Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anonim doniósł, machina ruszyła. Jest problem z Niebieską kartą

Andrzej Plęs
Zdesperowana Elżbieta Wisz w marcu protestowała w budynku Sądu Rejonowego w Rzeszowie przeciwko decyzjom sądu w sprawie jej córki.
Zdesperowana Elżbieta Wisz w marcu protestowała w budynku Sądu Rejonowego w Rzeszowie przeciwko decyzjom sądu w sprawie jej córki. Andrzej Plęs
Anonim posądził Elżbietę Wisz, że stosuje przemoc w rodzinie. To wystarczyło, by założyć jej Niebieska kartę. Nigdy nie dano jej szansy obrony przez zarzutami.

Elżbieta Wisz, założycielka i szef Stowarzyszenia Nowy Horyzont pomagającego ofiarom przemocy, sama została o przemoc wobec rodziny posądzona. Do dziś nie wie przez kogo, bo zgłoszenie było anonimowe.

Nie wie też kiedy, jaką i wobec kogo przemoc stosowała, bo i tych informacji jej odmówiono. Ale tryby maszyny prawnej i administracyjnej ruszyły. I wszystko zgodnie z prawem.

To było trzy miesiące po tym, jak po domowej sprzeczce jej trzynastoletnia córka Katarzyna uciekła do ojca i zamieszkała z jego siostrą. Kolejnym etapem tej wojny był sądowy spór o to, gdzie dziewczynka ma zamieszkać, bo ani u ojca ani u matki Kasia mieszkać nie chciała.

Ciotka zdążyła w sądzie złożyć wniosek o przyznanie jej tymczasowej opieki nad dzieckiem i sąd się do tego przychylił. Tymczasowej, bo gdzie docelowo ma Kaśka zamieszkać - sąd rozpatrzyć miał w bliżej niesprecyzowanej przyszłości. Pani Elżbieta nie była w stanie tego zaakceptować.

- Nie zrobiłam niczego złego, niczego złego mi nie udowodniono, nie pozbawiono mnie praw rodzicielskich, ani ich nie ograniczono - wylicza w desperacji.

A jednak zrobiła coś złego - jak stało w sądowej dokumentacji.

Anonim uprzejmie donosi

Trzy miesiące po przeprowadzce córki przeglądała dokumentacją sądową, kiedy natknęła się na pismo Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rzeszowie. Pismo informuje Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego w Rzeszowie, że anonimowa osoba zawiadamia MOPS, że Elżbieta Wisz może stosować przemoc domową wobec córki.

Pismo datowane na 26 kwietnia ub. roku, więc dwa miesiące po tym, jak Kaśka wyprowadziła się od matki. Czyli od chwili, kiedy z oczywistych przyczyn o przemocy domowej mowy być nie mogło.

"W związku ze wszczętą przez MOPS w Rzeszowie procedurą Niebieskiej karty w sprawie podejrzenia stosowania przemocy wobec (…), w ramach działań Miejskiego Zespołu Interdyscyplinarnego w Rzeszowie od 10 maja 2012 r. prowadzony jest stały monitoring sytuacji dziecka w rodzinie" - pisał MOPS do sądu.

- Byłam tym znaleziskiem ogromnie zaskoczona, ponieważ żadne ze służb nie skontaktowały się dotąd ze mną, a znam procedurę Niebieskiej karty z racji swojego zawodu - tłumaczy Elżbieta Wisz. - W czerwcu zadzwonił do mnie policjant, żeby potwierdzić moje dane osobowe i to było wszystko w tej sprawie. Gdy dopytywałam go o powód wezwania, odpowiedział enigmatycznie, że chodzi o Niebieską kartę i nic więcej nie może powiedzieć. Polecił zwrócić się do instytucji, która zainicjowała procedurę.

Jak w "Procesie" Kafki

Bo niemal miesiąc po zawiadomieniu do sądu MOPS wysłał zawiadomienie do policji. Taki obowiązek nakłada na MOPS Ustawa o Przeciwdziałaniu Przemocy w Rodzinie. I założył Elżbiecie Wisz NK, jako osobie podejrzewanej o stosowanie przemocy.

- Nie mieliśmy wyboru, przepisy jasno mówią, że wobec każdego zgłoszenia o przemocy w rodzinie mamy obowiązek założyć Niebieska kartę - tłumaczy Luciana Rozborska, dyrektor MOPS w Rzeszowie. - I zawiadomić policję. Zawiadomiliśmy również sąd rodzinny, nie wiedząc wtedy jeszcze, że sąd prowadzi taką sprawę. Nie powołano do tej sprawy grupy roboczej, a z podjęciem kolejnych działań postanowiliśmy uzależnić od decyzji sądu co do przyszłości dziecka.

Żeby sprawdzić zasadność anonimowego doniesienia, MOPS wysłał swoich pracowników do ojca dziewczynki, do ciotki dziewczynki, ale nie wysłał do samej podejrzewanej. Nawet nie zawiadomił jej o tym, że jest podejrzewana i o co.

Rozborska tłumaczy, że ustawa nie nakazuje powiadamiania podejrzanego o stosowanie przemocy. Potwierdza to Justyna Podlewska z Fundacji Dzieci Niczyje - ani ustawa ani rozporządzenie nie wymagają zawiadomienia o wszczęciu NK.

Żeby dowiedzieć się o co jest podejrzewana, Elżbieta Wisz pofatygowała się do MOPS w Rzeszowie, żeby spróbować sprawę wyjaśnić. Nawet zabrała z sobą świadków.

Odmówiono jej wglądu w akta sprawy. Wizytę ponowiła, z takim samym skutkiem. Polecono jej napisać wniosek do dyrekcji MOPS z prośbą o wgląd w akta.

