Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pectus kontra Pectus. Dlaczego rozpadł się zespół?

Beata Terczyńska
Obie strony szykują nowe składy i gromadzą pomysły na nowe płyty. I muzycy, i wokalista chcą działać jako Pectus.
Obie strony szykują nowe składy i gromadzą pomysły na nowe płyty. I muzycy, i wokalista chcą działać jako Pectus. FOT. Archiwum zespołu Pectus
Najbardziej znany rzeszowski zespół rozpadł się. Po jednej stronie został Tomasz Szczepanik z menedżerką, po drugiej - pięciu muzyków. I wokalista i instrumentaliści nadal mianują się Pectusem. Kto wygra prawo do nazwy, rozstrzygnie sąd.

Prawie sześć lat wspólnego grania, Debiuty w Opolu, Słowik Publiczności w Sopocie, dwie płyty i plany na kolejną z orkiestrą Adama Sztaby, koncerty, akcje charytatywne, głośno o zespole w ogólnopolskich mediach, przeboje w czołówce muzycznych list, tysiące fanów....

Niejeden zespół zazdrościł kariery rzeszowskiej grupie Pectus. Wydawało się, że sześciu facetów pod skrzydłami menedżerki Moniki Paprockiej to naprawdę zgrany team. W tym tygodniu okazało się, że grupa w składzie Tomek Szczepanik, Bartek Skiba, Rafał Inglot, Adrian Adamski, Damian Kurasz i Grzegorz Samek to już zamknięta historia.

- Nie rozeszliśmy się. To Tomasz odszedł od zespołu - zaznacza Adrian. - Poinformował nas o tym na zebraniu po ostatnim koncercie 12 października w Warszawie.

Monika Paprocka najpierw oględnie tłumaczy powody: - Powstał poważny konflikt między członkami zespołu a Tomkiem. Zespół zbuntował się przeciw liderowi. Przyczyną rozpadu było wyjątkowo nielojalne zachowanie muzyków wobec lidera.

Muzycy też nie od razu odkrywają karty: - Sprawa jest trudna do wyjaśnienia nawet przy ogromnej chęci szczerości, ponieważ to są mocne, ale nadużyte słowa. Żadnej nielojalności nie widzimy w naszym postępowaniu - zaznaczają. - Łatwo nie damy się wkręcić w jakieś intrygi.

Prawa do znaku, prawa do utworów

Monika Paprocka w końcu wyjaśnia, co kryje się pod hasłem nielojalność: - W maju Bartłomiej zgłosił w Urzędzie Patentowym znak towarowy i graficzny Pectus bez wiedzy i zgody lidera. Basista rejestracji dokonał potajemnie, a Tomasza powiadomiono o tym ponad miesiąc później.

Według menedżerki prawo do tego znaku ma tylko Tomasz, bo to dla niego grafik 5 lat temu wykonał projekt. Jej zdaniem naruszone zostało więc prawo.

Odpowiedź chłopaków jest szybka: - Wniosek do Urzędu Patentowego został złożony na krótko po tym, jak dowiedzieliśmy się o fakcie złożenia przez Szczepanika bez naszej wiedzy zgłoszenia do Zaiksu piosenek, w którym wskazał siebie jako jedynego autora, co mija się z prawdą, a także po tym, że Tomasz chce odejść z zespołu - bronią się.

- W urzędzie stawili się wszyscy, poza Szczepanikiem członkowie grupy Pectus, a nie sam Bartek. Tomka z nami nie było, gdyż kontakt z nim od dłuższego czasu był utrudniony, nie pojawiał się na próbach, a na koncerty wchodził dosłownie w ostatniej chwili.

Ponadto podkreślają, że polskie prawo nakazuje złożenie dokumentu przez jedną osobę, a Bartek, jako wnioskodawca, wskazał wszystkich muzyków jako współwłaścicieli nazwy, w tym Szczepanika.

Tym bardziej dziwią się więc pretensjom byłego wokalisty.

.

Idziemy do prokuratury

Muzycy przekonują, że chcieli, by wszystko było wspólne. - Dlatego sprawa przywłaszczenia autorstwa piosenek będzie skierowana do prokuratury, a pozostałe problemy, także te dotyczące prywatnych relacji Tomasza z byłą menedżerką będą wyjaśniać prawnicy.

Do Moniki Paprockiej mają wyraźny żal.

- Współpraca z nią pozostawiała wiele do życzenia - narzekają. - Straciliśmy do niej zaufanie, a jej stosunek do naszych spraw zawodowych był coraz mniej przejrzysty i rzetelny.

Menedżerka ripostuje, że byłym muzykom Pectusa trudno pogodzić się z tym, że Tomasz ma niewątpliwy talent do pisania melodii, które śpiewała cała Polska. Nuciła takie hity, jak "Jeden moment", "To, co chciałbym ci dać", czy "Oceany"

- Tomek to autor zdecydowanej większości kompozycji - podkreśla Monika Paprocka - i ewentualne zarzuty, jakoby tak nie było, są personalnymi atakami. Wszelkie roszczenia rozstrzygnie sąd. Jeśli chodzi o moje życie prywatne, to jest to wyłącznie moja osobista sprawa i bardzo proszę to uszanować.

Współpracy sobie nie wyobrażam

Pytam chłopaków, czy spodziewali się rozpadu Pectusa.

- Były nieporozumienia w zespole, tego nie ma co ukrywać. Ale takie zawsze się zdarzają, tylko trzeba mieć w sobie siłę, wyrozumiałość, inteligencję, aby rozwiązywać spory - mówią muzycy.

