MKTG SR - pasek na kartach artykułów

15-letni Adrian wtargnął do płonącego mieszkania. Uratował człowieka!

Anna Janik
Dziś w Maliniu i Tuszowie Narodowym o Adrianie nie mówi się inaczej jak tylko bohater, a co drugie dziecko chce zostać strażakiem.
Dziś w Maliniu i Tuszowie Narodowym o Adrianie nie mówi się inaczej jak tylko bohater, a co drugie dziecko chce zostać strażakiem. Krzysztof Łokaj
Kopniakiem wyważył drzwi. W kłębach czarnego dymu zauważył leżącego na podłodze mężczyznę. Wyciągnął go na zewnątrz. 15-letni strażak ochotnik z Malinia pod Mielcem wzorowo przeprowadził pierwszą w życiu akcję ratunkową.

To był drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. 15-letni Adrian Wieczerzak z małej wsi Malinie razem z mamą wybrał się w odwiedziny do mieszkającej w Mielcu rodziny. Było ok. godz. 14, kiedy schodzący się na obiad krewni stwierdzili, że na klatce czuć zapach palonego tworzywa.

- Adrian natychmiast zerwał się z krzesła jak oparzony. Chodził po klatce, szukając miejsca, skąd wydobywa się zapach.

Na początku był słabo wyczuwalny, bo drzwi wejściowe były otworzone, dlatego my szybko daliśmy sobie spokój i wróciliśmy do mieszkania -mówi Dorota Wieczerzak, mama 15-latka.

Wszedł w kłęby czarnego dymu

Ale Adrianowi instynkt strażacki nie pozwolił siedzieć spokojnie. Jako jedyny został na klatce bloku przy ul. Kędziora i w końcu zauważył cieniutką smużkę dymu wydobywającą się spod drzwi mieszkania na parterze.

- Najpierw dotknąłem klamkę, żeby sprawdzić czy jest gorącą, a później zerknąłem przez zaklejony taśmą otwór w drzwiach. Zobaczyłem płomienie i od razu podjąłem decyzję, że dzwonimy pod 112 - opowiada Adrian Wieczerzak, na co dzień uczeń II klasy gimnazjum w Tuszowie Narodowym i członek Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej OSP Malinie II.

Adrian nie czekał bezczynnie na przyjazd straży pożarnej. Kopniakiem wyważył drzwi i zaczął rozglądać się po mieszkaniu.

- Ja prosiłam, żeby nie wchodził głębiej, bo jako matka bałam się o swoje jedyne dziecko. Ale on nie słuchał. Był zdeterminowany, skupiony i opanowany. Pierwszy raz w życiu go takiego widziałam - zamyśla się mama chłopca, która po śmierci taty Adriana wychowała chłopca sama.

W kłębach czarnego dymu 15-latek zauważył leżącego na podłodze mężczyznę. Z pomocą członków rodziny wyniósł go na zewnątrz i ułożył w bezpiecznej pozycji bocznej.

Trzeba było działać

Przez cały czas kierował też akcją gaśniczą.

- Nalaliśmy wodę do wanny i nosiliśmy ją w czym popadło: wiaderkach, miskach, miednicach. Pożar udało się zdusić w zarodku, w momencie, kiedy zaczynały się palić meble - wyjaśnia Adrian.

Dzięki jego szybkiej reakcji działania straży pożarnej ograniczyły się już tylko do oddymienia i dokładnego sprawdzenia mieszkania. Mężczyzna, któremu uratował życie, z niegroźnymi obrażeniami trafił do szpitala.

Tym samym Adrian, który ze względu na wiek nie może jeszcze brać udziału w akcjach gaśniczych, przeszedł prawdziwy chrzest bojowy. Skromny i uśmiechnięty chłopak długo nie zdawał sobie sprawy z tego, że uratował komuś życie.

