Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzym - w każdą rocznicę śmierci Jana Pawła II jesteśmy tam razem z Nim

Jaromir Kwiatkowski
2 kwietnia 2009 r. Polacy na Placu św. Piotra w Rzymie.
2 kwietnia 2009 r. Polacy na Placu św. Piotra w Rzymie. Archiwum
Rok temu na Placu św. Piotra grupa warszawiaków ustawiła napis "JP2" z prawie 2 tysięcy świeczek. O godz. 21.37 otoczyła go grupa 200-300 osób. Co roku przychodzi ich mniej, ale pamięć o papieżu-Polaku pewnie "wybuchnie" w dzień beatyfikacji.
Podczas swych podróży do Rzymu Janusz Majka i Jerzy Pasierb szukają ludzi związanych z papieżem, słuchają opowieści. Tak budują sobie obraz Ojca Świ
Podczas swych podróży do Rzymu Janusz Majka i Jerzy Pasierb szukają ludzi związanych z papieżem, słuchają opowieści. Tak budują sobie obraz Ojca Świętego. Archiwum

Podczas swych podróży do Rzymu Janusz Majka i Jerzy Pasierb szukają ludzi związanych z papieżem, słuchają opowieści. Tak budują sobie obraz Ojca Świętego. (fot. Archiwum)Janusz Majka i Jerzy Pasierb, dziennikarze Radia Rzeszów, jeżdżą co roku do Rzymu na kolejne rocznice śmierci Jana Pawła II. Odwiedzają miejsca, szukają ludzi związanych z papieżem, słuchają opowieści. To wszystko składa się na obraz Ojca Świętego, którego szukają.

Podróż za jeden uśmiech

Pierwszy raz pojechali na pogrzeb Jana Pawła II w 2005 r. Janusz: - To była decyzja spontaniczna. Siedzieliśmy w redakcji, dyskutowaliśmy na temat audycji, których zrobiliśmy mnóstwo w dniach, kiedy papież umierał. Nagle powstał pomysł: jedziemy na pogrzeb.

Pojechali specjalnym pociągiem, który wyruszał z Warszawy 6 kwietnia wieczorem. To była szalona podróż. 30 godzin w pociągu, 20 w Rzymie i znów 30 w pociągu z powrotem.

Podczas podróży do Rzymu byli świadkami wielu niesamowitych sytuacji. Jurek: - Spotkaliśmy dziewczynę spod Warszawy o imieniu Agnieszka, która pojechała do Rzymu prosto z pracy, bez pieniędzy. Bilet wręcz wybłagała u pani naczelnik z PKP, która zajmowała się pociągami specjalnymi. Wspomogli ją ci, którzy jechali w pociągu: ofiarowali jej jedzenie i coś do picia. W Warszawie student odprowadzał na dworzec dziewczynę. Podszedł do niego starszy pan i zapytał, czy jedzie do Rzymu. Chłopak odpowiedział, że nie, bo nie ma biletu. Starszy pan na to: "to ja ci dam bilet, ponieważ mój syn, który miał jechać, rozchorował się". Chłopak nie miał przy sobie ani pieniędzy, ani dokumentów, bowiem mieszkał na stałe w Katowicach. Decyzja "jadę", telefon do Katowic, gdzie pociąg miał bardzo krótki postój. Rodzina doniosła mu dokumenty, pieniądze i coś do ubrania.

W podróży cały czas dochodziły do nich informacje, że Rzym jest zamknięty i zatrzymają się 30 km od miasta. Okazało się, że nie jest tak źle. Dojechali 8 kwietnia, o 1.30 w nocy. Z pociągu przesiedli się do autobusów i…daleko, bo daleko, ale zobaczyli kopułę Bazyliki św. Piotra.

Patrzcie, płaczą po nim wszyscy

Ruszyli całą grupą wzdłuż Tybru. Pomalutku, bez akredytacji, o 4 nad ranem rzeszowscy dziennikarze dotarli na Via della Conciliazione, główną ulicę prowadzącą do Bazyliki św. Piotra.

Świt, który tam spędzili, miał niesamowity klimat: palące się świece, ludzie śpiący w śpiworach na kamiennych ławach, na chodnikach, zakonnice roznoszące koce. Na krzesełkach spowiadający księża. Jurek: - Nie wiem, czy to dobre porównanie, ale to, co można było wtedy zobaczyć, trochę przypominało rzymskie katakumby i pierwszych chrześcijan.

I znów, krok po kroku, dotarli do pustej alejki pomiędzy sektorami na Placu św. Piotra. Janusz: - Wyjęliśmy mikrofon i posuwając się w stronę bazyliki nagrywaliśmy ludzi. Doszliśmy najdalej, gdzie mogli dojść cywile. Przed nami byli tylko księża, ołtarz i bazylika.

Na pogrzeb przyjechał cały świat. Nagrywane wypowiedzi były podobne: odszedł wielki człowiek, przyjechaliśmy tutaj, bo chcieliśmy być w tym miejscu w takiej chwili.

Janusz: - Spotkaliśmy panią z Podkarpacia, mieszkającą we Francji. Opowiadała, że nigdy nie widziała papieża z bliska, co najwyżej stojąc gdzieś daleko w sektorze. Wsiadła w autobus, nic nie mówiąc szefowi. Być może straci przez to pracę, ale musiała tu być w takim dniu.

