Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miss Polonia Podkarpacia 2010: gdy patrzę w lustro, nie mam kompleksów

Ewa Wawro
W tym roku zdawała maturę. Jeszcze nie wie, jak jej poszło, czeka na wyniki. Wyniki Miss Polonia Podkarpacia 2010 już zna - wygrała!
W tym roku zdawała maturę. Jeszcze nie wie, jak jej poszło, czeka na wyniki. Wyniki Miss Polonia Podkarpacia 2010 już zna - wygrała! Marcin Radzimowski, archiwum
Życie 19-letniej Olgi Lackosz z Jasła zawsze było barwne, teraz dodatkowo nabrało rumieńców. Została Miss Polonia Podkarpacia 2010.
Wybory Miss Polonia Podkarpacia 2010Olga Lackosz, piekna, 19-letnia brunetka z Jasla, zostala Miss Polonia Podkarpacia 2010. Wielki final wyborów byl wyjątkowy i mial „bajkowy” klimat.

Wybory Miss Polonia Podkarpacia 2010

Finałowa gala wyborów Miss Polonia Podkarpacia 2010 odbyła się 19 czerwca w Miejskim Domu Kultury w Stalowej Woli. Organizatorem był dziennik Echo Dnia oraz prezydent Stalowej Woli. Oprócz Olgi do ćwierćfinału ogólnopolskiego konkursu zakwalifikowały się: Maria Kwasek z Wysokiej Głogowskiej - I wicemiss, Magdalena Dudek z Łańcuta - II wicemiss oraz Laura Gałka z Tarnobrzega i Katarzyna Kubat z Nienowic k. Jarosławia, które dostały tzw. "dzikie karty". Ćwierćfinał odbędzie się pod koniec lipca, a trzy dni później półfinał. Zgodnie z zasadami Olga przechodzi od razu do półfinału. Najpiękniejszą Polkę poznamy jesienią. W finale wystąpi po jednej kandydatce z każdego województwa.

Nawet jeśli nie wygra ogólnopolskiego finału, to i tak przygoda jest wspaniała. Na spotkanie przychodzi w obcisłych legginsach i kozakach sięgających nad kolano. Seksownie, ale nie wyzywająco. Dyskretny makijaż. Sympatyczna, otwarta. Oto jej opowieść...

To nie sen

Byłam w szoku. Ale jak już założyli mi szarfę i koronę, pomyślałam: teraz dopiero będzie super! Nazajutrz obudziłam się z dziwnym uczuciem: to wszystko było naprawdę? A może to tylko piękny sen? Wstałam i zobaczyłam koronę. I pełno pudeł z prezentami, nierozpakowane jeszcze walizki. Posypały się esemesy z gratulacjami. To musiała być prawda.

A w uszach wciąż brzmiały okrzyki: ósemka, ósemka, ósemka… To był mój numer, który skandowali na widowni moi przyjaciele. Wspomnienie tej chwili było niesamowite.

Nie miałam tremy wychodząc na scenę. Dlaczego miałam się denerwować? Zawsze podchodzę do takich sytuacji na luzie i staram się dobrze bawić. Od dziecka występowałam, recytowałam wierszyki, tańczyłam i nigdy się tym nie tremowałam.

Chyba mam to po mamie, która jest bardzo przebojową kobietą. Czy mama jest piękna? Dla mnie najpiękniejsza. A wszyscy mówią, że jestem do niej bardzo podobna. Jak patrzę na zdjęcia mamy ze studniówki, to mam wrażenie, że to ja.

Marzyłam, jak każda dziewczyna

Wcześniej miałam kilka zleceń związanych z modelingiem, ale po raz pierwszy startowałam w konkursie piękności. Jak chyba większość dziewcząt - jedne odważniej, inne skrycie - od dziecka marzyłam, by zdobyć tytuł miss.

Figurę zawdzięczam mamie. Byłam pulchniutkim niemowlakiem, takim co się wszystkim babciom podoba najbardziej. Zaprzyjaźniona pielęgniarka uprzedzała mamę, że w przyszłości mogę mieć problemy z nadwagą. Mama się tym przejęła, a ja - chcąc nie chcąc - przeszłam na dietę.

Moje babcie były zbulwersowane tym, że Ola jest niedokarmaina, ale mama nie odpuszczała, ukradkiem dawała mi tylko potrzebne minimum. Teraz jest dumna, że wyrosłam na zgrabną dziewczynę. A ja jestem jej za to bardzo wdzięczna.

Później już nigdy nie potrzebowałam diet. Jem dużo, ale też dużo ćwiczę i nie mam problemu z utrzymaniem wagi. Słodycze? O nie! Nigdy! Nie cierpię ciasteczek, batoników, tortów.

Śniadań praktycznie też nie jadam, ale obiad musi być pełny: pyszna zupka, a na drugie koniecznie mięso z ryżem albo ziemniakami i surówka lub zielona sałata. Kolacji zazwyczaj nie jadam, ale oglądając mecz, czasem coś przegryzam.

W dzieciństwie zawsze trzymałam z chłopakami. Koleżanki bawiły się laleczkami, a ja umorusana, kolana poobdzierane, pełno siniaków i gram z chłopakami w piłkę. Do dziś piłka nożna to moja pasja. Bakcyla złapałam od starszego o rok brata. Zawsze mi imponował, że tak świetnie zna się na piłce nożnej i nie chciałam być gorsza.

Zapraszam na casting

Zobaczyłam ogłoszenie w internecie o konkursie Miss Polonia, wypełniłam ankietę. Po pół roku zadzwonił do mnie jakiś pan i mówi, że jestem przyjęta na casting. Pomyślałam, że to żart, że ktoś znajomy robi sobie ze mnie pośmiewisko. Bo zapomniałam, że się zgłosiłam.