- Czy się bałem? Nie, bo adrenalina skoczyła mi tak bardzo, że w ogóle się na tym nie skupiałem. Miałem poczucie, że trzeba działać, że nie można siedzieć bezczynnie - mówi skromnie. - Na początku nie myślałem w ogóle, że to coś nadzwyczajnego. Dopiero kiedy wokół mnie zrobił się taki szum, pomyślałem, że faktycznie nie wiadomo co by było, gdybyśmy nie wynieśli stamtąd tego człowieka, a ogień rozprzestrzenił się na inne mieszkania - przyznaje.

Młodzież ma wzór naśladowania

Dziś w Maliniu i Tuszowie Narodowym o Adrianie nie mówi się już inaczej jak tylko bohater, a co drugie dziecko chce zostać strażakiem. Z podziwem patrzą na niego nie tylko koledzy i koleżanki ze szkoły.

- Ja do tej pory nie mogę wyjść z podziwu. On zawsze był bardzo dojrzały emocjonalnie i lubił się angażować w różne akcje szkolne, ale ponieważ był spokojny, wręcz wyciszony, nie przypuszczałam, że stać go na taką odwagę - przyznaje Stanisława Kardyś, dyrektor Publicznego Gimnazjum w Tuszowie Narodowym. - Cieszę się, że mamy w szkole taki wzór, bo młodzież ma z kogo brać przykład. Zresztą na uroczystej akademii, którą zorganizowaliśmy na cześć Adriana, uczniowie słuchali jak urzeczeni, co nieczęsto im się zdarza - uśmiecha się pani dyrektor.

Ale burza oklasków od kolegów to nie jedyna nagroda, jaką został wyróżniony młody chłopiec. Podczas środowej akademii dostał list gratulacyjny od prezesa OSP Waldemara Pawlaka, odznakę Wzorowy Strażak, przyznawaną przez zarząd Wojewódzkiego Związku OSP, a także wyróżnienia od wójta gminy i komendanta powiatowego PSP w Mielcu.

Bryg. Roman Kołacz wysłał też wniosek do prezydenta Komorowskiego o nadanie Adrianowi Medalu Za Ofiarność i Odwagę.

Służbie poświęca cały wolny czas

Dla 15-latka może to być przepustka do szkoły pożarniczej, o której marzy, a do której niełatwo się dostać.

- Ja nie mam wątpliwości, że Adrianowi się uda, bo jest gorliwy, zawzięty, służba jest jego prawdziwą pasją. Czasem śmieję się, że dorobię mu klucz do remizy, bo tyle czasu tam spędza - żartuje Waldemar Sieczka, naczelnik OSP w Malinie II, który opiekuje się drużyną młodzieżową. - On mnie wręcz "molestuje", kiedy sprzątamy, kiedy czyścimy sprzęt, kiedy będą ćwiczenia. Jest najlepszym przykładem na to, że w Malinie jest co robić i wcale nie trzeba stać pod sklepem albo siedzieć na ławce - dodaje.

Jak twierdzi naczelnik, Adrian od początku wyróżniał się właśnie oddaniem i zaangażowaniem. Razem z drużyną wygrywał regionalne zawody pożarnicze, a latem tego roku jako najaktywniejszy członek drużyny wyjechał na strażacki obóz młodzieżowy nad jezioro Białe.

To tam przeszedł pierwsze poważne szkolenie, m.in. z zakresu pierwszej pomocy. Jego przełożony nie przypuszczał, że tak szybko będzie miał okazję w praktyce sprawdzić nowe umiejętności. Do dziś jest tą historią bardzo wzruszony. Zwłaszcza, że to do niego pierwszego Adrian zadzwonił.

- Niezwykła jest nie tylko jego odwaga, bo przecież nie miał ani sprzętu, ani kombinezonu, ale fakt, że był w stanie trzeźwo ocenić zagrożenie tak, żeby nie zaszkodzić sobie i innym - mówi poruszony Waldemar Sieczka. - Dotknął klamki, sprawdził przez dziurkę co się dzieje w mieszkaniu i zdecydował, że można wchodzić. To bardzo ważne, bo po otworzeniu drzwi płomienie mogły buchnąć wprost na niego i stojących z tyłu krewnych. Wzorowo wykonana akcja - podkreśla z uznaniem. - W przyszłości będziemy mieli w gminie dobrego strażaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24