Msza pogrzebowa była wielkim przeżyciem, pełnym symboli. Symboliczny był wiatr, który rozhulał się, gdy kardynałowie wchodzili za ołtarz, choć wcześniej na placu panował zupełny spokój. Ten sam wiatr, który później przewrócił kartki ewangeliarza. Symboliczny był również deszcz, który spadł, gdy tłum zaczął opuszczać Plac św. Piotra. Słyszeli komentarze: "Patrzcie, płaczą po nim wszyscy".

"Czerwone kurtki" zapalają napis

Janusz: - Każda z rocznic była inna. Pierwsza była oczekiwana, także przez tych, którzy nie pojechali na pogrzeb. Plac wyglądał cudownie, było kilkadziesiąt tysięcy osób, włoscy harcerze rozdawali świeczki. Ludzie odmawiali różaniec, śpiewali i czekali na godz. 21.37. Wszyscy patrzyli na najsłynniejsze okno na świecie: a nuż pojawi się tam Jan Paweł II. Choć przecież zdawali sobie sprawę, że to niemożliwe. O 21.37 pojawił się Benedykt XVI.

Rok później kończył się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego. Przywieziono wtedy skrzynie z dokumentami procesowymi, które można było zobaczyć podczas transmisji z uroczystości w Bazylice św. Jana na Lateranie.

Dziennikarze Radia Rzeszów widzieli je już dzień wcześniej, gdy - w nielicznej grupie polskich dziennikarzy - czekali na wywiad z ks. Sławomirem Oderem, postulatorem procesu beatyfikacyjnego. Nie były jeszcze zamknięte.

Janusz: - Jedna ze stacji telewizyjnych "kręciła" ich zawartość. Skorzystaliśmy z tego, zrobiliśmy zdjęcia. Później zamknięto te skrzynie, a pracownicy Kurii Rzymskiej poprosili mnie, bym pomógł je przenosić.

Podczas kolejnej rocznicy obecni z ogromnym zainteresowaniem wysłuchali w Bazylice św. Piotra świadectwa człowieka, który sprzątał w apartamentach Jana Pawła II oraz pielęgniarki, która bardzo długo opiekowała się papieżem w poliklinice Gemelli i prywatnych apartamentach.

Janusz: - W ub. roku po mszy w bazylice tłum - ku mojemu zaskoczeniu - rozszedł się do domów. Pomyślałem sobie: "jak to będzie o 21.37? Nikogo tu nie będzie?".

Wtedy zobaczyli reprezentację jednego z warszawskich przedsiębiorstw, którego szef zabierał co roku do Rzymu inną grupę pracowników. Spotykali się już w poprzednich latach.

Nazwali ich "czerwonymi kurtkami", od koloru okryć firmowych, w które byli ubrani. "Czerwone kurtki" z blisko 2 tysięcy świeczek ustawiły napis "JP2". Gdy zbliżała się 21.37, grupa 200-300 osób otoczyła napis.
Jurek: - Czas być może zaciera pamięć. Ale ona wróci przy okazji beatyfikacji.

Szukamy ludzi i miejsc

Janusz: - Kiedy papież żył, obsługiwaliśmy kilka jego pielgrzymek. Byliśmy wtedy pochłonięci pracą, tym by nadać relacje na czas. Te wyjazdy są rekompensatą. Szukamy ludzi i miejsc związanych z papieżem.

Szczególnie wspominają rozmowę z Arturo Mari, fotografem papieża, przeprowadzoną krótko po pogrzebie. Janusz: - Zadaliśmy mu pytanie: "Arturo, zrobiłeś kilka milionów zdjęć, masz takie jedno, które darzysz największym sentymentem?". On zastanowił się, zapalił kolejnego papierosa i powiedział: "Tak, mam. To jest zdjęcie, kiedy papież, oparty o krzyż, oglądał ostatnią drogę krzyżową na ekranie telewizora. To było coś niesamowitego. Za papieżem były kable aparatury medycznej, a on był skupiony na krzyżu".

Dodajmy, że ten krzyż, który wykonał Stanisław Rafalski ze wsi Stefkowa w Bieszczadach dla swej żony Janiny, która z powodu wypadku przestała chodzić, znajduje się obecnie w parafii Kraczkowa koło Łańcuta.

Janusz: - Wspaniałe były też rozmowy z kard. Marianem Jaworskim. Czuło się, jak głęboka więź łączyła go z papieżem. W Domu Polskim na Via Cassia, gdzie znajduje się swoiste muzeum - 11 tys. podarunków, które na całym świecie otrzymał Jan Paweł II, pani Teresa Kupiszewska chodziła z nami i pokazywała podarunki z Podkarpacia.

Trzymam wino na beatyfikację

Poznali też starego zakonnika, który był jednym ze spowiedników w Bazylice św. Piotra. Kiedyś otrzymali od niego w prezencie po butelce wina. Janusz: - Ten zakonnik powiedział przy tym: "To jest bardzo dobre wino, trzymajcie je na ważne uroczystości". Miałem taką uroczystość, bowiem urodził mi się wnuk. Wtedy spróbowałem tego wina.
Jurek: - A ja trzymam je do dnia beatyfikacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24