Gigantyczne oburzenie pasażerów na zmiany w rozkładach MPK Rzeszów

O protestach rzeszowian przeciw zmianom od 1 lipca tras i godzin kursów niektórych linii MPK pisaliśmy przed tygodniem. Zdenerwowanych mieszkańców przybywa.

- Wsiadłem do "36" na przystanku pod galerią Graffica, aby dojechać w okolice Krośnieńskiej - opowiada Wojciech. - Jeden z pasażerów, który siedział już wcześniej w autobusie, zauważył, że jedzie inną trasą i zapytał głośno kierowcę, dokąd nas wiezie. Wtedy usłyszeliśmy, że zamiast na ul. Błogosławionej Karoliny, teraz kurs kończy w centrum, na dworcu podmiejskim. Połowa pasażerów wysiadła więc wściekła koło hotelu Rzeszów.

Wojciech irytuje się, kto wymyślił to ograniczenie trasy. - Na "17", która dowiozła mnie tylko w okolice stadionu Resovii czekałem ponad 20 minut, a potem na butach musiałem zasuwać kawał drogi do domu. Nie "kupuję" tłumaczeń, że są wakacje, więc nie potrzeba tylu kursów.

Mateusz, który także mieszka na os. Kotuli zżyma się na nowe rozkłady. - Linia 36 - całkowicie nam zabrana. Linia 40 - ogołocona z połączeń do tego stopnia, że z kilkudziesięciu zostało tylko kilka dziennie. Soboty, święta i niedziele w ogóle nie ma kursów. Linia 10 - kursów o ok. jedną trzecią mniej - punktuje.

Bogumił Drzał, wiceprzewodniczący rady osiedla Słocina: - Na nowych tabliczkach z rozkładami jazdy zaznaczone są przystanki, których fizycznie jeszcze nie ma! Może i są w planach, ale na razie to przystanki "widma" - mówi. - Tak jest np. przy Rejtana i w okolicy Trasy Zamkowej.

Podkreśla, że skarg od ludzi ma coraz więcej, dlatego choć pismo - protest z podpisami mieszkańców złożyli już u prezydenta i w Zarządzie Transportu Miejskiego, nadal podpisy zbierają. W sumie maja już ok. pół tysiąca.

- Namawiamy też mieszkańców, by wysyłali maile bezpośrednio do ZTM z uwagami - mówi. - Tłumaczono nam, ze okrojenie trasy "6" poprawi jej punktualność. Po południu była kwadrans spóźniona! Mówiono nam także, że na przystanku przy ul. Paderewskiego tak zgrali kursy, by z "6" szybko przesiąść się na "16". To nierealne przy takich spóźnieniach. Mamy wysiąść i pytać ludzi, czy "16" już jechała, czy też nie?
Dodaje, że do protestu przyłączyli się mieszkańcy Malawy, którzy po zmianach zostali pozbawieni dojazdu do WSK.

ZTM: Zmiany były konieczne

Halina Barszcz, przewodnicząca rady osiedla Kmity mówi, że tylko w 2 dni zebrała ok. 300 podpisów niezadowolonych mieszkańców. Trafiły już do ZTM i prezydenta. Najbardziej dotkliwa jest dla nich zmiana "10".

- Ludzie mają problemy z dojazdami do pracy - ubolewa. - Wiem, że ZTM wyznaczył na 8 sierpnia kolejne spotkanie z nami. Nie będziemy miłościwie czekać. Chcemy, by korekty wprowadzono już od 1 sierpnia. Liczymy, że prezydent zareaguje.

Maria Warchoł, przewodnicząca osiedla Krakowska Płd. irytuje się, że nie zaproszono jej na ostatnie spotkanie w ZTM, choć także złożyła protest na zmienione trasy.

Tu najbardziej narzekają na cięcia cięcia "6" i "36".

- Nie ma połączeń z głównymi ulicami, ale przede wszystkim z zakładami pracy, instytucjami szpitalem, przychodniami, halą Podpromie, filharmonią - mówi.

Ludzie dodają, że przesiadki to spore utrudnienie, ale przede wszystkim dodatkowe i niemałe koszty kolejnych biletów.

Łukasz Dziągwa, dyrektor ZTM tłumaczył nam, że jego zdaniem zmiany to konieczność, bo linie były za długie i i kierowcy nie mogli dotrzymać punktualności w porannym i popołudniowym szczycie. Ciągle miał więc w tej sprawie skargi. Obiecał, że jeszcze raz przeanalizują protesty. Zmiany są możliwe - od września.