Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z wizytą na Ukrainie: oto ślad stopy Matki Bożej

Beata Terczyńska
Odcisk słynie z uzdrawiającej mocy. Matka dźwiga w górę sparaliżowanego syna z nadzieją, że dziecko będzie uzdrowione.
Odcisk słynie z uzdrawiającej mocy. Matka dźwiga w górę sparaliżowanego syna z nadzieją, że dziecko będzie uzdrowione. Fot. Wojciech Zatwarnicki
Sentymentalna podróż na Kresy Wschodnie. Odwiedziliśmy Ławrę Poczajowską - największy ośrodek prawosławia na Wołyniu, drugi na Ukrainie.

Kiedy urwało się koło w karecie, Michał Bazyli Potocki winą obarczył stangreta. Porywczy szlachcic chwycił za pistolet, trzy razy nacisnął spust, a ten nie odpalił.

- Jak to możliwe? - oniemiał. Woźnica odrzekł, że uratowała go Matka Boża Poczajowska, do której się modlił. Dla Potockiego był to szok. Nawrócił się, dał ogromne pieniądze na budowę cerkwi.

Przed nami widok jak z baśni. W słońcu, z daleka lśnią potężne, złote kopuły Ławry Poczajowskiej - największego ośrodka prawosławia na Wołyniu, drugiego na Ukrainie, po Ławrze Pieczerskiej w Kijowie. Położona malowniczo na wzniesieniu. Pielgrzymują tu wierni. Tak, jak na naszą Jasną Górę.

Ławra. A cóż to znaczy?

- Mnisi budowali w skałach, głównie w Grecji, korytarze i jaskinie. Tam żyli. Zbiór tych pieczar nazywano ławrą - tłumaczy Tomasz Nachtman, nasz przewodnik.

Dziś nazywa się nią większe, męskie klasztory w kościele prawosławnym.
Idziemy pod górkę, uliczką ze straganami. Głównie z dewocjonaliami. Leżą tu pudła z kolorowymi obrazami, kilimy, zabawki, świeczniki, biżuteria, płyty z muzyką cerkiewną... Przy każdym stole mnogość chust i apaszek. Barwnych, w rozmaite wzory, żakardowych, koronkowych, błyszczących, przezroczystych... Raj dla kobiet. Przymierzamy. 25-30 hrywien za sztukę. Kupujemy. Bez chusty zakrywającej głowę nie wpuszczono by nas do środka.

Zauważamy, że wśród prawosławnych kobiet panuje moda na nakrycie głowy.
Musimy mieć też spódnice za kolana i zakryte ramiona. Spódnice można pożyczyć na miejscu wpłacając kaucję lub zostawiając w zastaw paszport. Trzeba jednak dokładnie sprawdzić, czy zwrócony dokument na pewno jest nasz, czego nie zrobiła jedna z koleżanek. I przez to miała "przygodę" na granicy. Nie mogła wrócić do kraju. Jej paszport przez pomyłkę trafił bowiem w ręce przewodniczki z Tarnowa.

Wstęp do Ławry jest darmowy, ale wycieczka musi wziąć przewodnika i wtedy trzeba zapłacić po 8 hrywien od osoby. Za bilecik zezwalający na robienie zdjęć - dodatkowe 3 hrywny.

Zuchwałe dzieło architektury

Ławra onieśmiela nas przepychem. Pierwsza od wejścia, po prawej stronie, stoi cerkiew troicka (św. Trójcy). Zrobiona na styl moskiewski, niska, przysadzista. Wewnątrz widzimy ociekające złotem ikonostasy.

Mamy szczęście. Akurat kończy się msza. Domyślamy się, że brodaty pop w strojnej szacie błogosławi wiernych. Śpiewając. Tego tubalnego, wzniosłego głosu ludzi i duchownych nie da się zapomnieć.

Podpatrujemy, jak z boku wierni podchodzą i biorą z tacy do ust kostki chleba. Nad naszymi głowami ogromny żyrandol - świecznik, ze złocona obręczą. Nazywają go panikadzidłem.

Podobno w tym soborze odbywają się egzorcyzmy.

Idziemy dalej do głównego soboru - Uśpieńskiego, równie okazałego.

- Mówi się, że nawet car Mikołaj I, nazwał go dziełem zuchwałej architektury - śmieje się przewodnik.

Jeszcze przed wejściem widzimy siedzących przy barierce na stopniach starszych ludzi, wyciągających ręce po datki. Ubrane na czarno kobiety odwracają głowy widząc aparaty.

- My nie żebracy - zarzekają się.

Słyszymy, że na starość oddały majątki na rzecz cerkwi. W zamian znalazły opiekę. Pomagają w utrzymaniu Ławry.

Uzdrawiająca moc stopy

[obrazek3] W słońcu lśnią potężne, złote kopuły największego ośrodka prawosławia na Wołyniu. (fot. Fot. Wojciech Zatwarnicki)W Uśpieńskim Soborze, po prawej stronie, pozłacany relikwiarz. A w nim, nieco poniżej poziomu podłogi, za szybką, niezwykły odcisk prawej stopy. To ponoć ślad Matki Bożej.

- Otóż pewnego dnia pasterze wypasający bydło ujrzeli ogień, a nad nim postać Matki Bożej. Zniżyła się ona i dotknęła ziemi (skały). W tym miejscu wytrysnęło cudowne źródło. Odcisk stopy pozostał - snuje opowieść pan Tomasz.

