Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała stacje diagnostyczne pojazdów w 52 powiatach. Wyniki są zatrważające. W co drugim powiecie stacje czasowo lub stale działały nielegalnie, bo nie miały ważnego zaświadczenia wydanego przez Transportowy Dozór Drogowy.
Diagności nie mieli uprawnień albo byli w przeszłości... karani za fałszowanie wpisów w dowodach rejestracyjnych. Badania prowadzone były powierzchowne. "Lewe" stacje dopuściły nielegalnie do ruchu aż 185 tys. pojazdów.
Czemu nie Rzeszów
Na Podkarpaciu NIK skontrolowała stacje diagnostyczne w Krośnie, Tarnobrzegu i powiecie strzyżowskim. Dlaczego nie sprawdzono Rzeszowa, gdzie stacji jest najwięcej? Zapytaliśmy Stefana Gadosa, wicedyrektora Delegatury NIK w Rzeszowie.
- Kontrole stacji musieliśmy skorelować z innymi prowadzonymi przez nas w Rzeszowie. Nie może być tak, że urząd w jednym mieście ciągle kontrolujemy, a w innych wcale - tłumaczy Gados.
Kiepsko, ale nie tragicznie
Raport NIK wykazał, że z 30 skontrolowanych na Podkarpaciu stacji - pięć (trzy w Krośnie i dwie w strzyżowskim) prowadziło badania nielegalnie, bo czasowo nie dysponowało ważnymi pozwoleniami TDD.
Ok. 5 tys. samochodów zostało nielegalnie dopuszczonych do ruchu. Na szczęcie, dla kierowców, nie będzie weryfikacji nielegalnych wpisów do dowodów rejestracyjnych.
NIK uznała, że Piotr Przytocki, prezydent Krosna, i starosta strzyżowski Robert Godek, niewłaściwie sprawowali nadzór nad stacjami diagnostycznymi. Pozytywną opinię dostał tylko prezydent Tarnobrzega Jan Dziubiński.
- Nie jest różowo, ale lepiej niż w innych województwach - ocenia Gados.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?