Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smutek opuszczonych dolin. Wsi Rostajne nie ma. Zostały tylko symboliczne ślady [ZDJĘCIA]

Bogdan Hućko
Bogdan Hućko
Po Rostajnem niewiele zostało. Na terenie dawnej wsi przetrwała tylko kapliczka i parę przydrożnych krzyży. W centrum zachował się cmentarz
Po Rostajnem niewiele zostało. Na terenie dawnej wsi przetrwała tylko kapliczka i parę przydrożnych krzyży. W centrum zachował się cmentarz Bogdan Hućko
Niegdyś tętniło tu życie. Dzisiaj z trudem można wypatrzeć ślady dawnych wsi, w których mieszkali ludzie, pracowali, cieszyli się życiem, smucili, rodzili się i umierali. Zostały po nich jedynie cmentarze.

Spis treści

Dla turystów to wyjątkowe piękno natury. Dla byłych mieszkańców widok może i piękny, ale bardzo smutny. Po dawnej wsi niewiele zostało. Zdziczałe jabłonie i grusze, resztki fundamentów, rozsypujące się nagrobki na cmentarzu, przydrożne krzyże i kapliczki. Kiedyś te miejsca tętniły życiem. Dziś poraża głucha cisza i spokój, przerywany szumem wiatru i śpiewem ptaków. Rostajne nie istnieje. Podzieliło los wielu innych łemkowskich wsi w Beskidzie Niskim. Zostało jedynie w pamięci i sercach jej dawnych mieszkańców. Jednych na odległej Ukrainie, innych na krańcach zachodniej Polski.

Powroty na chwilę

Turyści zapuszczają się tutaj rzadko. Najczęściej tylko miłośnicy górskich wędrówek, zauroczonych pięknymi widokami. Zmotoryzowani mkną dalej. Na tym pustkowiu można czasami spotkać w nostalgicznej zadumie autochtonów lub ich dzieci, wnuków. Coś ich gna kilkaset kilometrów, żeby pobyć tutaj tylko na chwilę. Przyjeżdżają popatrzeć co zostało z lat ich dzieciństwa. To są trudne powroty, często bardzo bolesne. Najczęściej tylko na chwile. Żeby wsłuchać się w tę ciszę i pustkę, zabrać ze sobą na pamiątkę kamień, co został z fundamentu chyży, posiedzieć pod zdziczałą jabłonią, zajrzeć do wyschniętej studni, posłuchać szemrzącego Ryjaka. Obowiązkowo porozmawiać ze zmarłymi nad grobami zarośniętymi zielskiem. Uronić łzę na pożegnanie.

– Czasami im zazdroszczę, że tutaj spoczywają, bo u siebie. Nie mamy swojego miejsca. Tam gdzie mieszkamy to niby dom, ale nie dom

– mówią cedząc z trudem słowa. Mimo upływu lat nie chcą mówić o sobie, co przeżyli. Nadal są nieufni, zamknięci w sobie.

- Trzeba nas zrozumieć, a nie wszyscy to potrafią

– tłumaczy Łemko, który wrócił po 1956 roku do jednej z wsi w Beskidzie Niskim. Na stałe. I jest u siebie, w domu. Do Rostajnego nie wrócił nikt z dawnych mieszkańców. Nikt też nowy się nie osiedlił. Sentymentalnych powrotów, tych na chwilę, najczęściej w wakacje, z każdym rokiem również coraz mniej.

- Wkrótce nie będzie miał kto przyjeżdżać

– dodaje ze smutkiem Łemko.

Uchronić przed zapomnieniem

Czterechsetletnia historia wsi została przerwana w 1947 roku. Po latach zakazów w PRL, dążenia do zatarcia śladów dawnej przeszłości tych terenów, Michał Chomik, pochodzący z sąsiedniej Świątkowej Małej, a mieszkający w Stanach Zjednoczonych, postanowił na dawnym cerkwisku w symboliczny sposób upamiętnić to miejsce wybudowaniem kapliczki, będącej miniaturową repliką dawnej cerkwi greckokatolickiej pod wezwaniem świętych Kosmy i Damiana.

