Na ratowanie karmelu przeznaczymy w tym roku 400 tysięcy złotych. Pieniądze pochodzą od konserwatora zabytków, marszałka województwa i ministerstwa kultury - wylicza Łukasz Woźniczak, sekretarz Urzędu Miasta i Gminy w Zagórzu. I dodaje, że samorządowcy mają ambitne plany całkowitej odbudowy słynnej warowni, choć nie będzie to prosta sprawa i musi trwać latami.
Mariusz Zagórski, który z ramienia urzędu na co dzień zajmuje się sprawami związanymi z odbudową zabytkowego karmelu, wylicza, że dotąd wyłożono na prace 2,4 mln zł.
Tylko w 2013 roku, oprócz budowy wieży i rewitalizacji ogrodu, zabezpieczono ścianę frontową kościoła, a w 2014 r. fragment ściany wschodniej.
Na przestrzeni dziejów słynna budowla miała różnych właścicieli, ale od czasu, kiedy zabytkowe ruiny przeszły na własność gminy, wiele zmieniło się na lepsze, jeśli idzie o ratowanie karmelu.
Obiekt główny i jego najbliższe otoczenie zostały uporządkowane, odbudowano fragmenty murów obronnych oraz sporą część obiektu głównego. Powstała wieża widokowa, z której rozciągają się piękne widoki na całe Bieszczady. Przy drodze do klasztornego wzgórza ustawiono stacje drogi krzyżowej, a figury do każdej z nich tworzył inny ze słynnych bieszczadzkich artystów rzeźbiarzy.
Nieczuja na łaskawym chlebie zakonników
Usytuowany na dzikim wzgórzu w pewnym oddaleniu od miasteczka klasztor nosił nazwę Marymontu, czyli Wzgórza Marii. Dziś ruiny służą za miejsce spotkań i refleksji grup oazowych, odprawia się tu drogę krzyżową. Niektóre przedmioty liturgiczne z chylącego się ku upadkowi klasztoru przeniesiono do kościoła parafialnego, trafił tu m.in. obraz św. Józefa.
W ruinach klasztoru umieścił akcję swej powieści "Grób Nieczui" XIX-wieczny pisarz Zygmunt Kaczkowski. "Ktokolwiek będziesz kiedy w tym oddalonym zakątku podkarpackiej krainy, kędy się schodzą dawnej Małopolski i Rusi Czerwonej granice - oddawszy cześć twoją nieprzeliczonym tej ziemi pamiątkom przeszłości - nie zapomnij też także zapytać o miejsce, z którego najlepiej widać ruiny zagórskiego klasztoru" - tak rozpoczyna swą powieść zapomniany dziś twórca.
Dzieło powstało w 1858 roku, a więc w czasie, gdy karmel był już opuszczony przez zakonników i innych mieszkańców. Zwłaszcza wysłużonych żołnierzy, bowiem fundator warowni, Jan Adam Stadnicki, wojewoda wołyński, osadził tu kilkunastu inwalidów wojennych i przeznaczył na ich lokum budynek usytuowany w pobliżu klasztoru.
Bohater powieści Kaczkowskiego, niejaki Nieczuja, był jednym ze starych wojowników dożywających w warowni ostatnich dni na łaskawym chlebie zakonników.
Będąc już starszym człowiekiem, wziął udział w wojnach napoleońskich. Potem powrócił do Zagórza, by dokończyć żywota jako karmelita bosy. Podobno jego grób znajduje się na Marymoncie, jednak nie wiadomo, ile w tym prawdy, a ile czystej literackiej fikcji.
Marymont oblany wodami Osławy
Posadowiony na wzgórzu, oblanym z trzech stron wodami Osławy i otoczony solidnymi murami klasztor przypomina twierdzę. Historycy dowodzą, że warownia została pomyślana jako ośrodek oporu przeciw bandom rozbójników, wykorzystującym pobliże granicy oraz dzikie górskie zaplecze.
Twierdza, wespół z zamkiem leskim, wzmacniała system obronny pogranicznych ziem sanockich. Warowny klasztor służył też okolicznej ludności jako miejsce schronienia. Mury forteczne zaopatrzone były w strzelnice oraz niewielką wieżę obserwacyjną.
Pochwały dla budowniczych
Fundatorem klasztoru był Jan Franciszek Stadnicki, herbu Śreniawa, syn Wiktoryna ze Żmigrodu i Teresy z Tomisławskich Stadnickich, kasztelanów przemyskich, dziedziców Niemirowa. Ożenił się z Aleksandrą ze Żmigrodu Stadnicką, córką Andrzeja Samuela i Marianny Barbary.
W 1681 r. pełnił urząd chorążego nadwornego koronnego, zaś od 1697 roku wojewody wołyńskiego. Żona Aleksandra wniosła mu w posagu państwo leskie w ziemi sanockiej, dobra Drążków w Sandomierskiem i Chrzanów w Krakowskiem.
