MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bieszczadzki GOPR na każde wezwanie. To przełomowy rok

Dorota Mękarska
Ratownicy bieszczadzkiej grupy GOPR dysponują odpowiednim sprzętem, by podjąć działania z użyciem technik linowych.
Ratownicy bieszczadzkiej grupy GOPR dysponują odpowiednim sprzętem, by podjąć działania z użyciem technik linowych. Wojciech Zatwarnicki
Rok 2012 zapisze się w historii Grupy Bieszczadzkiej GOPR jako przełomowy. Grupa jako pierwsza i jedyna w kraju otrzymała certyfikat na wspólne loty ratunkowe z LPR i możliwość użycia technik linowych w akcjach ratunkowych.

Loty na długiej linie

- Jest to efekt podpisanego w dniu 17 września 2011 roku porozumienia o współpracy z LPR oraz odbytych szkoleń na bazie w Sanoku - podkreśla Grzegorz Chudzik , naczelnik GB GOPR.
GOPR współpracuje z LPR nie od dziś, ale ta współpraca ograniczała się wcześniej m.in. do organizacji lądowisk, zabezpieczenia startów i lądowań oraz transportu poszkodowanych do śmigłowca. Ratownicy GOPR nie mogli natomiast wejść na pokład maszyny.

Po wymianie śmigłowców idea bezpośredniej współpracy została wdrożona w życie. Zbiegło się to z oddaniem helikoportu w Sanoku, najnowocześniejszego w Polsce.

Do nowych działań bieszczadzcy goprowcy przygotowywali się od wiosny b.r.. Swoje umiejętności po raz pierwszy zaprezentowali w praktyce w dniu 11 sierpnia b.r., kiedy podczas zejścia z Tarnicy do Wołosatego nogę złamała 56-letnia turystka. Ratownicy GOPR z Ustrzyk Górnych, którzy na miejsce wypadku dotarli quadem, udzielili poszkodowanej pierwszej pomocy i przetransportowali ją w miejsce, gdzie możliwe było podejście Eurocoptera EC 135, na pokładzie którego znajdował się ratownik pokładowy GOPR. Poszkodowana wraz z ratownikiem podczepieni zostali do liny i przetransportowani do Wołowatego, gdzie przekazano ją załodze medycznej.

Czytaj także: Bieszczady przegrały walkę o turystów. To najgorszy sezon od 10 lat

- Ta zmiana zmusiła nas do reorganizacji dyżurów - wyjaśnia Grzegorz Chudzik. - Obecnie w centrali w Sanoku non stop dyżuruje ratownik pokładowy, który w każdej chwili gotowy jest na wezwanie dyspozytora LPR i wyjazdu na lotnisko. Ratownicy w Cisnej i Ustrzykach Górnych dysponują natomiast odpowiednim sprzętem, by podjąć działania z użyciem technik linowych.

Do drugiej akcji z użyciem liny doszło w okolicach Przełęczy Orłowicza w dniu 17 sierpnia b.r, gdy zasłabł jeden z uczestników wycieczki. Mężczyzna był osłabiony, miał zawroty głowy oraz zaburzenia świadomości. Po udzieleniu pierwszej pomocy przez ratowników GOPR, turysta został podjęty z trudnego terenu przez śmigłowiec i za pomocą długiej liny przetransportowany w miejsce oczekiwania załogi HEMS.

- Ratownik nie zawsze decyduje się na użycie technik linowych - dodaje naczelnik GB GOPR. - Do tej pory mieliśmy 4 takie akcje na 5 akcji z użyciem śmigłowca.

Romantyzm przegrywa z pragmatyzmem

To właśnie zastosowanie śmigłowca w akcjach ratowniczych, a także postęp w dziedzinie łączności spowodowały, że w tym roku do historii odeszły dyżury pod Tarnicą. - Zmienia się ratownictwo górskie w Bieszczadach. Romantyzm przegrywa z pragmatyzmem - zauważa naczelnik.

