Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doktor Marian Owoc - lekarz poparzonych

Dorota Mękarska
Dr Marian Owoc, twórca Scaldexu: - Trudno przekonać do mojej maści lekarzy. Ale dla mnie najważniejsza jest wdzięczność pacjentów.
Dr Marian Owoc, twórca Scaldexu: - Trudno przekonać do mojej maści lekarzy. Ale dla mnie najważniejsza jest wdzięczność pacjentów. Fot. Dorota Mękarska
Lekarz z Brzozowa opracował na bazie kitu pszczelego niezwykle skuteczną maść na oparzenia i blizny.

Lekarz poparzonych - tak nazywają go wdzięczni pacjenci. Koledzy po fachu mówią o nim "zielarz". I nie chcą stosować jego preparatu. A przecież Marian Owoc ma dyplom lekarza i pomógł tysiącom chorych.

Pochodzi z podbrzozowskiej Orzechówki. Medycynę skończył we Wrocławiu. Na dobroczynne działanie kitu pszczelego natknął się przypadkiem.

- Mój ojciec miał ule - wspomina.

- Więc często słyszałem, że kit pszczeli jest bardzo dobrym lekarstwem. Kiedyś dostałem od jednego pszczelarza trochę maści z kitu pszczelego. Ale całkiem o niej zapomniałem. Przypomniałem sobie dopiero wtedy, gdy sam się poparzyłem.
Ból był tak wielki, że lekarz zdecydował się na ostatnią deskę ratunku - zapomnianą maść. Od razu przyniosła mu dużą ulgę. Po kilku dniach zauważył znaczną poprawę.

Było to w latach 60. Dr Owoc pracował wówczas w pogotowiu ratunkowym na Mazowszu. Z poparzeniami spotykał się bardzo często, głównie u dzieci.

- Tak po prawdzie, to sam zacząłem wyszukiwać poparzonych - przyznaje.

- Stosowałem tę maść i widziałem, że ona ludziom pomaga.

Zachęcony dobrymi efektami, postanowił trochę poeksperymentować. Do propolisu dodał antybiotyk: bacytracynę i witaminę. Potem dorzucał kolejne zioła, aż uznał, że najlepszy efekt maść daje z nagietkiem.

Ludzie mówili, że to cud

Po powrocie w rodzinne strony, w 1972 roku, dr Owoc nie zarzucił stosowania maści. Wręcz przeciwnie, o ile wcześniej leczył nią tylko pojedyncze przypadki, to teraz zaczął stosować ją szerzej. Wszystkie przypadki zaczął dokumentować, robiąc notatki i zdjęcia.

- Było ich bardzo dużo, około 7 tysięcy. Pamiętam tylko nieliczne. Pod koniec lat 80. trafiła do mnie dziewczynka ze Starej Wsi. Teraz to już jest pannica. Była strasznie poparzona na klatce piersiowej. Po 5 dniach stosowania maści jeździła już koło domu na rowerku, a dzisiaj nie ma po poparzeniu śladu.

Najtrudniejszy przypadek, jakiego podjął się brzozowski lekarz, dotyczy Wojciecha Dżugana z Pakoszówki pod Sanokiem. Mężczyzna poparzył się rozrabiając w słoiku elektrolit do akumulatora. Naczynie pękło mu w rękach, kwas siarkowy zalał twarz.

- Trafił do mnie dopiero po czterech dniach - wspomina Owoc.

- Wyglądał okropnie. Zamiast powieki miał jedną ranę. Myślałem, że nic z tego już nie będzie. Ale po 4 tygodniach okazało się, że nie ma śladu. Ludzie mówili, że to cud!

Wiedziałam, że nie będzie oszpecony

Również Beata Szlama z Brzozowa przekonała się o niezwykle skutecznym działaniu preparatu stworzonego przez brzozowskiego lekarza.

- Syn mojej siostry, Adrian, nie miał jeszcze roczku, gdy poparzył się gorąca herbatą. Został wówczas najmłodszym dra Owoca.

Dziecko miało poparzenia II stopnia stopy i nóżki. Lekarz zalecił pędzlować je opracowaną przez siebie maścią i nie stosować opatrunku.

- Poprawa następowała z dnia na dzień - opowiada pani Beata.

- Dziś, po dwunastu latach, po oparzeniu nie ma śladu.

Gdy więc wydarzył się kolejny wypadek w tej rodzinie, nikt nie miał wątpliwości, że pomóc może tylko dr Owoc. Tym razem poparzeniu uległ roczny synek pani Beaty.

- Podszedł do kuchenki i ściągnął na siebie gotujący się grysik - wspomina mama.

- Zawartość garnka chlupnęła mu na twarz. Miał oparzony cały policzek!

Dziecko cierpiało przez dwa dni, ale potem rana zaczęła się goić. Trwało to półtora miesiąca. Dzisiaj 6-letni Kacper nawet nie wie, że był poparzony.

- Wiedziałam, że nie będzie śladu. Dlatego nie bałam się, że syn będzie oszpecony na całe życie - dodaje pani Beata.