Karmelita ojciec Euzebiusz, prawie współczesny tamtym faktom historyk zakonu, jako początek fundacji karmelitów bosych w Zagórzu ustala datę 7 sierpnia 1700 r. Prace rozpoczęto na początku XVIII wieku.
W 1714 roku budowa domu zakonnego była już tak zaawansowana, że mogło w nim mieszkać kilku zakonników. Uroczystego wprowadzenia karmelitów i poświęcenia kamienia węgielnego pod kościół Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny dokonał biskup przemyski, ks. Jan Kazimierz de Alten Bokum.
Prowincjał ojciec Onufry zapisał w księdze wizytacji pod datą 29 sierpnia 1733 roku słowa pochwały, że zakonnicy, choć nieliczni, żyją wzorowo, wydatnie pracują nad ukończeniem klasztoru.
W latach następnych wznoszono mury obronne z fortyfikacjami. Do przyozdobienia kościoła przyczyniła się Anna Stadnicka, kasztelanowa wojnicka, córka fundatora. Ofiarowała na ten cel swe klejnoty i srebra. Także i dzięki niej wnętrze świątyni ozdobiono ołtarzami malowanymi jako freski na ścianach.
Patriotyczna postawa karmelitów
Z początkiem 1770 r. w klasztorze przebywało 12 ojców i 5 braci zakonnych. Ich spokojny żywot został zachwiany z utratą niepodległości przez Rzeczpospolitą, kiedy to, wykazując patriotyczną postawę, oddali twierdzę do dyspozycji konfederatów barskich.
29 listopada 1772 r. podczas oblężenia kościół i klasztor zostały spalone. Wielkim wysiłkiem karmelici swój konwent odrestaurowali, jednak już nigdy nie odzyskał on dawnej świetności.
Po pierwszym rozbiorze Polski monarchia habsburska na terenie Galicji ograniczyła wolność religijną i zakazała utrzymywania kontaktów z władzami zakonu poza granicami cesarstwa. Klasztory karmelickie utworzyły na tym terenie oddzielną prowincję.
Dawna forteca opustoszała
Z biegiem lat życie zakonne zamierało. Przyczyniły się do tego drakońskie rozporządzenia cesarskie i zakaz odbywania wizytacji klasztoru ze strony władz zakonu. Karmelitom towarzyszyła ciągła obawa, że ich zakon zostanie zlikwidowany. 26 listopada 1822 roku karmel zniszczył pożar. Zakonnicy zamieszkali w prywatnych mieszkaniach chłopskich.
Rząd austriacki zniósł klasztor w 1831 r. Majątki i legaty karmelu przeszły na własność państwa i do funduszu religijnego. Dawna forteca opustoszała. Z biegiem lat mury zaczęły pękać, osuwać się i rozpadać. Sklepienia kościelne runęły. Ruiny zaczęła porastać dzika roślinność.
Zakonnicy wśród ruin
W okresie międzywojennym pozostałości klasztoru znajdowały się w rękach Żydów, a następnie w posiadaniu Adama Ludwika Gubrynowicza, który w 1935 roku zapisał je na własność Seminarium Duchownemu w Przemyślu.
W 1956 r. ojciec Józef Prus, prowincjał karmelitów bosych, podjął śmiałą decyzję o odbudowie klasztoru z funduszów państwowych i zakonnych. Wyraził na to zgodę wojewódzki konserwator zabytków w Rzeszowie. Także Kuria Biskupia w Przemyślu przekazała ruiny zagórskiej twierdzy karmelitom bosym i udzieliła pozwolenia na budowę.
Pierwszym mieszkańcem zniszczonej warowni był o. Józef, któremu dzielnie towarzyszył brat Wawrzyniec Radkiewicz. Zakonnicy odgruzowywali i zabezpieczali zagrożone zabudowania zniszczonej świątyni. Roboty trwały do 1959 roku. Niestety, w 1962 roku zmarł o. Józef, wielki miłośnik zagórskiej fortecy.
Wkrótce zabrakło funduszy i karmelici musieli zrezygnować z dalszych prac. Nie bez znaczenia były też względy polityczne. Krótka popaździernikowa odwilż 1956 roku odchodziła w zapomnienie.
Jeszcze w latach późniejszych czyniono starania odbudowy warowni. Konserwator wojewódzki w Krośnie, Zdzisław Gil, kontaktował się w tej sprawie z księdzem arcybiskupem Ignacym Tokarczukiem. Wszystko rozbijało się o brak funduszy.
Sytuacja zmieniła się radykalnie, gdy z początkiem lat 2000 zespół klasztorny przeszedł na własność gminy Zagórz. Samorządowcy postanowili uratować od zagłady zabytkowy karmel, który jest unikalnym obiekt tego typu w skali całego kraju.
30 maja przy drodze do ruin klasztoru ojców karmelitów stanęła rzeźba Jana Pawła II. Przedstawia ona Karola Wojtyłę jako wędrowca. Papież na pewno przebywał w ruinach klasztoru chociażby po to, aby odwiedzić mieszkającego tam ojca Józefa, swojego spowiednika i przyjaciela.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?