MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o przystanki w Rzeszowie. Gminy skarżą się na ZTM

Bartosz Gubernat
Prywatni przewoźnicy, którzy mają podpisane umowy z miastem będą mogli dalej korzystać z przystanków.
Prywatni przewoźnicy, którzy mają podpisane umowy z miastem będą mogli dalej korzystać z przystanków. Krystyna Baranowska
Pasażerowie boją się, że przez nowe przepisy będą musieli płacić podwójnie za przejazdy.

Pasażerowie z gminy Boguchwała narzekają na brak dogodnych połączeń między Rzeszowem, a Lutoryżem i Mogielnicą. W czerwcu problem się nasilił, bo z kursów w weekendy zrezygnowała prywatna firma Kudlik.

- W związku z tym podjęliśmy decyzję o uruchomieniu na tej trasie nowej linii MKS. Chcieliśmy, żeby jechała z Lutoryża do dworca głównego PKS w Rzeszowie. Poprosiliśmy miasto o zgodę na korzystanie z przystanków przy ul. Hetmańskiej i Szopena. Właśnie się dowiedziałem, że będzie z tym problem - mówi Piotr Klimczak, zastępca burmistrza Boguchwały, szef Związku Gmin PKS, który zarządza MKS.

Podczas ostatniej sesji rzeszowscy radni przyjęli uchwałę określającą nowe zasady korzystania z przystanków autobusowych na terenie Rzeszowa. Z dokumentu wynika, że miasto może odmówić przewoźnikowi korzystania z zatoczek. Według burmistrza Klimczaka pierwszymi poszkodowanymi z tego powodu będą właśnie mieszkańcy Lutoryża.

- Bo miasto proponuje, żeby wysiadali tylko przy politechnice, na ul. Podkarpckiej, a potem na dworcu PKS. A co, jeśli będą chcieli dojechać w inne części miasta? To niedorzeczne - denerwuje się burmistrz Klimczak.

Podobnego zdania są pasażerowie. - Takie zachowanie miasta narazi mieszkańców okolicznych miejscowości na dodatkowe koszty. Wysiadając na rogatkach trzeba będzie przesiąść się w inny autobus i kupić drugi bilet. Dlatego zamiast przesiadać się do autobusów, ludzie wybiorą samochody, co jest zaprzeczeniem programu transportowego Rzeszowa - pisze w mailu do redakcji pan Piotr.

Z argumentami burmistrza Klimczaka nie zgadza się Łukasz Dziągwa, szef Zarządu Transportu Miejskiego. Jak tłumaczy, konieczność wprowadzenia ograniczeń nakłada na miasto nowa ustawa o transporcie zbiorowym.

- Zgodnie z przepisami musimy dbać o porządek i bezpieczeństwo na przystankach. A ponieważ część z nich jest już maksymalnie obłożona autobusami, nie możemy wydawać kolejnych zezwoleń. Nie może być tak, że autobus nie mieszcząc się na zatoczce wysadza pasażerów stojąc na jezdni. Jeśli coś się stanie, to jaz zostanę pociągnięty do odpowiedzialności - tłumaczy Dziągwa.

Zgodnie z nowymi zasadami ograniczenia będą dotyczyły 49 z 539 przystanków na terenie miasta. To m.in. zatoczki na Placu Wolności, Al. Cieplińskiego i Piłsudskiego. - Tylko przy urzędzie wojewódzkim w ciągu doby zatrzymuje się 1070 autobusów - dodaje Ł. Dziągwa.

ZTM zapewnia, że umowy podpisane przed podjęciem uchwały zachowają ważność. Ograniczenia będą dotyczyć tylko nowych przewoźników. Dzięki temu możliwość korzystania z przystanków na dotychczasowych zasadach zachowa między innymi obsługujący podmiejskie gminy MKS. Mimo tego władze MKS uważają uchwałę za niezgodną z prawem i zamierzają zaskarżyć ją do wojewody oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- Takie prawo przysługuje każdemu. O uchwałę jestem spokojny, takie same podjęli radni z Krakowa, Lublin i Warszawy - ucina dyrektor ZTM.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24