- Zwrócił się do nas w tej sprawie. Miejsce po dawnej cerkwi jest mu znane, darzone szacunkiem. Chce zachować w pamięci dla potomnych, uchronić przez zapomnieniem. Chwała mu za to. Popieramy tę inicjatywę, bo to ludzka sprawa

– mówi Wacław Szlanta ze Zjednoczenia Łemków w Gorlicach, były długoletni przewodniczący organizacji społecznej zarejestrowanej w 1990 roku w Gorlicach, ale swoim zasięgiem obejmującej teren całej Polski. Stowarzyszenie jest mocno zaangażowane m.in. w działania na rzecz zwrotu mienia, które zostało odebrane Łemkom podczas akcji „Wisła” w 1947 roku.

Obecnie są to tereny Magurskiego Parku Narodowego, ale działka, na której stała cerkiew do 1947 lub 1953 roku (występuje w różnych źródłach rozbieżność dat) należy do Skarbu Państwa. Została użyczona Zjednoczeniu Łemków przez starostę jasielskiego.

– Nie mamy nic przeciwko temu

– mówi starosta Adam Pawluś.

Kapliczka - miniatura dawnej cerkwi

Replika cerkwi będzie wysoka na niespełna 8 metrów, o wymiarach w podstawie 3,5 na 3,5 metra. Latem 2023 roku został wylany fundament. Teren, na którym stała cerkiew został uporządkowany. Postawiono drewniany krzyż.

Cerkiew z 1791 r. była drewniana i spłonęła podczas walk w 1914 r. Wtedy też spalona została cała osada przez wojska węgierskie. W tym samym miejscu wybudowana została w 1921 r. nowa świątynia. Według jednych źródeł istniała do 1947 r. Inni twierdzą, że ograbiona z wyposażenia, została rozebrana w 1953 r. Na cerkwisku pozostał jedynie cokół nagrobka z 1886 r. oraz kamienna chrzcielnica z połowy XIX w.

Potomkowie mieszkańców Rostajnego oraz Łemkowie mieszkający w gminie Krempna darzą to miejsce szacunkiem i dlatego chcą upamiętnić symboliczną kapliczką. Wacław Szlanta podkreśla, że żyjemy w kulturze, która szanuje miejsca spoczynku oraz kultu religijnego. W minionych latach różnie z tym bywało. „Nieznani sprawcy” niszczyli nagrobki na opuszczonych cmentarzach w Beskidzie Niskim. Starano się zatrzeć wszelkie ślady po dawnych mieszkańcach, wysiedlonych z Łemkowszczyzny w ramach akcji „Wisła” oraz deportowanych do Związku Sowieckiego, na tereny obecnej Ukrainy.

- To nie jest nic nowego, tylko upamiętnienie miejsca, na którym stała świątynia. W cywilizowanym świecie istnieje szacunek dla miejsc pochówku i dla świątyń

– podkreśla Wacław Szlanta i – jak dodaje – Zjednoczenie Łemków popiera inicjatywę osób prywatnych.

Drzwi do zaginionego świata

Kapliczka będzie równie symboliczna jak w wielu innych, opuszczonych wsiach Beskidu Niskiego, są stojące symboliczne drzwi i plansze z informacjami o dawnej osadzie, jej historii i mieszkańcach. Owe drzwi postawione w szczerym polu, na łące, przy drodze, opowiadają historię ludzi, którzy tutaj żyli, mieszkali, mieli swoje zwyczaje i własną kulturę przekazywaną z pokolenia na pokolenie, religię. Tutaj pracowali, cieszyli się życiem, także smucili, płakali, umierali. Te symboliczne, proste, drewniane drzwi mają swoją wymowę, mimo, że prowadzą donikąd. Autorką nietypowego upamiętnienia jest Natalia Hładyk ze Zjednoczenia Łemków, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. To drzwi do zaginionego świata, a pomysłodawczyni zaprasza, żeby ten nieistniejący świat odnaleźć. To swoisty pomnik upamiętniający łemkowskie wsie, które w wyniku wojennej zawieruchy zniknęły bezpowrotnie. Na jednej z plansz przy drzwiach można przeczytać: „Dachem wysokie Niebo nad Tobą, ścianami las gęsty. Przekrocz próg Domu, a dawnej gościnności smak zaznasz”.

