- Tak, to dokładnie tak było - mówią sybiracy, którzy oglądali niedzielną rekonstrukcję w Przemyślu, zorganizowaną w 70. rocznicę pierwszej wywózki na Syberię.
Rampa kolejowa przy ul. Mickiewicza. Ostatni dzień lutego. Zimno jak czort. Dwie zbudowane z nieociosanych desek wieże wartownicze i bijące z nich światło reflektorów sprawiają ponure wrażenie.
70 lat temu, 10 lutego 1940 r., dokładnie w tym samym miejscu Sowieci upychali zwiezionych z okolicy Polaków do bydlęcych wagonów. Tyle, że było znacznie chłodniej.
Nad ranem temperatura spadała do minus 40 stopni Celsjusza. Miasto tonęło w śniegu. Cześć ludzi wsiadała do pociągów na bocznicy przy ul. Mickiewicza, inni na Bakończycach.
Brutalnie wydarli nas z łóżek
Wśród zwożonych z Przemyśla i okolicy mieszkańców była Joanna Preiss, wówczas niespełna czteroletnia dziewczynka.
- O trzeciej nad ranem do naszego domu wtargnęło trzech Sowietów - wspomina pani Joanna. - Spaliśmy. Brutalnie wydarli nas z łóżek. Ojca postawili pod ścianą. Powiedzieli, że przeprowadzają rewizję, bo szukają broni.
Oczywiście, żołdacy nic nie znaleźli. Wtedy zaczęli głośno krzyczeć.
- Dali nam pół godziny na spakowanie rzeczy - opowiada. - Czekały na nas sanie. Zabrali mnie, rodziców i babcię. Mama była wtedy w ciąży. Brat urodził się już na Syberii.
Podobnie było w wielu innych mieszkaniach i domach w Przemyślu i okolicy. Żołdacy NKWD mieli listy rodzin, które muszą wywieźć.
Na niedzielną rekonstrukcję Joanna Preiss przyprowadziła swoich krewnych. Niektórzy przyjechali z odległych miast.
Pojedziecie tylko sto kilometrów...
Na teren przy torowisku wchodzi pierwsza grupa cywilów. Kobiety, mężczyźni, dzieci. Nawet te małe, zawinięte w koce, które matki tulą do siebie. Idą pod eskortą NKWD.
Kobiety płaczą. Mężczyźni próbują przemówić żołdakom do rozsądku. Ale hamują się, gdy sowiecki oficer kładzie rękę na kaburze pistoletu. Wiadomo, że z "dzikusami" ze Wschodu nie ma żartów. Potrafią zabić człowieka za byle co.
Wkrótce dołączają kolejne grupy. Niektóre rodziny zwożone są ciężarówkami. Coraz większa panika.
- Spakojna. Wam nada ujechat tolko sto kilometrow. Do innej obłasti - tłumaczą żołdacy. Tłum nie wierzy.
Zbliża się dymiąca lokomotywa, ciągnie wagony. Jej gwizd przeszywa tłum. Ludzie klękają na ziemi i śpiewają Bogurodzicę. Zaskoczeni Sowieci nie wiedzą, co to ma znaczyć. Jednak szybko się otrząsają. Za chwilę oficerowie krzyczą "Nu, dawaj", a bojcy popychają Polaków do wagonów.
- Stasiu, Stasiu gdzie jesteś. Kaziu, a gdzie się podziała Agatka? - matki próbują pozbierać swoje dzieci.
W przemyskiej inscenizacji wzięło udział wielu ochotników (fot. Norbert Ziętal)
Organizatorami niedzielnych uroczystości byli Marszałek Województwa Podkarpackiego, Centrum Kulturalne w Przemyślu, Przemyskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej "X D.O.K.". Obchodom patronowały Nowiny. Oprócz rekonstrukcji odbyły się msza i uroczystość przekazania Dzwonu Sybiraka.
Tej rozpaczy nie da się odtworzyć
Joanna Preiss opowiada, że obserwowała te sceny ze łzami w oczach.
