18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepsza metoda antykoncepcyjna. Prezerwatywa, tabletka, plastry... A może NPR?

Katarzyna Mularz
Metody naturalne to – jak wylicza Ania – wydatek rzędu ok. 100 zł na dłuższy czas: dobra książka za ok. 60 zł, zestaw kart obserwacji za kilkanaście i porządny termometr (ok. 30 zł). W wersji ekonomicznej wystarczy tylko termometr, bo resztę znajdziemy w internecie. Jeśli zdecydujemy się na zakup urządzenia, które za nas dokona oceny płodności, musimy liczyć się z wydatkiem od kilkuset do ponad 2 tysięcy złotych.
Metody naturalne to – jak wylicza Ania – wydatek rzędu ok. 100 zł na dłuższy czas: dobra książka za ok. 60 zł, zestaw kart obserwacji za kilkanaście i porządny termometr (ok. 30 zł). W wersji ekonomicznej wystarczy tylko termometr, bo resztę znajdziemy w internecie. Jeśli zdecydujemy się na zakup urządzenia, które za nas dokona oceny płodności, musimy liczyć się z wydatkiem od kilkuset do ponad 2 tysięcy złotych. K.Kapica
Antykoncepcja kościelna lub kalendarzyk małżeński. Tak powszechnie i dość pogardliwie określa się naturalne metody zapobiegania i planowania ciąży.

Mimo że wciąż na ulicy łatwiej spotkać dziewczynę eksponującą plaster antykoncepcyjny niż taką, która stosuje NPR, zdaniem Witolda Skręta, rzeszowskiego ginekologa, zapotrzebowanie na taką alternatywę stale rośnie. Sposoby oparte na obserwacji organizmu kobiety - dotąd kojarzone głównie z nauką Kościoła Katolickiego - dziś coraz częściej wybierane są przez pary z przyczyn bardziej pragmatycznych.

Bogna ma 30 lat, NPR stosuje z mężem od dziewięciu. Jak mówi, była to wspólna i bardzo przemyślana decyzja.

- W pewnym momencie zaczęliśmy bardziej zwracać uwagę na to, co jemy, w co się ubieramy i jaką chemię stosujemy. Doszliśmy do wniosku, że jeśli nasze życie ma być jak najbardziej eko, antykoncepcja hormonalna nie wchodzi w grę. Mamy dwoje dzieci, więc albo nam się udaje, albo to faktycznie działa - śmieje się dziewczyna.

Zdaniem Witolda Skręta, zapotrzebowanie na szerszą wiedzę o NPR jest ogromne. - Zainteresowanie jest tłumione twierdzeniem, że jest to niemodne. Firmy farmaceutyczne wmawiają nam, że bez środków hormonalnych nie ma życia. Środków, za które - oczywiście - trzeba zapłacić, tymczasem na naturalnych metodach nikt nie zarabia - tłumaczy.

Pani i pan z poradni

Ania i Piotrek prowadzą poradnię życia rodzinnego przy klasztorze Dominikanów w Rzeszowie. Spotykają się z parami, które w ramach przygotowania do małżeństwa w Kościele, odbywają kilka godzin nauk z zakresu stosowania NPR. Większość z nich w poradni po raz pierwszy dowiaduje się, czym jest NPR i jak niewiele wspólnego ma z obiegową wiedzą krążącą na ten temat.

- Nazywanie "kalendarzykiem" metod, których uczymy jest po prostu nieporozumieniem. Kalendarzyk opracowano przed wojną opierając się na prostym założeniu, że owulacja u kobiety następuje na 14 dni przed planowaną miesiączką. Zakładając 28-dniowe cykle (czas od miesiączki do miesiączki), można teoretycznie wyliczyć, kiedy kobieta jest płodna. Tymczasem u kobiet cykle mogą być dłuższe, krótsze czy nieregularne. Dlatego to mało skuteczny sposób - tłumaczy Ania. NPR natomiast bazuje na codziennych obserwacjach organizmu, dzięki czemu jesteśmy w stanie w danym dniu ocenić, czy kobieta jest płodna czy nie. Pomyłką jest także mówienie w tym przypadku o "antykoncepcji". Antykoncepcja nie wymaga od partnerów zaniechania współżycia, a NPR owszem.

- Większość osób zatrzymała się na etapie "kalendarzyka" i nawet nie wie, że metody naturalne cały czas się udoskonalają - dodaje Piotrek. Skąd zatem te stereotypy? Może dlatego, że Kościół uznał je za zgodne ze swoją etyką i dlatego jest to niemodne?