Nieznajowa, Radocyna, Czarne, Długie i Lipna mają drzwi do zaginionego świata, a Rostajne będzie mieć kapliczkę. Po dawnej łemkowskiej wsi, której zabudowania rozciągały się w dolinie Ryjaka, od jego ujścia do Wisłoki w górę, niewiele zostało. Przy drodze z Krempnej do Ożennej stoi murowana kapliczka. Nieco dalej dwa żeliwne krzyże osadzone na kamiennych cokołach, z których jeden jest mocno zniszczony. Materialnym dowodem, że istniała tutaj wieś, są resztki fundamentów po budynku szkolnym. Tuż przy samej drodze, 200 metrów w kierunku południowym od cerkwiska, znajduje się cmentarz. Zachowało się kilka kamiennych nagrobków z krzyżami, jedne bardziej, inne mniej zniszczone. Teren starej nekropolii jest ogrodzony. Magurski Park Narodowy ustawił planszę z informacją o dawnej wsi. Z okazji Wszystkich Świętych pracownicy MPN zapalają znicze.

Na dawnych polach uprawnych, które nie wchłonął jeszcze las, latem wypasane jest bydło. We wcześniejszych latach górale paśli tutaj owce. Była też bacówka.

Wacława Szlantę bolą rażące przypadki, gdy teren dawnego cmentarza został przekazany osobie prywatnej jako grunty orne.

– Znam takie miejsca, gdzie na dawnym cmentarzu pasły się konie i sadzone były ziemniaki. Takie miejsca powinny być poszanowane

– podkreśla były przewodniczący Zjednoczenia Łemków. Cieszy go, że cmentarz w Rostajnem został ogrodzony, a postawiona plansza informuje o historii dawnej wsi. Uporządkowany został teren dawnego cerkwiska.

Wojna wszystko przerwała

Spokojne życie Łemków w trudnym górskim terenie przerwała II wojna światowa, wywróciła ich życie do góry nogami. Najpierw jesienią 1944 r. Niemcy nakazali wszystkim mieszkańcom opuścić wieś. Ludność wysiedlono za Nieznajową i Gładyszów. W wiosce stacjonowały niemieckie oddziały. Wrócili dopiero w styczniu 1945, ale większość z nich (269 osób) wyjechała dobrowolnie na Ukrainę. Pozostałe 43 osoby wywieziono w maju 1947 r. na tzw. ziemie odzyskane. Opuszczona wieś nie została już zasiedlona.

Jak podaje Stanisław Kłos w „Krajobrazach nieistniejących wsi”, pierwsza wzmianka o wsi pojawia się w 1581 roku, miała 7 dworzyszcz wołoskich i należała do dóbr Stadnickich ze Żmigrodu. Według danych z 1888 roku liczyła 65 domów i 389 mieszkańców. W 1936 r. nadal stało 65 domów, w których żyło 325 mieszkańców, w tym 7 Żydów. Łemkowie w zdecydowanej większości byli grekokatolikami. Do cerkwi prawosławnej należało tylko 20 osób.

Według Witolda Grzesika i Tomasza Traczyka w 1936 roku mieszkało 298 grekokatolików, 40 prawosławnych i 7 Żydów. Z 65 domów, 4 chaty były kurne.
W okresie międzywojennym Żyd prowadził karczmę i sklepik. Koło cerkwi istniał drugi sklep, którego właścicielem był Łemko. W szkole stojącej naprzeciw cerkwi nauczycielem był Polak.

W latach II wojny światowej aktywna była policja ukraińska, która represjonowała również Łemków. Ze wschodu przyjechał ksiądz unicki nastawiony proukraińsko, był nauczycielem w szkole.

W Rostajnem mieszkał, pochodzący z Dobromila, uzdolniony kamieniarz Iwan Szatyński (Szaciński), twórca wielu nagrobków, krzyży i przydrożnych kapliczek, które do dzisiaj można spotkać na bezludnych terenach Beskidu Niskiego.

Ackja „Wisła” jest dla Łemków z Beskidu Niskiego – mimo upływu lat – wciąż otwartą raną. Mówią, że nigdy się nie zagoi. Nie mogą pogodzić się, że zastosowano wobec nich odpowiedzialność zbiorową.

– Naszą winą było to, że mieszkaliśmy w tym, a nie innym miejscu, w takim, a nie innym czasie

– mówią z goryczą.

Po Rostajnem niewiele zostało. Na terenie dawnej wsi przetrwała tylko kapliczka i parę przydrożnych krzyży. W centrum zachował się cmentarz

Smutek opuszczonych dolin. Wsi Rostajne nie ma. Zostały tylk...

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24