Według legendy było to w czasie najazdu tatarskiego w 1240 r. Przez kilkaset lat ślad był odkryty. Potem wybudowano tu cerkiew drewnianą, a później murowaną.
Aby go ujrzeć i pokłonić się przed obrazem Matki Boskiej Poczajowskiej, ustawia się ogonek wiernych. Podchodzą, całują replikę na niewielkim ołtarzu. Odcisk słynie z uzdrawiającej mocy. Widzieliśmy, jak matka mozoląc się dźwignęła w górę sparaliżowanego syna. Zapewne w wierze, że dziecko będzie uzdrowione.
Obok świętości, jednej z czterech w Ławrze, stoi zakonnik. Podaje wiernym wodę święcona, w srebrnej czarce.

Święta ikona od wędrowca

Drugą świętością jest ikona Matki Boskiej Poczajowskiej. Niewielka, podświetlana lampkami, wisząca nad ikonostasem, w złotej ramie przypominającej rozchodzące się płomienie. Dowiadujemy się, że jest malowana temperą na desce cyprowej. Cerkwi ofiarowała ją szlachcianka, Anna Hojska. A skąd miała ikonę?

- Otóż pewnego dnia przyjęła pod swój dach na nocleg wędrowca, greckiego mnicha - opowiada przewodnik. - Chciał jej zapłacić za gościnę, ale nie wzięła pieniędzy. Podarował jej więc niepozorną ikonę.

Ikona znalazła miejsce w domowej kaplicy. Domownicy zauważyli niezwykłe światło bijące od obrazu.

- Kobieta miała niewidomego brata. Ten modlił się przy ikonie o odzyskanie wzroku. I tak się stało. Hojska pomyślała, że skoro ten obraz taki cudotwórczy, to nie będzie go u siebie trzymać, lecz przekaże do powstałej wtedy cerkwi.

Pistolet nie wystrzelił

[obrazek5] W pozłacanym relikwiarzu za szybką odcisk prawej stopy. Ludzie wierzą, że to ślad Matki Bożej. (fot. Fot. Wojciech Zatwarnicki)Fundatorem świątyni w Poczajowie był szlachcic - hulaka: Michał Bazyli Potocki.

- To bardzo kontrowersyjna postać - opowiada Nachtman. - Kilkanaście razy zmieniał wyznanie. Może i dobrze, bo jak zmieniał, to fundował kościoły. Typowy szlachcic, sarmata. Opisywali, że w każdym z zamków, cytuję: "kilka tłustych dziewek dla rozpusty trzymał, ale patrzył, żeby dokładnie pacierze odmawiały".

Słyszymy także, jakie było jego ulubione zajęcie, gdy na wieś przyjeżdżał.

- Baby wiejskie wchodziły na drzewo, udawały kukułki, a on do nich ze śrutu strzelał. Które postrzelił, potem sowicie wynagradzał. Także bardzo wesoły był to człowiek.

Jak stał się prawosławnym?

- Podania mówią, że gdy podróżował karetą, ta omal się nie wywróciła. Potocki, znany z porywczości, wyskoczył, wyciągnął pistolet i chciał zastrzelić stangreta. Nacisnął spust trzy razy. Na próżno.

Zdziwił się, dlaczego broń nie wystrzeliła. Zapytał woźnicy, który klęczał i modlił się zwrócony w stronę monastyru w Poczajowie: Jak to się stało, że ciebie nie zastrzeliłem? Na to stangret miał takie wytłumaczenie: Modliłem się do Matki Bożej Poczajowskiej.

Dla Potockiego był to szok. Nawrócił się, dał ogromne pieniądze na wybudowanie cerkwi. Przyjął prawosławie i wstąpił do monasteru jako skromny zakonnik, gdzie zmarł 26 lat później. Tu też został pochowany.

Grzesznik tędy nie przejdzie

4-dniowa wycieczkę na Kresy Wschodnie (Rohatyń, Halicz, Ivano - Frankowsk, Buczacz, Skała Podolska, Chocim, Kamieniec Podolski, Tarnopol, Zbaraż, Krzemieniec, Poczajów, Podhorce) organizują: biuro podróży OST GROMADA w Rzeszowie i Nowiny. Informacje pod numerem tel. 017 86 26 499.

Długim, podziemnym korytarzem idziemy teraz do prawdziwej ławry. Podziwiamy piękne freski na ścianach przedstawiające świętych prawosławia. W dolnej kondygnacji znajduje się cerkiew Pieczarna, kryjąca kolejne świętości Poczajowa. Pośrodku widzimy wejście do pieczary. Kolejka wiernych chce się dostać do środka. Tu, w srebrnej trumnie, spoczywa Jow Żelazo - pierwszy przeor Ławry, który dożył 100 lat. Jemu zawdzięcza się rozkwit monasteru. Niezwykle jest to, że zwłoki nie uległy rozkładowi. Uznane są jako trzecia świętość.

Panuje tu półmrok. Tylko w tym miejscu jest zakaz fotografowania. W prawej stronie groty jest wejście do małej pieczary, w której Jow zamykał się na modlitwy. Uważa się, że człowiek mający wielkie, nieodpokutowane grzechy, nie może się tu przecisnąć. Utknie w otworze, zanim się nie wyspowiada.
W ściennej niszy umieszczone są święte relikwie innego zakonnika - cudotwórcy Amfiłochija. To ostatnia świętość.

Wychodzimy. Podziwiamy widok na rozległą równinę wołyńską. Natrafiamy na jeszcze na ciekawą scenę. Ktoś podjechał luksusowym mercedesem. Przed autem ustawili się popowie. Modlą się. To zapewne poświęcenie nowo zakupionego auta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24