Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bieszczady przegrały walkę o turystów. Najgorszy sezon od 10 lat

Dorota Mękarska
Zbigniew Nycz, gospodarz pola namiotowego w Chrewcie. – Gdy w sierpniu cofnęła się woda, mam tu najdłuższą na Soliną plażę, prawie kilometr mułu i piasku. Łódki, kajaki i rowery wodne już dawno pochowałem do hangarów. W ubiegłym roku dołożyłem do interesu. W tym będę może na zero.
Zbigniew Nycz, gospodarz pola namiotowego w Chrewcie. – Gdy w sierpniu cofnęła się woda, mam tu najdłuższą na Soliną plażę, prawie kilometr mułu i piasku. Łódki, kajaki i rowery wodne już dawno pochowałem do hangarów. W ubiegłym roku dołożyłem do interesu. W tym będę może na zero. Wojciech Zatwarnicki
Nic nie zapowiadało porażki, bo przed sezonem liczba rezerwacji wyglądała obiecująco. Wszystko jednak zmieniło się w trakcie wakacji.

Jeszcze w weekend majowy trudno było znaleźć wolne miejsce w bieszczadzkich pensjonatach. Wszystko zmieniło się jednak w trakcie wakacji.

- Na długi sierpniowy weekend mieliśmy "dogranych" wiele grup. Ani jedna nie zjawiła się w Bieszczadach - mówi Lucyna Pściuk, przewodnik beskidzki i licencjonowany przewodnik BdPN.

Co wystraszyło turystów?

Przewodnicy są zgodni: wysokie ceny, niska jakość usług oraz informacje o zanieczyszczeniu Jeziora Solińskiego. - Dwa lata temu, gdy w Polskę poszła informacja o fekaliach w Solinie, także Bieszczady opustoszały - przypomina przewodnik.

W tym roku mieliśmy "powtórkę z rozrywki". W środku sezonu w zbiorniku solińskim znów pływały nieczystości. Gdy w Tatrach, a nawet Podtatrzu nie można było wbić szpilki, w Bieszczadach wypatrywano turystów.

Schodzi tylko to, co tanie

Dariusz Golis, współwłaściciel parku linowego dla dzieci w Solinie potwierdza te obserwacje: - Tendencja spadkowa zauważalna jest od 3 lat. Szacuję w tym roku spadek przychodów w stosunku do ubiegłego o około 30 procent.

Widać też, że turyści mają coraz mniej pieniędzy. - Przede wszystkim z dziećmi przyjeżdżają dziadkowie, a nie tak jak kiedyś rodzice. Dziadkowie przywożą ze sobą kilkoro wnuków. Dzieciom funduje się rozrywki, ale w jak najmniejszej porcji - dodaje Golis.

- Proszę nie pytać, jaki to był sezon - kręci głową Zbigniew Nycz, gospodarz pola namiotowego Chrewt Cypel. - Jestem tutaj od początku maja. Początek był rewelacyjny, ale w połowie sierpnia, w jeziorze znów zabrakło wody. Złośliwi nazywają mnie królem bagien
Oszczędności dobrze widać w sklepach spożywczych, gdzie najlepiej schodzi chleb, woda mineralna, tanie lody i najtańsza kiełbasa na grilla. Nierzadko w barach i restauracjach czteroosobowa rodzina zamawia tylko dwa obiady.

Zubożenie społeczeństwa spowodowało, że w tym roku nie było wielu chętnych na kolonie, kursy żeglarskie oraz imprezy pobytowe. - Biura turystyczne skarżą się, że programy są przepiękne, ale drogie - zauważa Lucyna Pściuk.

Zarobić za wszelką cenę

Dlaczego w Bieszczadach jest drogo? Bez wątpienia na wysokości cen odbija się krótkość sezonu turystycznego, a także wysokie podatki. To nie powinno mieć jednak wpływu na jakość świadczonych usług, które jak podkreślają przewodnicy i turyści, nie są z najwyższej półki.

Nadal popularne jest hasło, że turyści, to stonka, którą można bezkarnie złupić. Najsłynniejsze powiedzenie w Bieszczadach brzmi przecież: "To to i tak przyjedzie".

Fekalia pojawiające się w Jeziorze Solińskim doskonale obrazują tę postawę. Zbiornik zanieczyszczają sami miejscowi, żyjący przecież z turystyki. Jednak, jeśli bliżej przyjrzeć się temu zagadnieniu okazuje się, że co najmniej w połowie właścicielami obiektów turystycznych są osoby, które tak naprawdę związku z naszym regionem nie mają. Zainwestowali w Bieszczadach, aby zarobić na turystach. Czasami za wszelką cenę.

Bieszczadnicy, którym na sercu leży dobro regionu, nazywają ich działanie "żerowaniem" na Bieszczadach.

Mimo tak wielu instytucji kontrolujących, nikt nie jest w stanie opanować dzikich szamb i ukarać trucicieli. Znika też niepowtarzalny klimat "zielonych wzgórz". Na brzegach jeziora coraz więcej jest koszmarnych przyczep kempingowych, które skutecznie niszczą krajobraz.

Ostatni czas na opamiętanie

Kuleje też promocja, w tym również organizacja sztandarowych imprez. Zbyt powoli zmienia się infrastruktura turystyczna. Za te zadania odpowiedzialne są głównie samorządy.

- Skończyły się czasu, gdy ludzie przyjeżdżali do nas na samo hasło: Bieszczady - zauważa Adam Leń, prezes Koła Przewodników PTTK w Ustrzykach Dolnych. - Dzisiaj są potrzebne dodatkowe atrakcje, a takich nie ma.

- Bieszczady nastawione są głównie na turystów indywidualnych, na rodziny z dziećmi, a gdzie u nas jest infrastruktura dla tych gości? - pyta Lucyna Pściuk. - Turystów kiedyś napędzały akcje typu Bieszczady 40. Ci ludzie potem z sentymentu tu przyjeżdżali. Ale to się skończyło. Jeśli się nie opamiętamy i już dzisiaj nie zaczniemy przygotowywać taniej oferty dla dzieci i młodzieży, to przyszłość turystyki w Bieszczadach nie wygląda dobrze - dodaje przewodniczka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24