Walka o prawa autorskie

Dziesięć lat temu brzozowski lekarz podjął próbę rejestracji leku. Pisał w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia, ale nie wykazało ono nawet cienia zainteresowania.

Kiedy więc zjawił się u Owoca kanadyjski biznesmen polskiego pochodzenia, lekarzowi wydawało się, że szczęście się do niego wreszcie uśmiechnęło. Przedsiębiorca zaoferował pomoc w kosztownej rejestracji leku.

Owoc przygotował dokumentację medyczną 270 przypadków. Badania kliniczne maści przeprowadzały trzy zespoły lekarskie. Potwierdziły one jej skuteczność. W 2000 roku maść pod nazwą Scaldex została zarejestrowana w Ministerstwie Zdrowia.

Szybko jednak okazało się, że biznesowy partner lekarza nie miał uczciwych zamiarów. Bez wiedzy Owoca zaczął produkować maść na własną rękę. Zmienił też samowolnie warunki finansowe umowy.

Dr Owoc nie chce opowiadać o swoich perypetiach z Kanadyjczykiem, ale, walcząc o prawa autorskie do maści, musiał zmierzyć się z nim na sali sądowej. Sprawę wygrał dopiero w 2005 roku.

Od dwóch lat maść jest produkowana przez ICN Polfa Rzeszów. Prawa do produkcji posiada firma "OwocOintment". Do tej pory wyprodukowano około 15 tysięcy tubek Scaldexu. Dystrybucją zajmuje się spółka rodzinna.

Koncerny nie chcą maści, która leczy

[obrazek5] Wiesława Szarek Przysietnicy: - Nigdy nie zapomnę, co pan doktor zrobił dla naszego Antosia. (fot. Fot. Dorota Mękarska)Maść sprzedawana jest bez recepty. Kosztuje od 18 do 20 zł za 25 gramową tubkę. Niestety, można ją dostać jedynie na Podkarpaciu, choć rozbijają się o nią ludzie z całej Polski. Nie jest też stosowana w żadnym szpitalu, choć wystawił jej znakomitą ocenę dr Jacek Puchała, ordynator oddziału Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcji i Oparzeń Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, gdzie leczono nią 54 dzieci w wieku od 2 tygodni do 18 lat.

- Próbowałem nawiązać kontakt z dużymi firmami farmaceutycznymi, ale żadna nie jest moją maścią zainteresowana - wzdycha twórca Scaldexu.

Ale nie zniechęcił się przeciwnościami. Opracował już kilka innych specyfików, w tym bardzo skuteczną maść na blizny.

Jego postawa znalazła uznanie miesięcznika "Nieznany Świat", który przyznał ostatnio dr Owocowi honorową nagrodę za 2007 rok. Uroczyste wręczenie odbyło się we wtorek w Brzozowie.

- Urywają się u nas telefony, że nie można preparatu na poparzenia nigdzie kupić - mówi Marek Rymuszko, redaktor naczelny "Nieznanego Świata".

- Tej maści nie znają ani lekarze ani pielęgniarki, bo wielkie koncerny farmaceutyczne blokują takich ludzi jak dr Owoc. Dlaczego? Koncerny chcą ludzi leczyć, ale nie wyleczyć.

Maść nie jest rozpowszechniona też z powodu postawy lekarzy. Dr Owoc wie, że nawet w Brzozowie koledzy po fachu patrzą na jego dokonania z przymrużeniem oka i nazywają go "zielarzem".

Przyczyna tej niechęci tkwi w rozdźwięku między medycyną akademicką, a niekonwencjonalną, która generalnie - czasami zupełnie niesłusznie - uważana jest przez lekarzy za gusła i zabobony.

Gęsie pióro dla Antka

Ale Owoc mówi, że dla niego najważniejsza jest wdzięczność pacjentów.
Wdzięczne są choćby rodziny Bąków i Szarków z Przysietnicy. Ponad 5 lat temu półtoraroczny wówczas Antoś Bąk został wciągnięty przez psa do budy.

Dziecko zostało okropnie pogryzione. Miało wyrwany policzek, pogryziony nos, uszka i usta. Leczenie szpitalne było bardzo trudne. Rany nie chciały się goić. Chłopczyk bardzo źle znosił zmiany opatrunków. Z powodu stresu przestał jeść i mówić.

Zrozpaczona rodzina zwróciła się wówczas o pomoc do Owoca. Chłopczyk wrócił do domu, a lekarz rozpoczął leczenie.

- Nigdy tego nie zapomnę. Pan doktor, gdy przyjechał pierwszy raz, tylko siedział i obserwował dziecko - opowiada Wiesława Szarek, ciotka chłopca.

- Następnego dnia przywiózł pióro gęsie. Gładził nim siebie po twarzy. Na trzeci dzień dał to piórko Antkowi do zabawy. Potem tym piórem Antoś bez problemów dał smarować maścią na blizny.

Po kilku dniach rany zaczęły się goić. Dzisiaj trzeba się dobrze wpatrzeć w twarz dziecka, by dostrzec blizny. Dzięki panu doktorowi Antoś wygląda normalnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24