- Tak. Tak było naprawdę, a nawet jeszcze gorzej. Ogromna rozpacz i przerażenie, którego nie da rady odtworzyć w takim przedstawieniu.
Wagony były znacznie gorsze niż na inscenizacji. Byle jak pozbijane z desek.
Według sowieckiej normy w jednym wagonie powinno się zmieścić 10 rodzin, czyli ok. 50 osób.
Za ubikację służyła dziura w podłodze. Do ogrzewania był piecyk, ale dawano tyle drewna, że ledwo starczało na zbliżenie temperatury do zera stopni. Teoretycznie, w papierach, podczas transportu raz dziennie zesłańcy mieli dostawać gorący posiłek i 800 gramów chleba. Ale to było to tylko marzenie.
Scenariusz "napisali" sybiracy
Na bocznicach pociągi stały całymi dniami. Czekano na ludzi zwożonych z okolicznych miejscowości. Sowieci nie interesowali się losem uwięzionych. Tylko pilnowali. Raz na jakiś czas przynosili w wiaderkach trochę śniegu. Kiedy stopniał, było parę kropel wody. No i dopytali się, czy są trupy...
- Miortwi są? - tak samo pytali w minioną niedzielę, gdy chodzili od wagonu do wagonu. I zmarłe, zamarznięte na kość niemowlęta odbierali zrozpaczonym matkom i wkładali je sobie pod ramię, aby więcej ciał zabrać za jednym razem.
- Scenariusz tego widowiska ułożony został na podstawie opowiadań osób, które przeżyły wywózki i syberyjskie piekło - podkreśla Mirosław Majkowski, prezes Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej "X D.O.K.".
[obrazek3] Joanna Preiss: - Tak było naprawdę. A nawet jeszcze gorzej...
(fot. Norbert Ziętal)Mordowali z zimną krwią
Najbardziej wzruszająca scena, z chłopcem niosącym bułki, przewinęła się we wspomnieniach wielu osób. Tę rolę rewelacyjnie zagrał Kacper Napierski, 10-latek z Grupy Rekonstrukcji Historycznej Ludności Cywilnej z Mławy.
W wiklinowym koszyku niósł kilkanaście bułek. Nie wiadomo, czy ktoś go wysłał, czy sam wpadł na pomysł, aby nakarmić głodnych. Podszedł w pobliże wagonów. Uwięzieni ludzie wołali, aby to ich uszczęśliwił bułkami. Gdy podszedł bliżej, jeden z bojców strzelił mu w plecy. Nawet nie zebrał rozrzuconego po torowisku pieczywa. A w wagonach ludzie konali z głodu.
Nie wolno nam zapomnieć
Zamykanie wagonów i odjazd. Podczas rekonstrukcji tylko na sąsiedni tor. W rzeczywistości w wielotygodniową podróż na Wschód.
- Z Muzeum Kolejnictwa w Chabówce udało się nam sprowadzić taką samą lokomotywę i wagony, jakimi 70 lat temu wywożono naszych rodaków - zaznacza Adam Halwa, dyr. Centrum Kulturalnego w Przemyślu. - Dobrze, że ta inscenizacja została zorganizowana - podkreśla Jerzy Rożko, prezes przemyskiego oddziału Związku Sybiraków w Polsce. - Dla młodzieży to najlepsza lekcja historii. Sybiraków, którzy przeżyli to piekło, kiedyś zabraknie. Dlatego w młodych jest nadzieja, że nie dadzą zapomnieć o tej tragedii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Torbicka kontra Derpienski na Festiwalu w Cannes. Cicha elegancja czy róż i cekiny?
- O tej relacji Rosiewicza i Villas nikt nie wiedział. Prawda wyszła na jaw teraz
- Roxie obwieszona Chanel wybierała obrączki z Kevinem. Mieli wyjątkowe towarzystwo
- Foremniak obnaża sfatygowane stopy. Mogła oszczędzić nam takich widoków? [FOTO]