Nauka Kościoła Katolickiego nie zezwala na stosowanie środków i metod antykoncepcyjnych - zarówno hormonalnych (np. tabletek), jak i mechanicznych (prezerwatyw). Zdaniem Kościoła, współżycie małżeńskie powinno być otwarte na nowe życie w myśl zasady, że grzechem nie jest podejmowanie stosunku z natury niepłodnego, tylko czynienie go bezpłodnym. Jedyne zgodne z jego nauką są naturalne metody związane z obserwacją organizmu.

- Kościół wykonał tutaj jednocześnie i dobrą i złą "robotę". Podpisując się pod tymi metodami, sprawił że utożsamiane są one z konkretnymi przekonaniami religijnymi, co jednych zachęci, ale pozostałych odrzuci - mówi Witold Skręt.

31-letnia Magdalena, choć po ślubie kościelnym, na stosowanie NPR zdecydowała się przede wszystkim z przyczyn zdrowotnych.

- Niestety Kościół do tej pory nie postawił na mojej drodze osoby, która potrafiłaby racjonalnie wytłumaczyć potrzeby stosowania tej metody. Na kursie, który odbyliśmy, panie z nieprawdopodobną wprawą zniechęcały do NPR i często biło od nich jakimś obrzydzeniem do miłości cielesnej przez co osiągały skutek odwrotny od zamierzonego. Szkoda, bo NPR przy odrobinie chęci - poza kwestią planowania rodziny - daje obraz stanu zdrowia. Dzieci zasadniczo nie planowaliśmy, jednak i nie było mowy o "unikaniu" ciąży. Każde - mamy dwoje - przyjmowaliśmy z miłością. NPR stanowił raczej bazę pod określenie rytmu mojego organizmu, z uwagi na jego nieregularne zachowania. Owulacja u nas nie wyznaczała "rytmu życia małżeńskiego" - tłumaczy dziewczyna.

O co chodzi z tą naturą?

Naturalnych metod rozpoznawania płodności jest co najmniej kilka.

- Jest metoda angielska, niemiecka, amerykańska i polska (dr Kramarek). Wszystkie oparte o dwa podstawowe wskaźniki - objawy śluzu i temperatury, różnią się tylko technicznymi szczegółami - mówi Piotr.

Dlatego, bez względu na wybraną metodę, sposób działania będzie podobny. Jeśli małżonkowie nie planują dziecka, współżyją podczas dni niepłodnych kobiety, wyznaczanych na podstawie codziennej obserwacji śluzu i badaniu temperatury. Na specjalnym wykresie oznacza się dni cyklu, obserwacje, a także inne czynniki mające znaczenie dla interpretacji - chorobę, stres, czy współżycie. Brzmi skomplikowanie, ale Ania zapewnia że wszystko jest kwestią doświadczenia i chęci.

- Ujmę to tak: wyjaśnij komuś na piśmie, jak zawiązać sznurówki. Ciężka sprawa, a przecież samo wiązanie jest banalne. Tak samo jest z NPR-em: trudno jest na początku, bo trzeba włożyć w to nieco wysiłku i poznać swój organizm. Potem obserwacje stają się naturalną codzienną czynnością. Ja po sześciu latach robię to prawie niezauważenie - mówi Ania.

Przeciwnicy zarzucają NPR, że jego stosowanie "formalizuje" seks, opierając go o skrupulatne wskazania kalendarza. Problemem jest też fakt, że w trakcie owulacji -, kiedy organizm kobiety najbardziej dąży do współżycia - jest ono wykluczone, o ile nie planuje się potomka oraz to, że de facto ogranicza się "dopuszczalny czas" do kilkunastu dni w miesiącu. Zdaniem Piotrka jednak, stosując te metody, przyjmuje się taki, a nie inny styl życia i na tyle zmienia myślenie, że nie sprawia problemu nawet teoretycznie "zaplanowany" seks.

- Każda metoda ma swoje plusy i minusy. To jest tak, że my akceptujemy wady, bo ważne są dla nas jej zalety. Jak ktoś używa prezerwatyw, to też może powiedzieć, że brak spontaniczności wyraża się w tym, że trzeba w pewnym momencie przerwać i ją założyć - dodaje Ania.

- Płodność jest objawem zdrowia. Lekarz zapisując środki hormonalne, które mają nie leczyć, ale wyłączyć fizjologiczną funkcję organizmu, naraża pacjentkę na skutki uboczne i działa wbrew etyce zawodowej - zauważa Witold Skręt. Dlatego ja metody naturalne polecam z przekonaniem. Ich stosowanie powinno być elementem stylu życia człowieka dbającego o swój organizm.

