Pijany za kierownicą budzi już naszą reakcję. Podrzucacz śmieci do lasu i truciciel - niekoniecznie

Jak Podkarpacie długie i szerokie, i jak rozległa nasza Polska, trwa przyspieszony kurs segregacji. Operacja z kłopotami. Bo ustawodawca nie o wszystkie szczegóły zadbał. Bo łatwiej coś zapisać i ubrać w ramy prawne, niż później te zapisy wcielić w życie. A to właśnie zadanie i związane z nim koszty spadły na samorządy. A jak na samorządy, to i na nas, obywateli.

Czy musi być aż tak drogo? Gdzieś wyczytałem, że ceny za odbiór śmieci w wielu gminach w Polsce wywindowały się wyżej niż w Niemczech. Myślę więc, że nie musi. Ale mamy rewolucję. Wszyscy się tego uczą. I firmy utylizujące odpady, i samorządy, i my, którzy wytwarzamy zastraszającą ilość śmieci. Pocieszam się myślą, że z czasem jakoś się to dotrze. I okaże się, że da się jednak zagospodarowywać te odpady taniej.

Do zmiany nawyków nie wystarczy jednak choćby najbardziej przemyślnie skonstruowany system gospodarki odpadami. Potrzebna jest edukacja i mrówcza praca nad społeczną świadomością. Reagujemy już, gdy widzimy pijanego za kierownicą. Gorzej z reakcją, gdy ktoś zaśmieca las lub truje sąsiadów palącym się plastikiem. Wiem, co piszę, bo wciąż spotykam w naszym regionie śmieciowiska na poboczach dróg czy w lesie. Jakim cudem te świństwa tam trafiają, skoro od kilku lat w każdej gminie mamy obowiązek śmieciowy?