Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psim zaprzęgiem przez krainę wilka

Krzysztof Potaczała
FOT. WOJCIECH ZATWARNICKI
Gdyby przez ostatnie dwa tygodnie w Bieszczadach trzymał tęgi mróz, psie zaprzęgi pobiegłyby nie tylko górami i przez las, ale też korytem skutego lodem Sanu. Trochę szkoda, lecz i tak było co podziwiać.
Wyścigi psich zaprzegów w Lutowiskach9 zawodników, w tym jeden z Czech, stanelo w Lutowiskach na starcie VII edycji  zawodów psich zaprzegów na średnim dystansie „W Krainie Wilka”.

Wyścigi psich zaprzęgów

Na siódme zawody psich zaprzęgów "W Krainie Wilka" KAGER CUP zjechało w zeszły weekend do Lutowisk dziewięciu polskich maszerów (powożących zaprzęgami) i jeden Czech.

Pewnie byłoby ich więcej, ale tegoroczna zima, podobnie jak poprzednia, co rusz płatała figle i przynosiła odwilż. Z tego powodu wyścigi przekładano dwukrotnie, a kolejny termin nie wszystkim zainteresowanym pasował.

Mocne zimy kiedyś wrócą

- Na pogodę wpływu nie mamy, ważne jednak, że zawody udało się w końcu przeprowadzić - mówi Piotr Kłęk, jeden z organizatorów. Wójt Lutowisk Włodzimierz Podyma dodaje: - Gdyby nie wcześniejsze kłopoty ze śniegiem, imprezę oglądałyby tłumy. Były ferie, sporo turystów, a ściganie się psów jest bardzo widowiskowe.

Wójt ma nadzieję, że ostre zimy jeszcze w Bieszczady wrócą. Może już następnego roku. Dla niego zawody psich zaprzęgów to najważniejsza zimowa impreza w gminie. Jeśliby ją dobrze rozpropagować, stałaby się znana i popularna niczym końskie targi w lipcu, na które przybywają turyści z całej Polski.

Kierunek wskazywały latarki

Trasy tegorocznych wyścigów wytyczono wokół Lutowisk. Przez góry, doliny, las, a nawet przez główną szosę, na którą trzeba było jednak wrzucić z poboczy nieco śniegu, bo sypana przez drogowców sól "wyżarła" białą pokrywę aż do asfaltu.
Jako pierwszy na starcie sobotniego dziennego etapu stanął Mariusz Krupa z Rzeszowa.

To dlatego, że najlepiej znał 20-kilometrową trasę. Po nim, w trzyminutowych odstępach, wyruszyli pozostali. Drugi etap, na identycznym dystansie, rozegrano po zapadnięciu zmroku.

Żeby nie pobłądzić, maszerzy mieli przymocowane na głowach latarki. Lecz nawet gdyby któremuś nagle przestała świecić, psy nie zboczyłyby ze szlaku. Po biegu dziennym dobrze zapamiętały, którędy mają biec.

- Pieski zaprzęgowe są bardzo inteligentne i karne, można na nich polegać - mówi Piotr Kłęk.

Pierwsze trzy miejsca w wyścigach psich zaprzęgów "W Krainie Wilka" KAGER CUP 2008 w Lutowiskach zdobyli kolejno: Maciej Tomaszewski z Piaseczna, Adam Ludwik z Białegostoku i Mariusz Krupa z Rzeszowa. Reprezentant Czech, Richard Kastner, został uhonorowany nagrodą Fair Play za pomoc koledze z innego zaprzęgu, który miał kłopoty na trasie.

Debiutanci i starzy wyjadacze

W "Kranie Wilka" to zawody na średnim dystansie, tymczasem kilku maszerów, którzy przyjechali ścigać się do Lutowisk, zdobyło dotąd doświadczenie jedynie w sprintach, czyli na odcinkach najwyżej 8-kilometrowych. Wśród debiutantów był m.in. Krzysztof Radecki z Zagórza.

- Moim zamiarem było dojechanie do mety i to mi się udało - uśmiecha się młody maszer z lisią kitką przy czapce. - Potraktowałem ten wyścig jako dobrą zabawę, choć przyznaję, że wylałem sporo potu.

Inny debiutant, Jacek Kruczoń z Biłgoraja, miał najkrótszy zaprzęg spośród wszystkich zawodników. Tylko cztery psy, syberyjskie husky bez rodowodu.

- Przez większość trasy biegły wspaniale, ale później jeden z nich dostał zapalenia stawu i musiałem się wycofać z wyścigu - żałuje pan Jacek.

Aż 12 psów (najwięcej) miał w zaprzęgu Henryk Marzec i teoretycznie to on powinien wygrać. Stało się inaczej. Najlepsze czasy przejazdów wszystkich odcinków, łącznie z 30-kilometrowym w niedzielę, uzyskał Maciej Tomaszewski z Piaseczna. Tuż przed startem zapowiadał twardą walkę i dotrzymał słowa.

- To doświadczony zawodnik, bierze udział w wyścigach w całej Europie - mówi Piotr Kłęk.

Mieszańce nie zawiodły

- Ścigam się od 12 lat - dodaje pan Maciej - i rzeczywiście jestem co rok obecny na zawodach w Niemczech, Czechach, Słowacji i w Polsce. Moją specjalnością są właśnie średnie dystanse, dlatego nie mogłem odpuścić imprezy w Lutowiskach.

Tomaszewski zainteresował się psimi zaprzęgami przypadkowo, a nie, jak wielu innych, po lekturze powieści Jacka Londona.

- Żona przyniosła do domu pieska rasy husky, zauroczył mnie, a wkrótce było ich już dziewięć - wspomina. - Dzisiaj mam do dyspozycji psy mieszańce, specjalnie układane pod wyścigi zaprzęgów.

Do Alaski nie aspirujemy

W Polsce tego typu zawody nie są jeszcze tak popularne jak na Alasce, w Kanadzie czy choćby we Francji, ale i u nas przybywa pasjonatów.

- Współdziałanie z psami, przeżywanie przygód, zmierzenie się z dziką naturą w ekstremalnych warunkach dają ogromną satysfakcję - twierdzą masterzy.

Piotr Kłęk:

- Do Alaski nie aspirujemy, bo tam zawodnicy ścigają się w maratonach liczących nawet 1200 km i walczą o grube pieniądze. Jestem jednak przekonany, że z roku na rok tego typu imprezy będą przyciągać coraz więcej kibiców i na stałe wpiszą się w bieszczadzki krajobraz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24