Choć Grzegorz przyznaje, że przeczuwał rozstanie: - Scenariusz sprawdza się punkt po punkcie. Czuję się jak Wernyhora albo Nostradamus - mówi.

Czy rozpad to już nieodwracalna decyzja?

- Byliśmy i jesteśmy otwarci na rozmowy i kompromis, ale z drugiej strony tego brakuje. Były próby rozmów. Tomek nie ma wspólnej wizji z nami.

Fani, którzy liczą na sklejenie grupy, nie powinni się więc łudzić.

- Nigdy nie miałem zamiaru rozstawać się z muzykami, ale jako twórca, lider i główny kompozytor zespołu w zaistniałych okolicznościach nie wyobrażam sobie dalszej artystycznej współpracy w tym składzie - powtarza Tomek.

Tworzyliśmy razem

Szykuje się bój o nazwę Pectus. Sprawa trafi do sądu. Muzycy zbierają dowody, dokumenty.

- Tomasz zapowiedział, że odchodzi razem z marką Pectus, czyli z tym, co do tej pory wszyscy wypracowaliśmy. Nie możemy sobie na to pozwolić. Według nas, nazwa jest wspólną własnością członków grupy, z której odchodzi jedna osoba. Nie może nam ona odebrać dotychczasowej pracy, osiągnięć, możliwości grania i muzykowania. Nie byliśmy orkiestrą symfoniczną, w której człowiek dostaje nuty i ma grać dokładnie to, co jest tam zapisane. Nie byliśmy muzykami sesyjnymi, którzy byli wynajęci tylko do odgrywania. Razem tworzyliśmy. Każdy dołożył "cegiełkę". Pectus istniał, istnieje i będzie istniał dalej - zapowiada Bartek.

Monika Paprocka widzi to inaczej.

- Tomasz jako lider, autor tekstów i kompozytor 90 procent utworów nadal pozostaje wokalistą Pectus - podkreśla. - Zastrzegł sobie wyłączne prawo do korzystania i rozporządzania utworami swojego autorstwa, a w odniesieniu do utworów, których jest współautorem potrzebna jest jego zgoda.
Zapowiada, że nadal będą tworzyć i grać koncerty, a w grudniu ogłoszą nowy skład zespołu.

- W chwili, gdy nasze drogi się rozeszły, prawnik Tomka faktycznie wystosował takiego maila. Być może istnieje takie prawo, sprawdzamy to. My też mamy swojego prawnika - odpowiadają instrumentaliści.
Szukają nowego wokalisty. Zdradzają, że mają kilka ciekawych propozycji.

- To nie jest tak, że szukamy kogoś o podobnym głosie do byłego wokalisty. Tak naprawdę, szukamy kogoś wyjątkowego.

Trwają też rozmowy z kandydatem na nowego menedżera.

Czy żałują, że Pectus się rozpadł?

- Fani przysyłają nam filmy ze slajdami zdjęć z 5 lat działalności. To wzrusza. Jest ukłucie w sercu, żal, że wszystko tak dziwnie rozstrzyga się w tym momencie. Byliśmy dobrą, solidną firmą.

Gdy to samo pytanie zadaję Tomaszowi, odpowiada:

- Tak zupełnie po ludzku jest mi bardzo smutno, że byli muzycy Pectus posunęli się do tak nielojalnej postawy. A przecież wszyscy dostaliśmy wielką szansę od losu, graliśmy na najlepszych festiwalach, wyjeżdżaliśmy na koncerty za ocean. Wiele początkujących zespołów życzyłoby sobie takiej drogi. W tym wszystkim spory udział miała nasza managerka, która zawsze działała w imię marki. Paradoks polega na tym, że muszę teraz walczyć o coś, co sam zapoczątkowałem. Czuję się rozczarowany i oszukany przez ludzi, których sam zaprosiłem do współpracy.

Kibicujemy i jednym, i drugim

Kto tworzył zespół?

- Pomysłodawcą był Witek Paśko, którego już nie ma w składzie. Poza Witkiem, zespół zakładałem ja, Tomek, a także Alek Fudali i Romek Kielar, których także nie ma już w składzie - mówi Bartek. - Obecny miał być docelowym. Tak zawsze powtarzał Tomek. W tym komplecie odnieśliśmy wszystkie większe sukcesy.

Na forum internetowym Nowin pod tekstem o rozpadzie zespołu Pectus gorąco. Czytelnicy wpisali kilkaset komentarzy.

- Szkoda, że doszło do takiej sytuacji, choć patrząc na rynek muzyczny, tak się czasami zdarza - mówi Maciek Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Zespół niejednokrotnie promował miasto, a miasto szczyciło się grupą. W 2009 r. podpisana była nawet umowa o promocji hasła "Rzeszów - miejsce dla Ciebie".

- Pewnie teraz powstaną dwie grupy - przypuszcza Chłodnicki. - Kibicujemy i jednym i drugim. Życzymy, żeby ich plany się spełniły. Niech osiągną taki sukces, jak stary skład. Będzie miło, jak nadal zechcą utożsamiać się z miastem.

- Rzeszów i Podkarpacie to miejsca szczególne w historii Pectusa i to się nigdy nie zmieni - zaznacza Tomek, który wyprowadził się pod Warszawę. - Pracuję nad nową płytą i mam nadzieję dostarczyć ciekawych artystycznych doznań.

Muzycy pochodzący z Rzeszowa i okolic także mają pomysły na nową płytę. Tu chcą nagrywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24