MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strach ma oczy wilka

Ewa Wawro
Wilki atakują, a ludzie mogą się temu tylko przyglądać. Bo od 12 lat wilki są w Polsce pod całoroczną ochroną.
Wilki atakują, a ludzie mogą się temu tylko przyglądać. Bo od 12 lat wilki są w Polsce pod całoroczną ochroną. FOT. TADEUSZ BUDZIŃSKI
Dębowiec, ze słynnym sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej, uważany był za oazę spokoju. Ten sielankowy obrazek zaburzył... wilk.

Te nasze strusie to były takie fajne ptaki. A Kubuś to nawet z ręki jadł - mówi Marek Mroczka, po tym jak wilki zagryzły mu pięć strusi. Zagryzły też psa.

Strusie hodowali od 5 lat. Były atrakcją gospodarstwa. Wszyscy w okolicy je znali, bo to tutaj rzadkość. Znali je też ci, którzy do Woli Dębowieckej przyjeżdżali na wypoczynek. Długimi krokami strusie przemierzały swój wybieg błyskawicznie. Pociesznie to wyglądało. Ludzie przychodzili, patrzyli, zachęcali, by podeszły bliżej.

- Znałam je dobrze, a mimo to, gdy podchodziły do ogrodzenia, to zawsze piszczałam - wspomina pani Małgorzata z Jasła.

- Nie wiem, ze strachu, że mnie któryś dziobnie, czy z radości, że są tak blisko. A one przyglądały się nam z zaciekawieniem. I były takie przyjazne...

Wilk atakował, ludzie spali

Ataki wilków nie należą na Podkarpaciu do rzadkości. Świadczą o tym wypłacane przez wojewodę odszkodowania. Tylko w tym roku za szkody wyrządzone przez wilki wypłacono ok. 212 tys. zł. W ub. roku było podobnie. Najczęściej wilki atakują w powiatach: bieszczadzkim, leskim i sanockim.

Najpierw zginęły dwa strusie. W nocy z 28 na 29 października.

- Właściwie nie wiem, dlaczego już wtedy tego nie zgłosiliśmy - zastanawia się Marek Mroczka.

- Bardzo żałowaliśmy zabitych strusi, ale nawet do głowy nam nie przyszło, że będzie ciąg dalszy.

Dwa dni później zginął kolejny ptak. A w nocy z 5 na 6 listopada - ostatnie dwa. I pies.

Kiedy rozmawiamy z właścicielem gospodarstwa, pokrwawione truchła ptaków leżą w różnych miejscach. Pewnie uciekały i zostały tam, gdzie dopadł je drapieżnik.

Jest konkurencją dla człowieka

Marek Mroczka: - Nieraz ginęły nam pojedyncze sztuki, ale nigdy nie myśleliśmy, że to sprawka wilka.
Marek Mroczka: - Nieraz ginęły nam pojedyncze sztuki, ale nigdy nie myśleliśmy, że to sprawka wilka. FOT. MAREK DYBAŚ

Krzysztof Surowiak, myśliwy z Koła Łowieckiego "Jedność" w Kołaczycach:
W ten sposób atakuje tylko stary wilk, którego wygoniło stado. Zabija, by jakoś przeżyć. Jest konkurencją dla człowieka, bo zabija zwierzynę, którą człowiek postrzega jako swoją. Wilk nie atakuje człowieka, chyba że jest wściekły, ale ze wścieklizną to i wiewiórka zaatakuje. Może w Bieszczadach jest dużo wilków, ale w tym rejonie jest ich teraz o wiele mniej niż 20 lat temu. Nie widzę potrzeby regulowania ich liczebności. Jeśli minister miałby wydać taką decyzję, to powinien się dobrze zastanowić. (fot. FOT. MAREK DYBAŚ)Pan Marek pochyla się nad martwym strusiem, unosi bezwładną szyję. Jest bez głowy, odgryzł ją wilk. Tylko rozerwane tętnice szyjne sterczą... Kilkadziesiąt metrów dalej leży Kubuś. Był ulubieńcem, nawet z ręki jadł...

W innym miejscu - zagryziony owczarek podhalański. Ma liczne ślady kłów i przegryzioną tętnice pachwinową. Przywiązany do łańcucha, nie miał się jak bronić.
Wilk mógł być chory, trzeba więc zrobić badania i ekspertyzy zabitych zwierząt. A potem oddać do utylizacji. Tak każą przepisy.

