Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz przegrał. Ale wcześniej zmontował dla siebie stołeczek

Małgorzata Motor
Piotr Urban miał szykować sobie stołek w miejskiej spółce na długo przed wyborami jako wyjście awaryjne. Jego następca na stanowisku burmistrza, Ireneusz Stefański, starał się zniweczyć te plany tuż po objęciu funkcji, ale - jak się okazuje -  prezes MZK dopuścił Urbana do pracy. Czy został zatrudniony zgodnie z prawem, rozstrzygnie sąd.
Piotr Urban miał szykować sobie stołek w miejskiej spółce na długo przed wyborami jako wyjście awaryjne. Jego następca na stanowisku burmistrza, Ireneusz Stefański, starał się zniweczyć te plany tuż po objęciu funkcji, ale - jak się okazuje - prezes MZK dopuścił Urbana do pracy. Czy został zatrudniony zgodnie z prawem, rozstrzygnie sąd. materiały komitetu wyborczego
Świetnie płatna funkcja wiceprezesa w miejskiej spółce - tak ma wyglądać miękkie lądowanie Piotra Urbana, byłego burmistrza Leżajska, po przegranych wyborach.

Pierwsze informacje o tym, że Piotr Urban planuje załatwić sobie pracę w Miejskim Zakładzie Komunalnym w Leżajsku, pojawiły się na naszym forum internetowym kilka miesięcy przed wyborami. Ze względu na to, że dotychczasowy długoletni prezes miał przejść na emeryturę, dla wielu osób stało się jasne, że po ewentualnie przegranych wyborach Piotr Urban zajmie stanowisko prezesa. Finansowo jest ono o wiele bardziej atrakcyjne niż funkcja burmistrza.

Prezes MZK Stanisław Żołyniak nie czekał jednak ze swoim przejściem na emeryturę do wyborów. Odszedł z końcem września. Jego stanowisko objął Władysław Albrycht, dotychczasowy członek zarządu MZK. Tymczasem w wyborach Piotrowi Urbanowi poszło zgodnie z czarnym scenariuszem. Można przypuszczać, że na to był jednak przygotowany i przystąpił do realizacji planu awaryjnego.

- Przewidywaliśmy, że Piotr Urban zrealizuje swoje plany dopiero po moim zaprzysiężeniu na burmistrza - mówi Ireneusz Stefański, nowy włodarz miasta.

Dlaczego? Bo sto procent udziałów w MZK ma miasto. Burmistrz, jako jego reprezentant, pełnił funkcję zgromadzenia wspólników. W takiej sytuacji nie mógł być jednocześnie właścicielem i wiceprezesem MZK. Rada nadzorcza mogła go powołać na to stanowisko tylko po zaprzysiężeniu nowego burmistrza.

- Należało więc szybko zmienić skład rady nadzorczej (burmistrz ma prawo do powołania dwóch członków, cała rada składa się z trzech osób - przyp. red.). Tak więc tuż po ślubowaniu przeprosiłem radnych i opuściłem posiedzenie rady. Poprosiłem notariusza o przyjście do urzędu. W formie aktu notarialnego zostały podjęte uchwały zgromadzenia wspólników, w którym zostały odwołane dwie osoby ze składu dotychczasowej rady nadzorczej - opowiada burmistrz.

Powołanie nowej rady nadzorczej miało uniemożliwić Piotrowi Urbanowi objęcie stanowiska wiceprezesa MZK. Ireneusz Stefański szybko też zażądał od prezesa MZK wszystkich istotnych w tej sprawie dokumentów. Wtedy wyszło na jaw, że Piotrowi Urbanowi nie chodziło o stanowisko prezesa. Chciał być wiceprezesem. Którego spółka nigdy do tej pory nie miała.

13 tysięcy miesięcznie - pensyjka dla wiceprezesa

Okazało się, że 24 października uchwałą zgromadzenia wspólników, którego funkcję pełnił właśnie poprzedni burmistrz, zmieniono regulamin organizacyjny miejskiej spółki. Skład zarządu powiększono o stanowisko wiceprezesa. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że w tym samym czasie, kiedy rozpoczynała się pierwsza sesja z zaprzysiężeniem nowego burmistrza, poprzednia rada nadzorcza rozpoczęła swoje posiedzenie i podjęła uchwałę o powołaniu Piotra Urbana na wiceprezesa.

- A mówiąc wprost, poprzedni burmistrz rękami swojej rady nadzorczej powołał się po prostu na funkcję wiceprezesa - kwituje Ireneusz Stefański. - We wtorek otrzymałem uchwałę poprzedniej rady nadzorczej wraz z umową na czas nieokreślony. Wynika z niej, że Piotr Urban ma zarabiać na stanowisku wiceprezesa ok. 13 tys. zł brutto, a w razie "ustania stosunku pracy" otrzymać rekompensatę w wysokości dwunastokrotnego miesięcznego wynagrodzenia!

Co dokładnie oznacza "ustanie stosunku pracy", nie wiadomo, bo nie zostało to sprecyzowane. Nie można więc stwierdzić, czy chodzi o rozwiązanie stosunku pracy z którąkolwiek ze stron ani też z jakich przyczyn.

