Budki sprzed dworca PKP w Rzeszowie muszą zniknąć

Przepychanki między handlarzami, miastem, koleją i PKS trwają od kilku lat. Konflikt nasilił się, kiedy Rada Miasta Rzeszowa uchwaliła nowy plan zagospodarowania okolicy dworców PKP i PKS. Dla sklepikarzy oznaczało to, że będą musieli zlikwidować swoje stoiska. Dlaczego?

Dzierżawa wygasła

- Bo chcemy poprawić estetykę tej okolicy. Plan dopuszcza drobny handel jedynie na podziemnej kondygnacji planowanego w tym miejscu parkingu - tłumaczy Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Uchwalenie planu rozsierdziło właścicieli budek, którzy wcześniej przygotowali projekt nowego pasażu handlowego. Jego wygląd i lokalizację omawiali z miastem. W międzyczasie kolej wypowiedziała im jednak umowy dzierżawy terenu. Od 31 marca sześć budek stojących na terenie PKP (sąsiadują z wejściem na kładkę dla pieszych) działa już nielegalnie.

- Do tej pory z naszej działki wyniosły się tylko ruch i totalizator sportowy. Pozostałych sześciu właścicieli pawilonów nie chce tego zrobić. Na razie podnieśliśmy im czynsz o 100 proc. Wystąpiliśmy też do zakładu energetycznego o odcięcie im prądu - mówi Krystyna Majcher z PKP w Rzeszowie.

PKP idzie do sądu

Sklepikarze sprawę widzą jednak zupełnie inaczej.

- Nie wynieśliśmy się i na razie tego nie zrobimy, ponieważ czujemy się zwyczajnie oszukani. Wydaliśmy ponad 100 tys. zł na projekt nowego pasażu, a teraz każe się nam stąd wynosić? Będziemy jeszcze prosić kolej, aby wystąpiła do miasta z wnioskiem o zmianę planu zagospodarowania. Chcemy tu zostać - tłumaczy Tadeusz Kawa, właściciel baru STS.

Jak ustaliliśmy w piątek, zakład energetyczny nie odetnie pawilonom prądu, ponieważ ma podpisane z nimi osobne umowy, na czas niekreślony. W tej sytuacji kolej zapowiada kolejne kroki.

- Plan obowiązuje, miasto nie chce tu budek, dlatego będziemy dążyć do ich likwidacji. Niebawem wystąpimy do sądu z prośbą o eksmisję sklepikarzy - zapowiada K. Majcher.