Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uderzał nożem na oślep. To była rzeź!

Zdzisław Surowaniec
Andrzej U. wprowadzany na salę sądu w Nisku. Grozi mu nawet dożywocie.
Andrzej U. wprowadzany na salę sądu w Nisku. Grozi mu nawet dożywocie. Zdzisław Surowaniec
18-letnia Dominika zginęła, czterech młodych ludzi zostało poważnie rannych. Tak skończyło się witanie nowego roku w Stanach pod Bojanowem.

Nóż na sylwestra

Nóż na sylwestra

Przed sześcioma laty w przylegającej do Stanów wsi Przyszowie-Łapówce w sylwestrową noc podczas kłótni zginął na podwórku przed domem od ciosu nożem 18-letni chłopak. W 2010 roku w sylwestrową noc na prywatce 28-letni mieszkaniec Stalowej Woli został ugodzony nożem w klatkę piersiową w okolice serca. Drugi, 25-letni mężczyzna został ranny nożem w przedramię. Obaj przeżyli.

Sylwestrowa noc. 21-letniego Andrzeja noszą emocje. W Stalowej Woli nie załapał się na żadną imprezę, dzwoni więc do kolegi, który jest na balandze w Stanach koło Bojanowa.

- No to przyjedź - mówi tamten.

Andrzej wyrusza do Stanów z dwójką kumpli. Tam zabawa trwa w najlepsze. Po jakimś czasie przeradza się w awanturę. Andrzej wyciąga nóż, uderza, tryska krew...

Co takiego wydarzyło się w pierwszą noc nowego roku w starej chałupie pod Bojanowem?

Stara chałupa

Stany leżą wśród resztek Puszczy Sandomierskiej nad rzeką Łęg. Jest tu duża szkoła, piękny murowany kościół, środkiem wsi biegnie wyremontowana droga.

Wśród setek domów rozrzuconych po wsi młodzież w Stanach upatrzyła sobie jeden - niezamieszkałą drewnianą starą chałupę. Spotykają się tu na prywatkach, na imprezy dojeżdżają nawet kumple ze Stalowej Woli.

Na sylwestra bawi się na całego ze trzydzieści osób. W środku żadnych wygód: toporne drewniane stoły "koziołki", niewygodne ławki i żyrandol z jedną żarówką.

Ale młodym to wystarcza. Na czas sylwestrowej zabawy powiesili przy wejściu do chałupy kukłę świętego Mikołaja, nakryli stoły kolorową ceratą i cieszą się spotkaniem. Leje się alkohol, młodzi popijają soki i pepsi, zajadają bigos.

Impreza trwa w najlepsze, kiedy do zabawy dołącza razem z dwoma kumplami Andrzej.

- Jednym słowem wprosił się - ustali później prokuratura prokuratura. - Nie został zaproszony przez osoby, które organizowały sylwestra, tylko przez jednego z gości.

Cios w okolice serca

Wydarzenia, które teraz mają się rozegrać, są niejasne, trudno je opisać. Na prokuraturze w Nisku Andrzej przedstawi później swoją wersję:

Zasypia na imprezie. Nagle zostaje obudzony uderzeniem. Ktoś go atakuje. Andrzej dochodzi do wniosku, że musi się bronić.

- Ich było trzydziestu, ja jeden - tłumaczy prokuratorowi.

Szefowa niżańskiej prokuratury, Bogusława Marciniak, uważa, że nie sposób dać temu wiary.

- Z materiału dowodowego wynika, że Andrzej U. od początku brał udział w zajściu, był agresywny, atakował inne osoby - zapewnia.

Nie wiadomo, co jest powodem awantury, która wybucha około godziny 2.30. Kiedy zdemolowane zostaje pomieszczenie, bijatyka przenosi się na podwórze.

Andrzej wyciąga z kieszeni nóż "motylek", macha nim na oślep i zaczyna się rzeź. Trafia w klatkę piersiową 18-letnią Dominikę. Dziewczyna nie bierze udziału w rozróbie, tylko akurat przechodzi obok szalejącego nożownika. Ostrze wbija się głęboko w okolice serca. Cios jest jeden, ale śmiertelny.

Napastnik podbiega teraz do dwudziestodwuletniej dziewczyny, popycha ją mocno i wbija jej nóż w plecy. Lekarz potem napisze w diagnozie, że cios spowodował "ranę kłutą klatki piersiowej podłopatkowej lewej, w wyniku czego doznała odmy płucnej i krwiaka jamy opłucnowej lewej, które spowodowały chorobę realnie zagrażającą życiu".