- W jakim charakterze miałam pisać? - pyta Wisz. - Nikt mnie oficjalnie nie poinformował o podejrzeniach, jako kto i w odpowiedzi na co miałam pisać? Ale uprzedziłam, że będę domagała się poprzez prezydenta Ferenca powołania dla mnie grupy roboczej, żeby przedstawić bezprawne działania służb MOPS i bronić swojego dobrego imienia.

,b>Złożyła w rzeszowskim ratuszu zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez pracowników MOPS, w prokuraturze zrobiła to samo. Wciąż nie wiedząc kto i o co ją oskarża.

Ratusz przysłał do MOPS komisję rewizyjną, ta stwierdziła niedociągnięcia, ale wnioski dla MOPS nie były druzgocące. Prokuratura dochodzenie z doniesienia pani Elżbiety umorzyła, nie dopatrzyła się przestępstwa.

Z prokuratorskiej dokumentacji śledczej, zeznań pracowników MOPS dowiedziała się tylko, że posądzono ją o stosowanie przemocy wobec córki. W jednym z zeznań przewija się sugestia, że chodziło o przemoc psychiczną. Ale jaką?

Tego wciąż nie wiedziała, tymczasem dokumenty o rzekomo stosowanej przez nią przemocy krążyły już po MOPS, policji, prokuraturze i sądzie.

Ani w wyniku działań prokuratury ani władz miasta Elżbieta nie dowiedziała się przez kogo i o co została oskarżona. Napisała do Rzecznika Praw Obywatelskich, odwiedziła Helsińską Fundację Praw Człowieka.

W Helsińskiej Fundacji dr Piotr Kładoczny stwierdził, że osoba, na której temat opracowywane są dokumenty, powinna mieć możliwość zapoznania się z nimi oraz weryfikacji zawartych w nich informacji.

I nie ma sprawy

Jeśli była weryfikacja informacji, to nikt nie weryfikował jej u Elżbiety Wisz, bo żadna instytucja nie zwracała się do niej w sprawie zarzutów dotyczących przemocy. W listopadzie 2012 roku Zespół Interdyscyplinarny zdecydował o zamknięciu procedury.

- Otrzymaliśmy informację z sądu, że dziecko zostało tymczasowo umieszczone w rodzinie zastępczej - tłumaczy Luciana Rozborska. - Jako że dobro dziecka zostało zabezpieczone, Zespół Interdyscyplinarny zdecydował o zamknięciu procedury Niebieskiej karty.

I w tej sytuacji nikt Elżbiety Wisz nie miał powodu pytać czy, wobec kogo i jak stosowała przemoc w rodzinie. Tyle, że ślad o rzekomej przemocy pozostał w dokumentacji sądowej, prokuratorskiej, policyjnej i MOPS.

- W ten sposób odebrano mi możliwość obrony mojego dobrego imienia - denerwuje się szefowa stowarzyszenia.

Napisała do Ryszarda Kalisza, wtedy jeszcze przewodniczącego sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Bo przecież w cywilizowanym państwie prawa obywatel winien mieć możliwość obrony przed oskarżeniami.

I zastanawia się, czy MOPS wykazał się nadgorliwością, a jego pracownicy przekroczyli swoje kompetencje, czy też ustawa i procedura Niebieskiej karty zawierają krzywdzące obywateli wady.

"Dlatego proszę o zajęcie się moją sprawą oraz problemem systemowym związanym z Ustawą, by nikt nigdy nie mógł jej użyć w złej woli, przeciwko człowiekowi, jak stało się to w moim przypadku" - kończy obszerny list do przewodniczącego Kalisza.

Tymczasem Luciana Rozborska przyznaje, że procedura Niebieskiej karty nie jest pozbawiona mankamentów.

- Przemoc w rodzinie to sprawy intymne i drażliwe, wypada być ostrożnym w podejmowaniu działań - zastrzega.

Za mało ostrożnym? Wtedy służby socjalne zostaną posądzone o nadgorliwość i szykanowanie obywateli. Zbyt ostrożnym? Można narazić się na zarzut o grzech zaniedbania. Ale mankamenty w procedurze są - przyznaje Rozborska.

Chcesz zaszkodzić sąsiadowi? Zgłoś w policji, w MOPS, w GOPS, że sąsiad bije dzieci. Sąsiadowi "z automatu" założą Niebieską kartę, nawet nie pytając go czy, kogo i jak bije.

Sprawa rozwodowa, podział majątku, prawa do opieki nad dzieckiem, wojna o alimenty? Zgłoś, gdzie trzeba i co trzeba, anonimowo, więc bez ryzyka, a twojemu przeciwnikowi w tej wojnie zafundujesz moc kłopotów.

- Wciąż liczymy się z tym, że intencje zgłaszających przemoc nie do końca podyktowane są szlachetnymi pobudkami - ostrożnie ocenia Rozborska. - Ale każde zgłoszenie mamy obowiązek rejestrować.

I zawiadamiać policję. Podkomisarz Adam Szeląg, rzecznik rzeszowskiej komendy miejskiej potwierdza, że policja zajmowała się i tym zgłoszeniem.

- Na podstawie zgłoszenia została założona teczka przemocy w rodzinie - wyjaśnia. - Podjęte przez nas czynności nie potwierdziły, jakoby do przemocy dochodziło.

Dla Elżbiety Wisz to słaba pociecha. Niebieską Kartę założono w kwietniu, zamknięto w listopadzie. I po sprawie.

Tylko w różnych instytucjach leżą dokumenty na to, że szefowa stowarzyszenia na rzecz ofiar przemocy, sama stosowała przemoc. A ona nijak przed tymi papierami bronić się nie może.

Imię dziecka zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24