100% daje… abstynencja

Z badań wynika, że naturalne metody planowania rodziny stosuje co dziesiąty Polak. Zdecydowanie częściej decydujemy się na tabletki hormonalne, prezerwatywy lub stosunek przerywany.

Jaką skuteczność mają naturalne metody, przy założeniu, że unika się zajścia w ciążę? Statystyki są niejednorodne i zależą od tego, kto robi badania. Instytucje zajmujące się naturalnym planowaniem rodziny oceniają ją na poziomie ok. 99 proc.

Jak zauważa Ania, na każde tego typu dane należy jednak patrzeć z dystansem.

- Skuteczność zależy od błędu metody, błędu nauczania i stosowania. Dlatego czym innym będzie teoretyczny wskaźnik np. 99,6% skuteczności, jaki wynika z badań, a czym innym praktyczny efekt jej stosowania. Inaczej też skuteczność wygląda w okresie przedowulacyjnym, bo nigdy nie mamy 100 proc. pewności, kiedy będzie owulacja i kiedy należy powstrzymywać się od współżycia, a inaczej w poowulacyjnym - wyjaśnia.

Autor metody Rotzera w tym czasie ocenia jej skuteczność nawet na poziomie 100 proc., ale doktor Skręt studzi te optymistyczne dane.

- Jeśli w biologii zdarza się, że dwa plus dwa równa się cztery, to się o tym prace naukowe pisze - śmieje się ginekolog. Teoretycznie w okresie poowulacyjnym fizjologicznie kobieta powinna być niepłodna, ale w przyrodzie nic nie jest "na pewno"

Jacek NPR stosuje z żoną od ponad dwóch lat. Dzieci na razie nie mają, więc skuteczność metody ocenia na 100%.

- Moja żona wybrała tę metodę jako najbardziej jej odpowiadającą. Zaczęliśmy od przeczytania książki Kippley'ów na ten temat i przerobienia kilku przykładowych wykresów. Początkowe miesiące wymagały od nas systematyczności w obserwacjach cyklu. Jedyna trudność, o ile w ogóle możemy to tak nazwać, to właśnie nauczenie się tej metody, ale jak ze wszystkim - praktyka czyni mistrza - opowiada Jacek.

Dla kogo NPR?

Ania i Piotrek zapewniają, że dla chcącego nic trudnego i grupa osób, które mogą stosować naturalne metody jest bardzo szeroka. Wbrew obiegowym opiniom, nie wyklucza tego praca na zmiany, nieustabilizowany tryb życia, czy chorowitość. Krąg zainteresowanych może ograniczyć fakt, że metoda wymaga pełnej zgody obojga partnerów akceptujących tę swoistą naturalną dyscyplinę. Mimo to, chętnych do choćby spróbowania, czym to pachnie, przybywa. Jedną z przyczyn jest ekologiczny charakter tych metod. Drugą - coraz częstsze problemy z zachodzeniem w ciążę.

- Ludzie zaczynają się tym interesować, kiedy mają problemy z poczęciem dziecka. To najlepszy sposób na to, żeby wyznaczyć czas, kiedy zajście w ciążę będzie najbardziej prawdopodobne. Wśród stosujących naturalne metody są także osoby świadome, które nie chcą stosować środków chemicznych, palacze, którzy boją się tabletek, osoby będące na terapii lub takie, które "przejechały" się na innych środkach - wylicza lekarz.

Komputer prawdę ci powie?

Jak się okazuje, w XXI w. nawet płodność można zbadać elektronicznie. Na rynku są już dostępne urządzenia, które na podstawie codziennie mierzonej temperatury oceniają płodność kobiety danego dnia, o wyniku informując za pomocą diod w dwóch kolorach. Są też takie, które "werdykt" wydają na podstawie codziennej analizy moczu. Dostępne są także programy komputerowe interpretujące objawy oceniające płodność na podstawie kilku metod jednocześnie. Zdaniem dr. Skręta to przydatne urządzenia o wysokim stopniu skuteczności, które mogą usprawnić stosowanie naturalnych sposobów. Jeśli ktoś jednak woli zdać się na własną wiedzę i umiejętności, stosowania NPR może nauczyć się w domu lub na kursie, bo oprócz tych kościelnych, można zapisać się także na świecki.

- Nieocenionym źródłem informacji jest też Internet - fora, wirtualne karty, które są czasem bardziej przejrzyste od tego co się samemu narysuje, a poza tym dużo artykułów na ten temat - wylicza Magdalena.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24