspokoiło jednak nastrojów.

- A może lepiej byłoby powtórzyć przetarg na kładkę i sprawdzić, czy nie będzie tańszych ofert. Bo obecnie najniższa, warta 12,4 mln zł jest stanowczo za wysoka. Być może wykonawcy wiedzieli, że prezydentowi bardzo zależy na tej inwestycji i postanowili wykorzystać ten fakt - zaproponował Robelt Kultys z PiS.

To rozsierdziło Tadeusza Ferenca.

- Ty już byłeś w telewizji i pyskowałeś o Millenium Hall. Wystarczy - powiedział prezydent.

- Millenium Hall? Chyba ma pan na myśli Capital Towers - odpowiedział Kultys. I dodał przytakującemu prezydentowi, że mylenie tak podstawowych pojęć to oznaki zmęczenia. - Chyba już czas na wakacje. Jestem zszokowany, że w ten sposób można prowadzić miasto. A o kulturze osobistej pana prezydenta to nawet nie będę się wypowiadał - odgryzł się Ferencowi radny Kultys.

Salwę śmiechu po prawej stronie sali wywołała wypowiedź Czesława Chlebka szefa Rozwoju Rzeszowa. Znany z bezkrytycznego poparcia dla wszystkich pomysłów prezydenta próbował przekonać radnych, że budowa kładki jest konieczna ze względu na bezpieczeństwo pieszych.

- Na tych przejściach dochodzi do wielu kolizji, zginęło tu wiele osób - argumentował Chlebek.

- Niech nam pan oszczędzi. Statystyki policyjne potwierdzają, że nikt tu nie zginął i są to jedne z najbezpieczniejszych przejść w mieście. Niech pan po prostu powie, że jest za i wystarczy - drwił z Chlebka R. Kultys, zwracając się do niego per "panie przewodniczący klubu" (niespodziewanie został nim po odłączeniu się od Rozwoju Rzeszowa kilku radnych do nowego klubu SLD).

Ostatecznie mimo sprzeciwu PiS zmiany w budżecie zostały uchwalone. Za głosowali wszyscy radni RR, SLD i PO. Oznacza to, że lada dzień miasto będzie mogło podpisać umowę z wykonawcą kładki i zlecić mu prace. Budowa ma się rozpocząć w sierpniu.