Ten pragmatyzm widać też w działaniach wojewody podkarpackiego. W dniu 6 września b.r. wojewoda powołała wojewódzką formację obrony cywilnej Drużynę Ratownictwa i Poszukiwania Górskiego na bazie ratowników zawodowych GB GOPR. - Umożliwi to wsparcie wojewody działań ratowniczych na terenie całego Podkarpacia - wyjaśnia Grzegorz Chudzik.

Na wniosek naczelnika GOPR wojewoda sfinansowała system zasilania retransmitera łączności cyfrowej, z której korzystają ratownicy GB GOPR i pracownicy ZOZ w Usrzykach Dolnych. - Wojewoda wyposażyła formację w najbardziej potrzebny sprzęt. Natomiast pełne wyposażenie formacji nastąpi na przestrzeni 3 lat - informuje naczelnik.

Powstanie Stacja Ratunkowa GOPR w Wetlinie

Ten rok stał się też przełomowy dla Stacji Ratunkowej GOPR w Cisnej. Po rocznych negocjacjach gmina Cisna zdecydowała się przekazać na rzecz GOPR działkę w Wetlinie, na której w perspektywie około 2 lat powstanie nowa stacja. - Nie stać nas na wykupienie od Lasów Państwowych budynku w Cisnej, dlatego zdecydowaliśmy się na budowę własnej bazy z pieniędzy Fundacji Wspierania Ratownictwa Górskiego RADAN - tłumaczy ten krok Chudzik.

Grupa musi zabiegać o dofinansowanie z zewnątrz nie tylko na tę inwestycje, ale również na codzienne przetrwanie, gdyż ma trudności z pozyskaniem sponsora strategicznego.

Zobacz również: Wioski wymazane z map. Najbardziej ucierpiały Bieszczady

- Może się tak zdarzyć, że w styczniu, gdy budżety MSW i województwa nie będą podpinane, kłopoty finansowe zaczną pukać do naszych drzwi - przewiduje Chudzik. - Dlatego tak ważna jest dla nas każda pomoc. Bardzo cennym wsparciem była dla nas np. pomoc Orlen Oil, który sprezentował dla naszej grupy quada.

Właściciele wyciągów narciarskich śpią

Sezon letni w górach ma się już ku końcowi. Niestety w tym czasie jedna osoba poniosła śmierć w górach. Ratownicy GOPR od lipca uczestniczyli w 101 akcjach, wyprawach i interwencjach, podczas których pomogli 142 osobom. - Ostatnio mamy wręcz plagę poszukiwania zagubionych grzybiarzy - dodaje naczelnik.

Jednak przed ratownikami sezon zimowy, który przyniesie nowe wyzwania. W związku z wejściem w życie ustawy o bezpieczeństwie w górach i ratownictwie na zorganizowanych terenach narciarskich rok 2012 był rokiem przejściowym dla zabezpieczenia tras narciarskich. Z tego względu wojewoda wspólnie z GB GOPR zorganizowała w lipcu w Ustrzykach Dolnych konferencję, na która zaproszono wszystkich właścicieli wyciągów narciarskich.

Ustawa wprowadza nowe pojęcie ratownika narciarskiego, który musi spełniać dwa wymagania: w zakresie umiejętności medycznych przejść kurs kwalifikowany pierwszej pomocy, natomiast w zakresie umiejętności narciarskich przejść kurs organizowany przez uprawnione podmioty do wykonywania ratownictwa górskiego, w tym GOPR. - Istotą tego spotkania było to, by uzmysłowić gestorom wyciągów narciarskich, że nie oni odpowiadają za bezpieczeństwo na stokach. W ich gestii jest jednak to, jak to uczynią - podkreśla Chudzik.

Gestorzy mogą przeszkolić i zatrudnić własnych ratowników lub skorzystać z usług wyszkolonych już ratowników GOPR. Na razie jednak gestorzy nie spieszą się z podjęciem decyzji. Chęć przeszkolenia ratowników zgłosiło do tej pory jedynie dwóch właścicieli wyciągów: w tym z jeden z Frysztaka, a drugi z Małopolski. - Pozostali gestorzy śpią. Oby tylko nie obudzili się, gdy na stokach zacznie dochodzić do wypadków - zauważa naczelnik GB GOPR.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24