W brzozowskim szpitalu w ciągu roku odbywa się około 1000 porodów. Ponad 40 procent rodzących to mieszkanki powiatu sanockiego.
Jedną z nich jest Beata Strzałka, która 28 listopada urodziła dziecko na brzozowskiej porodówce. Ze szpitala wyszła po trzech dobach. 4 grudnia kobieta dostała gorączki. Uznała, że wzrost temperatury związany jest z zastojem pokarmu. W domu pojawiła się, więc konsultantka laktacyjna. Młodzi rodzice pokazali pielęgniarce krosteczki, które już w domu pojawiły się na brzuszku i twarzy dziecka. Pielęgniarka poleciła im skonsultować się z lekarzem.
Brzozów? A to pewnie gronkowiec
Gronkowce to kuliste bakterie, które układają się w charakterystyczne grona. To najbardziej rozpowszechnione drobnoustroje na naszej planecie. Najczęściej występują na skórze i błonach śluzowych ludzi i zwierząt. Dokładnie rozpoznane są już trzy gatunki gronkowca, z których to gronkowiec złocisty jest najbardziej chorobotwórczy.
Dawniej drobnoustroje te były przyczyną pospolitych i zazwyczaj niegroźnych schorzeń, głownie skórnych, takich jak czyraki, ropnie i trądzik. Wyraźny wzrost poważnych zakażeń gronkowcowych (zapalenie szpiku kostnego, zapalenie płuc i opłucnej, zapalenie opon mózgowo - rdzeniowych, ropowica i posocznica) datuje się od czasu wprowadzenia antybiotyków.
Nosicielstwo gronkowca szczególnie często spotykane jest u personelu szpitalnego, co bywa przyczyną zakażeń wewnątrzszpitalnych.
- Lekarz, gdy tylko dowiedział się, że żona rodziła w Brzozowie, od razu powiedział, że to pewnie gronkowiec złocisty - mówi pan Waldemar, ojciec dziecka.
Matka z córeczką trafiły na oddział dziecięcy sanockiego szpitala, gdzie od razu podano noworodkowi antybiotyk. Wstępną diagnozę lekarza potwierdziły badania w laboratorium.
Na oddziale Beata Strzałka spotkała kolejną sanoczankę, która również rodziła w Brzozowie. Okazało się, że jej dziecko ma takie same objawy, jak córeczka pani Beaty. Wynik badania laboratoryjnego był również identyczny - gronkowiec złocisty.
- Nie wiem dokładnie, kiedy na rączce dziecka pojawiła się krosteczka - mówi matka chłopca. - Gdy ją dostrzegłam nie robiłam jednak paniki, ale gdy pęcherzyki pojawiły się w nosku, od razu udałam się do lekarza. W zeszły wtorek znaleźliśmy się w szpitalu w Sanoku.
- Leżałyśmy na jednej sali w brzozowskim szpitalu, zarówno przed porodem jak i po porodzie - relacjonuje trzecia kobieta. - Urodziłyśmy dzieci w tym samym dniu. W siódmej dobie życia dziecka, już w domu, zobaczyłam, że ma pod paszką pęcherzyki. Potem pojawił się żółtawy płyn i pęcherzyki zaczęły ropieć. Zostaliśmy skierowani do szpitala, gdzie od razu pojawiło się pytanie, gdzie rodziłam. Gdy powiedziałam, że w Brzozowie, lekarze nawet nie ukrywali, że już wcześniej mieli takie same przypadki. To mną wstrząsnęło, bo jestem młodą matką i nie spodziewałam się, że po wyjściu z jednego szpitala od razu trafię do drugiego. Ktoś powinien zbadać tę sprawę. Co robi sanepid? - pyta.
Problem z przepływem informacji
- W zeszłym roku na terenie powiatu brzozowskiego doszło do dwóch przypadków wewnątrzszpitalnych zakażeń noworodków gronkowcem złocistym. Nie mamy informacji o jakimkolwiek tegorocznym przypadku. Prowadzimy stały monitoring na oddziale położniczo - noworodkowym - zapewnia Tadeusz Pióro, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Brzozowie.
Formalnie z zakażeniem wewnątrzszpitalnym noworodków, mamy do czynienia, jeśli dojdzie do niego do dwóch dni po porodzie.
Do zakażenia noworodka szczepami szpitalnymi, może dojść jednak także w domu, już po wypisie. Nie można, więc wykluczyć, że dzieci leczone w Sanoku, zostały zakażone na oddziale ginekologiczno-położniczym w Brzozowie. Trzy przypadki prawie w jednym czasie mogą wskazywać, że nie jest to zbieg okoliczności.
- Jeśli otrzymamy formalne zawiadomienie o takiej sytuacji, to zbadamy sprawę - mówi Tadeusz Pióro.
Problem w tym, że między szpitalami i służbami sanitarnymi nie ma przepływu informacji. Zakład Mikrobiologii sanockiego szpitala nie dysponuje pełnią wiedzy, gdyż wraz z materiałem do badań, nie otrzymuje historii choroby. Z kolei oddział dziecięcy, który ma najlepsze rozeznanie, nie informuje sanepidu, gdyż przypadki zakażenia gronkowcem w ogóle nie podlegają zgłaszaniu. Tylko wewnątrzszpitalne, ale opisywanych przez nas przypadków, jak już wspomnieliśmy, nie można za takie uznać.
Informacja o zakażeniach krąży, więc tylko między rodzicami.
- Słyszeliśmy, iż mówi się, że jest u nas gronkowiec, ale oficjalnie nikt w takiej sprawie się do nas nie zgłaszał. W tej sytuacji, trudno traktować tę sytuację inaczej niż jako zwykłe pomówienie - mówi dr Andrzej Piotrowski, dyrektor ds. lecznictwa w brzozowskim szpitalu.
- Nie mamy pewności, że zakażenia ma związek ze szpitalem w Brzozowie, ale uważamy, że dla dobra innych rodzących tam kobiet należy to sprawdzić. Jeśli inaczej się nie da, to napiszemy do sanepidu - mówią Strzałkowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ksiądz ze "Złotopolskich" wybrał sutannę, bo kochał się w mężczyźnie?!
- Porwała Mateuszka w "M jak Miłość". Nieznana historia Joanny Kasperskiej
- Aktorka Lena Góra prawie pokazała widowni obnażony dekolt! To działo się na scenie
- Maffashion i Michał mają wspólne plany po "TzG". To sporo mówi o ich relacji