Zdecydowałam, że pojadę. Początkowo nikomu nie mówiłam, że startuję, ale potem przestałam to ukrywać. Przecież to żadna kompromitacja. Po castingu dostałam się do czołowej dwunastki. Zresztą i tak nie dałoby się tego ukryć. W internecie pojawiły się artykuły o mnie.

A przy okazji dużo złośliwych komentarzy i zmyślonych rzeczy, które o mnie ludzie wypisywali. Staram się mieć do tego dystans. To śmieszne, ludzie myślą, że jak są anonimowi w internecie, to mogą wypisywać nie wiadomo co. Ale jak się spotykamy, to wszyscy mi gratulują, wszyscy są moimi przyjaciółmi. Miód, cud, orzeszki.

Chłopaka nie mam, nigdy nie miałam i nie chcę na razie mieć. Najpierw chcę się dostać na studia. Na dziennikarstwo sportowe na Uniwersytecie Warszawskim albo Wrocławskim. Oczywiście, spotykam się ze znajomymi, chodzę na imprezy, ale nic poza tym.

Jestem dziewczyną z zasadami. Choć może się wydawać, że jak ładna, przebojowa dziewczyna to można liczyć na coś więcej. To że mam starszego brata, też chłopcom niczego nie ułatwia, bo on i tato są bardzo o mnie zazdrośni, nikogo nie chcą do mnie dopuścić. Przysłowiowe oczko w głowie jednego i drugiego.

Nie wolno łamać zasad

Miałyśmy pięć zgrupowań. Wszystkie w Stalowej Woli, ale za każdym razem mieszkałyśmy gdzie indziej. Wieczorami nie wychodziłyśmy z pokoi, nie wolno było, jak w zakonie. Ale i tak fotoreporterzy wiedzieli, że "miski" są w mieście i nieraz przyczajali się, by zrobić nam kompromitujące zdjęcia.

Raz złamałyśmy zakaz i poszłyśmy do dyskoteki. Było super! I pewnie nikt by się nie dowiedział, gdyby nie jedna z koleżanek. Nie chcę o tym mówić, było, minęło. Wie pani jak to jest u dziewcząt, po godzinie mija złość, są całuski, jest w porządku. Ale burę od pani, która się nami zajmowała, miałyśmy niezłą. Zrozumiałyśmy, że nie wolno nam łamać zasad dla naszego dobra. A czasu na imprezy będziemy mieć jeszcze dużo.

Nocne imprezki w pokojach były rzadkością. Im bliżej było finału, tym wcześniej kładłyśmy się spać. Trzeba się było dobrze wyspać, bo zajęcia były naprawdę męczące. Zaczynałyśmy w czwartek i tak do niedzieli włącznie.

Ćwiczę dużo i jestem wytrzymała, ale często padałam ze zmęczenia. Powtarzanie choreografii po 20 razy dziennie dawało w kość. Żadnych makijaży, ciuszków, kucyk wysoko na głowie, sportowe ubranie i ćwiczymy. Fotoreporterzy? Jasne że byli. Te zdjęcia może nie są najlepsze, ale przynajmniej naturalne. Na finał miałyśmy już profesjonalny, sceniczny makijaż i fryzury.

Uroda może pomóc

Czy uroda pomaga w życiu? Myślę, że tak. Ludzi często ocenia się przez pryzmat wyglądu, choć niesłusznie. Uroda ułatwia nawiązywanie kontaktów, pomaga zatuszować jakieś potknięcia czy błędy. Dzięki urodzie brałam udział w licznych konkursach, na które inne dziewczyny się nie dostawały.

W szkole było różnie. Niektórzy nauczyciele myśleli, że mi tylko wygląd w głowie, ale byli też nauczyciele, z którymi miałam świetny kontakt. I to wcale nie byli mężczyźni. Najmilej wspominam moją polonistkę z liceum.

Sport i taniec - te dwie rzeczy najbardziej mnie interesują, ale mam głowę pełną pomysłów. Uwielbiam nowe wyzwania, podróże, kino, szybko uczę się języków.

Ale mam też wielką słabość, po babci i po mamie - moja szafa pęka w szwach. A że mama jest zakochana w córeczce i na szczęście dobrze nam się powodzi, to z każdego wyjazdu czy wypadu na zakupy przynosi mi kilka nowych ubrań. Mama sama wybiera, ale ma świetny gust, w moim stylu. Sama nie mogłabym wymarzyć sobie lepiej.

Zawsze chciałam zadowolić rodziców

Zawsze najbardziej zależało mi na tym, by zadowolić rodziców, by byli ze mnie dumni. Pochodzę z rodziny z zasadami, w domu reguły były zawsze określone i trzeba je było przestrzegać. Ale cieszę się, że tak mnie wychowywano, bo przynajmniej zawsze wiedziałam, że rodzice się mną interesują, że jestem dla nich bardzo ważna.

I nigdy mi niczego nie zabraniano. Sama wiedziałam, co można a co nie. Mamie mogłam zawsze wszytko powiedzieć, to moja najlepsza przyjaciółka. Trudno jest mi sobie wyobrazić, że jak pójdę na studia, to nie będziemy się codziennie widzieć.

Nie mam kompleksów

Wzrost 174 cm, waga 58 kg, wymiary 94 na 65 na 92. Stojąc przed lustrem nie mam żadnych kompleksów. Jasne, że mogłabym mieć to czy tamto ładniejsze, ale jest jak jest i jestem zadowolona. Całokształt mi się podoba. Chciałbym tylko być bardziej zdyscyplinowana i punktualna, bo to moje największe wady. Pewnie są i inne, ale o to proszę pytać znajomych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24