Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozszyfrowujemy tajne archiwum AK

Władysław Borowiec
Mirosław Surdej z rzeszowskiego IPN: - Ten brulion jest to rzeczywiście materiał wart dokładnego zbadania przez historyków. Może w dużym stopniu uzupełnić wiedzę o tamtych czasach.
Mirosław Surdej z rzeszowskiego IPN: - Ten brulion jest to rzeczywiście materiał wart dokładnego zbadania przez historyków. Może w dużym stopniu uzupełnić wiedzę o tamtych czasach. Wojciech Zatwarnicki
Ten zeszyt z pożółkłymi kartkami był zapakowany w papier. Leżał w szmacianym worku. Od razu wiedziałem, że to dokument z czasów wojny.

Tak o znalezionym archiwum AK mówi Andrzej Wróbel z Woliczki.

W Nowinach jako pierwsi poinformowaliśmy o niezwykłym odkryciu akowskiego archiwum. Autorem tego dokumentu jest "Alojzy", inspektor powiatowy WSOP, porucznik rezerwy w czasach II wojny.

- WSOP to Wojskowa Służba Ochrony Powstania. Była to formacja Armii Krajowej, która miała zabezpieczać tereny objęte przez zwycięskie AK po wyzwoleniu - mówi Mirosław Surdej z Instytutu Pamięci Narodowej. - Jej członkowie rekrutowali się przeważnie z byłych oficerów wojska oraz policji.

Co zawiera pamiętnik - archiwum?

- Jest to precyzyjny wykaz członków organizacji, a do tego meldunki, rozkazy i instrukcje dla żołnierzy AK - ocenia Surdej. - Gdyby podczas wojny wpadł w ręce Niemców, to wszyscy wymienieni w tym brulionie byliby skazani na śmierć.
Dokument był zaszyfrowany, ale autor "Alojzy" zostawił w nim kod pomocny do rozszyfrowania. Nazwiska ukryte pod szeregiem liczb, niektóre informacje. Niezaszyfrowane są jedynie pseudonimy i kilka meldunków.

Akowcy i czerwonoarmiści razem

Akowcy i czerwonoarmiści razem

Mało, kto wie, że w sierpniu 1944 roku w Rzeszowie, gdy Rosjanie wyparli Niemcowi, przez tydzień żołnierze Armii Czerwonej wraz z akowskimi żołnierzami WSOP patrolowali ulice miasta.

- Kod jest w miarę prosty - mówi Andrzej Wróbel, który w rodzinnych archiwach znalazł dokument. - Każdej literze przyporządkowane są cyfry. Na przykład litera "a" ma przyporządkowane sześć cyfr. Kolejna litera inne. Kod do rozszyfrowania był umieszczony wśród kartek brulionu. Przypuszczam, że autor "Alojzy" był pewny, że dokument nie zostanie znaleziony. I miał rację. Dopiero ja, po kilkudziesięciu latach, go znalazłem.

Andrzej Wróbel rozszyfrował, że "Alojzy", autor pamiętnika-dokumentu, to Mieczysław Wilk, inspektor powiatowy WSOP.

Nic nie wiadomo o "Koziku"

Najbardziej szokujący jest meldunek "Alojzego" z dnia 14 września 1943 roku: "Melduję, że w dniu 11.IX.43. z bojówki Orlika został zastrzelony w pościgu strzelec Kozik i pochowany w Słocinie w rowie przy cmentarzu". Tyle meldunek. Obok dopisano: "Wymieniony był w służbie II plutonu. Raport złożył Żurek do ofic. dyw. Wiarus".

Kim był zastrzelony "Kozik", czy jego zwłoki zostały przeniesione z przycmentarnego rowu na cmentarz?

- "Kozik", to Józef Burdas - twierdzi Andrzej Wróbel. - "Orlik", to Kazimierz Dziekański, a "Żurek" to Mieczysław Pietrus. To byli żołnierze AK, a dokładnie formacji jeszcze bardziej tajnej niż zwykli akowcy. To była służba w służbie, czyli konspiracja w konspiracji.

To w Słocinie nieznane nazwiska

- Nic mi nie wiadomo, o śmierci tego partyzanta - powiedział Nowinom Stanisław Tarnawski, proboszcz słocińskiej parafii. - Jestem proboszczem od kilku lat. Metryki urodzeń mamy od 1949 roku, a zgonów od 1955.

- Też nie mam informacji na temat zastrzelonego partyzanta - przyznaje Tadeusz Inglot, znawca regionu i historii Słociny. - Być może nadal jego zwłoki leżą gdzieś w pobliżu cmentarza.

Dokument "Alojzego zawiera także wykaz "Szkodników Sprawy Polskiej" zawarty w gazetce konspiracyjnej "Na posterunku". Padają w niej nazwiska z dokładnymi adresami konfidentów i ludzi, których żołnierze AK mają się wystrzegać. Są adresy rzeszowskie i z pobliskich wiosek.

Uwaga na żebraków - szpiegów Gestapo

To co szokuje w znalezionych dokumentach, to fragment rozkazu "Alojzego" do podwładnych. Rozkaz nr 4 nakazuje: "Nie było do tego czasu wypadku, aby schwytany żyd (pisownia oryginalna - przyp. red.) nie sypał wszystkich, którzy okazali mu pomoc. W wielu wypadkach podają złośliwie nazwiska zupełnie niewinnych.

Zazwyczaj wszyscy zostają rozstrzeliwani. Ponieśliśmy przez to dużo strat. Zakazuję utrzymywania z uciekinierami żydowskimi kontaktów oraz dawania im pomocy".

- Nie można tego publikować, bo wyjdziemy na antysemitów - zastrzega znalazca dokumentu Andrzej Wróbel. - Chociaż …. To jest w papierach. To przecież jest dokument z tamtych czasów.

Inny fragment rozkazu "Alojzego", czyli Mieczysława Wilka: "Jesteśmy świadkami coraz większego wzrostu akcji komunistycznej. Chodzą słuchy, jakoby chcieli wywołać powstanie na własną rękę…"

W rozkazach "Alojzego są też informacje i przestrogi o grupach dywersyjnych SS i Gestapo, które podszywają się pod żebraków i zbierają informacje wywiadowcze. "Alojzy" ostrzega w rozkazach przed wracającymi z oflagów (niemieckie obozy dla oficerów wojska polskiego) i stalagów (dla szeregowych) żołnierzami.: "Zakazuję wciągania do prac oficerów zwolnionych z Oflagu w stosunku do których istnieją podejrzenia, że część z nich zobowiązała się pracować z Niemcami" (pisownia oryginalna - autor).

- Jakie były losy "Alojzego? Czy rodzina "Kozika" - Józefa Burdasa wie, gdzie jest pochowany? Kto zna losy "Orlika" - Kazimierza Dziekońskiego i "Żurka" - Mieczysława Pitrusa? Razem rozszyfrujmy pamiętnik - dokument "Alojzego". Prosimy Czytelników o listy na adres 35-016 Rzeszów, ul. Kraszewskiego 2 lub maile na adres autora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24