Blady strach padł na mieszkańców

- Mamy 400 owiec i drób. Nieraz ginęły nam pojedyncze sztuki, ale nie myśleliśmy, że to sprawka wilka - przyznaje Mroczka.

Gospodarstwo pana Marka prowadzi Katarzyna Bieniek z mężem.

- Psy ujadały w nocy jak oszalałe, ale nic nie widzieliśmy - opowiada pani Katarzyna.

- Właściciel, dla naszego bezpieczeństwa, zabronił nam wychodzić w z domu. Co z tego, że uciekały. To duże i mądre ptaki, ale jak jest ciemno, to tracą orientację i są bezradne. Aż serce się kraje, jak tu teraz tak leżą poszarpane... - szlocha pani Kasia.

Chętnie ustrzelą wilka

[obrazek4] Andrzej Smyka, powiatowy lekarz weterynarii w Jaśle:
Wścieklizny u nas nie ma i nic nie wskazuje na to, by wilk, który zaatakował strusie, był chory. Wilk zabija więcej zwierząt niż może zjeść, bo taką ma naturę. Nie bez powodu nawet w bajkach jawi się jako groźny zabójca. Generalnie jestem jednak za naturalną selekcją zwierząt. (fot. FOT. MAREK DYBAŚ)Myśliwi, oceniając pozostawione ślady, są przekonani, że strusie zagryzł wilk.

- Atakują nie tylko dla pożywienia, ale także, by zabić, bo to leży w ich naturze - tłumaczy strażnik łowiecki Krzysztof Myśliwiec.

- Podchodzi tu pewnie wilk z Magurskiego Parku Narodowego. Przecież taki drapieżnik potrafi dziennie zrobić ponad osiemdziesiąt kilometrów.

Zbigniew Staniszewski, wójt gminy Dębowiec podkreśla, że na tym terenie wilki nigdy nie atakowały. Ludzie jednak pamiętają, jak rok temu we wsi Świątkowa Wielka, położonej 20 km od Dębowca, wilki zagryzły prawie wszystkie psy.

To nie jest dobra reklama dla gminy. Dębowiec, ze słynnym sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej, uważany był za spokojną i bezpieczną okolicę. Samorządowcy obawiają się, czy ataki wilków nie wpłyną na ten sielankowy wizerunek.

Blisko do tragedii

[obrazek5] Marek Mroczka: - Nieraz ginęły nam pojedyncze sztuki, ale nigdy nie myśleliśmy, że to sprawka wilka. (fot. FOT. MAREK DYBAŚ)Wilki atakują, a ludzie mogą się temu tylko przyglądać. Bo od 12 lat wilki są w Polsce pod całoroczną ochroną.

- Czy musi dojść do tragedii, by zmieniono przepisy? - pytają zaniepokojeni ludzie.

- Wilki zabijają dla przyjemności - opowiada myśliwy Jan Kozłowski.

- Jak jest ich dużo, to się nie boją i podchodzą do domów, szukają pożywienia. Jeden wilk musi rocznie zjeść prawie dwie tony mięsa i skądś to musi przecież mieć. Jak zaczną atakować ludzi i raz czy drugi dojdzie do tragedii, to zmienią się przepisy.

W sąsiednich krajach problem rozwiązuje kontrolowany odstrzał. Tak jest na Słowacji, Litwie, Łotwie i Ukrainie. W Polsce jest zakaz. O odstrzale, regulującym liczbę wilków, może zdecydować tylko minister środowiska.

Pismem w wilka

- Powiadomiliśmy o zdarzeniach wojewodę i ministerstwo środowiska. Teraz będziemy się starać o zgodę na odstrzał wilków - mówi wójt Staniszewski.

Pismem wilka jednak nie ustrzelą. Procedura potrwa co najmniej kilka tygodni.

- Musimy zgromadzić dokumentację, wydanie pozwolenia na odstrzał muszą poprzedzić opinie ekspertów, a tego nie załatwia się na telefon - podkreśla Izabella Rzońca, referent ds. ochrony środowiska w Urzędzie Gminy w Dębowcu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24