Uchwała ważna czy nieważna - wypowie się sąd

Problem jest też z samą umową o pracę Piotra Urbana. Uchwała o jego powołaniu jest z 1 grudnia, natomiast umowa, która jest jej załącznikiem, została zawarta 2 grudnia. Wynika z niej, że Piotra Urbana powołuje się na funkcję wiceprezesa zarządu, którą ma jednocześnie łączyć ze stanowiskiem dyrektora ds. technicznych.

Umowa została podpisana przez Piotra Urbana i poprzedniego przewodniczącego rady nadzorczej, który 2 grudnia na pewno już nie był przewodniczącym, bo Ireneusz Stefański odwołał go 1 grudnia. Wiadomo już, że sąd będzie musiał się wypowiedzieć, czy uchwała poprzedniej rady nadzorczej z załączoną umową o pracę Piotra Urbana jest ważna.

Ze względu na to, że posiedzenie rady nadzorczej i pierwszej sesji rady miasta rozpoczęło się w tym samym czasie, a z protokołu i uchwały rady nadzorczej nie można stwierdzić, o której dokładnie godzinie została ona podjęta, sprawę może rozstrzygnąć tylko sąd, badając przebieg i zakres czasowy. Nie wiadomo, czy została ona podjęta przed ślubowaniem nowego burmistrza czy już po zaprzysiężeniu.

Nowy wiceprezes jednak... pracuje

- We wtorek przedłożyłem w siedzibie spółki pismo, w którym zobowiązałem prezesa do wstrzymania działań dotyczących wpisu do KRS. Poprosiłem również o niedopuszczenie do pracy nowego wiceprezesa - tłumaczy Ireneusz Stefański. - W czwartek rano prezes poinformował mnie, że jednak dopuścił wiceprezesa do pracy.

Wczoraj chcieliśmy zadać prezesowi pytanie, dlaczego nie wykonał polecenia właściciela spółki, jakim jest właśnie burmistrz. Niestety, nie znalazł dla nas czasu. Piotr Urban również nie skorzystał z szansy ustosunkowania się do całej sprawy.

Cztery lata temu, gdy zaczynał swoje rządy w mieście, ślubował, że dochowa wierności prawu. - "Powierzony mi urząd sprawować będę tylko dla dobra publicznego i pomyślności mieszkańców miasta".

- Ja tu widzę zdecydowaną sprzeczność pomiędzy słowami wypowiedzianymi w momencie ślubowania a przynajmniej niektórymi działaniami, które miały miejsce w ostatnim czasie - zwraca uwagę Ireneusz Stefański. - MZK jest spółką miejską, która swoje przychody w zdecydowanej mierze czerpie z odpłatności za wodę, odpady, ścieki. Można powiedzieć, że na wynagrodzenie członków zarządu składają się wszyscy mieszkańcy Leżajska. W związku z tym na tego typu rzeczy nie może być zgody. Nie powinno być tak, że w mieście, czy jego jednostkach, tworzy się przysłowiowe folwarki i ja na pewno nie pozwolę na to, żeby takie folwarki były tworzone. Na to po prostu nie będzie zgody.

Sprawą zbulwersowani są mieszkańcy Leżajska, z którymi wczoraj rozmawialiśmy. - Szok! To ewidentny skok na kasę. Były burmistrz pokazał swoją prawdziwą twarz. Tylko kasa się dla niego liczy. I to był burmistrz naszego miasta! - irytują się.

- Teraz trudno się dziwić, dlaczego mamy takie wysokie ceny za śmieci, jak tu prezesi MZK zarabiają po kilkanaście tysięcy miesięcznie, jak w wielkich firmach. Sąsiadka pokazała mi oświadczenie majątkowe prezesów MZK. Rocznie zarabiają po jakieś 200 tys. zł - komentują inni.

- Przegrał Urban wybory, to się zrobił wiceprezesem. Leżajsk to miasteczko małe. Ludzie tu pracują za najniższą krajową, o ile w ogóle pracują, a tu takie wypłaty prezesów MZK. W głowie się to nie mieści - słychać głosy oburzenia.

To naganna praktyka

- Z całą pewnością obejmowanie przez ustępującego burmistrza wysokiego, dobrze płatnego stanowiska w spółce komunalnej zaraz po odejściu ze stanowiska jest naganną praktyką, szczególnie jeśli potwierdzą się opisywane okoliczności całej sprawy - komentuje Dawid Sześciło, ekspert z Fundacji im. Stefana Batorego - akcja Masz Głos, Masz Wybór w Warszawie. - Problem tkwi w przepisach ustawowych, które nie przewidują swoistego okresu karencji dla ustępujących wójtów czy burmistrzów. Należałoby zakazać nawiązywania z nimi stosunku pracy ,czy podpisywania innych umów z komunalnymi spółkami czy innymi instytucjami w okresie np. trzech miesięcy od opuszczenia stanowiska.

Dawid Sześciło zwraca też uwagę, że należy zastanowić się nad odpowiedzialnością prawną członków rady nadzorczej, którzy podjęli decyzję o zatrudnieniu byłego burmistrza. Czy działali w interesie mieszkańców?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24