Kiedy jeden z chłopaków nachyla się nad ranną, zostaje ugodzony przez oszalałego nożownika w rękę. Nóż przecina ramię i przedramię, uszkadza kość. Jak twierdzi jeden z lekarzy, rzadko zdarza się mu oglądać tak głębokie uszkodzenie ręki nożem.

Andrzejowi udaje się jeszcze pociąć nożem kolejne dwie osoby. Na szczęście wezwane pogotowie przyjeżdża szybko i ranni trafiają pod fachowa opiekę.

Gdzie jest nóż?

Po krwawej jatce pijany sprawca ucieka drogą w kierunku Stalowej Woli. Policja zatrzymuje go 2 kilometry dalej, na przystanku. Zapytany o nóż mówi, że rzucił go w krzaki przy przystanku.

Przez kolejne dni stalowowolscy policjanci przeszukują krzaki. Dopiero po trzech dniach, przy wsparciu rzeszowskich policjantów, którzy używają detektora do wykrywania metalu, nóż zostaje znaleziony 150 metrów od domu, gdzie rozegrał się dramat.

Andrzej w chwili badania ma 2 promile alkoholu. Kiedy trzeźwieje, przyznaje się do użycia noża.

- Przy czym zaznaczył, że miał tylko zamiar zranienia, a nie pozbawienia życia - słyszą później dziennikarze od prokurator Marciniak.

Prokuratura stawia mu zarzut pozbawienia życia Dominiki przy użyciu niebezpiecznego narzędzia oraz usiłowania zabójstwa jej koleżanki. W późniejszym czasie dojdą jeszcze zarzuty w sprawie trzech kolejnych poranionych osób. Decyzją sądu nożownik zostaje tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.

Andrzej mieszkał na osiedlu Młodynie, dorabiał dorywczo. Dotychczas nie miał złej opinii, choć w prokuraturze jest przeciwko niemu sprawa o wyłudzenie. Ma profil na międzynarodowym komunikatorze randkowym. Napisał, że poszukuje kobiety w wieku od 18 do 26 lat. Są tam jego trzy zdjęcia - zadowolonego z siebie, dobrze zbudowanego młodego faceta.

Biała trumna

Środa. Ciało Dominiki w białej trumnie przywiezione zostaje do jej rodzinnego domu w Stanach. Pada, kiedy w południe za karawanem podążają rodzice, starsze siostry oraz żałobnicy z wieńcami z białych kwiatów.

Przy kościele na żałobny kondukt czeka tłum ludzi.

- Ja jestem za karą śmieci, dla tych co zabijają. Ząb za ząb - mówi młody mężczyzna.

Zagadnięta przez nas kobieta szlocha: - Mam córkę w wieku Dominiki, wiem, co mogą przeżywać rodzice...

- Bardzo współczujemy rodzicom Dominiki, także żal nam rodziców tego chłopaka, który zabił - mówi ktoś obok.

- Wszystkim nieszczęściom winne są wódka i narkotyki - dorzuca inna kobieta. - Nikt na trzeźwo nie biega z nożem.

Otoczona wieńcami trumna z ciałem Dominiki stoi w kościele na katafalku przy ołtarzu z migającą światłami szopką bożonarodzeniową. Proboszcz, ks. prałat Zbigniew Józef Mistak, mówi o dramacie, który rozegrał się pod osłoną nocy, kiedy świat witał nowy rok.

- Zło, zwykle przyczajone, objawiło swoją moc. Zło czai się, aby uderzyć w najmniej spodziewane miejsce - mówi kapłan.

W dalszej części kazania sprawcę dramatu nazywa "współczesnym Kainem".

- Krew Dominiki woła o sprawiedliwość, o rozliczenie tego, który ją zakatował - mówi dalej kapłan. - Ale jaka kara może zwrócić jej życie, jakie cierpienie wynagrodzi ból rodziców? Prośmy, aby krzywdy, jakich się dopuścił morderca, wynagrodził Pan Bóg. Tylko Bóg może wynagrodzić, wypełnić pustkę po Dominice, tylko Bóg może dopisać do tej tragedii coś dobrego.

* * *

Andrzejowi U. grozi kara powyżej 8 lat pozbawienia wolności z dożywotnim wiezieniem włącznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24