Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bajeczne suknie, wielki przepych, czerwone podwiązki... Studniówka nabiera blasku!

Alina Bosak
Bal za 300 zł, sukienka za tysiąc, wspomnienia - bezcenne.
Bal za 300 zł, sukienka za tysiąc, wspomnienia - bezcenne. Dariusz Danek
Młodość wybucha z przepychem. Każda suknia musi być bajeczna. Każdy chłopak dobiera krawat do kreacji partnerki. Każda klasa ma swojego fotografa i kamerzystę. Na balu walczy się o wspomnienia.

- Dzisiejsze studniówki trudno porównać z jakimkolwiek innym balem. Salę wypełnia 600 osób. Wszyscy młodzi, piękni, wystrojeni, gotowi tańczyć do białego rana - mówi Krzysztof Semeniuk. Jest perkusistą i grywa na rzeszowskich studniówkach od 40 lat. Najpierw, jeszcze jako uczeń IV LO, z legendarnym zespołem Agrawka, potem Copernicusem, a teraz z Party Music. Pierwsza studniówka, na której grał - początek lat 70., najbliższa - w tę sobotę.

Kiedy zaczynał, studniówki trwały do godz. 23. i obowiązywały na nich stroje szkolne - dziewczyny tańczyły w białych bluzkach i granatowych spódnicach, chłopcy w garniturach.

- Ale i w tamtych czasach dziewczyny chciały się wyróżnić - zauważa muzyk. - Modne były minispódniczki, więc ścigały się, która założy krótszą. Wiele zależało od tego, na ile pozwoliła szkoła.

Niektóre panny było stać na prawdziwą odwagę. Janusz, urzędnik z Rzeszowa, który maturę zdawał w 1979 roku, do dziś ma przed oczami swoją koleżankę, która na studniówkę technikum wieczorowego przyszła w czerwonej sukience.

- Dziś każda sukienka jest dozwolona - zauważa Semeniuk. - Dowolne długości, dekolty - jak głębokie się chce. Spore tu pole dla popisu dla mam, które przecież trochę rywalizują o ty, czyja córka najpiękniejsza.

Każda musi być inna

- Dziewczyna z klasy zamawia sukienkę w Warszawie, w pracowni, która szyje kreacje do "Tańca z gwiazdami". Tato dał jej na to tysiąc złotych - opowiada Amanda Dorociak z III Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie. Na taki wydatek wprawdzie nie każdego stać, ale kiedy mowa o studniówce, dziś żadna kwota nie dziwi. Trudno też podać jakąś konkretną cenę udziału w przedmaturalnym balu, bo opcji jest tyle, ile rodzicielskich kieszeni.

Koleżanki Amandy - Anna Bieniek, Patrycja Dul i Magdalena Trojnar - są zgodne, że każda dziewczyna chce na balu błyszczeć, a w tym pomaga oryginalna i wyjątkowa sukienka.

Maturzyści z II LO w Rzeszowie: - Dziś każdy na balu chce błyszczeć. A przed balem, obowiązkowo, próba poloneza
Maturzyści z II LO w Rzeszowie: - Dziś każdy na balu chce błyszczeć. A przed balem, obowiązkowo, próba poloneza Krystyna Baranowska

Krzysztof Semeniuk pamięta maturalne bale sprzed 40 lat: - Dzisiejsze studniówki trudno porównać z jakimkolwiek innym balem - mówi. (fot. Krzysztof Kapica )- Przeszukuje się sklepy i galerie, ale i tak sporo osób decyduje uszyć suknię na miarę - mówi Patrycja. - Jeszcze do niedawna były to głównie długie sukienki, "na kole". Ale teraz wchodzą krótkie. Byłam tydzień temu na studniówce w liceum muzycznym i tam wszystkie dziewczyny miały kreacje przed kolano.

Chłopcy zazwyczaj stawiają na garnitur, który przyda się i na maturze. Stalowy, czarny, klasyczny. - Trzeba tylko dobrać krawat do sukienki partnerki - przypomina Wojciech Wilczyński, też uczeń III LO. - O tym pamięta dziś każdy chłopak.

Od reguły są oczywiście wyjątki, czasem zamiast garnituru kupuje się frak albo po prostu zakłada ulubione dżinsy, a krawat zostawia w domu.

- Widziałam paru tak ubranych chłopców na balu samochodówki w Villa Riviera - zdradza Magda, która była na nim jako osoba towarzysząca w ubiegłą sobotę.

Polonez niczym rewia mody

- W latach 70-tych nie ćwiczyliśmy poloneza, tańczyło się na wyczucie. Nie był tak ważnym punktem balu - wspomina Semeniuk. - Gdzieś od lat 80/90 zyskał na znaczeniu. Zaczęło się urywanie klas czwartych (teraz trzecich) z lekcji, by przećwiczyć kroki do rozpoczynającego bal tańca. Dziś polonez (najczęściej Kilara lub Ogińskiego) ustawia całość imprezy - podkreśla, że to jest bal, ma być elegancko i z kulturą. W ostatnich latach zauważam tylko, że ten polonez staje się coraz bardziej napuszony. Trwa godzinę, bo każda klasa tańczy osobno. To taka rewia mody, którą najbardziej przeżywają mamy.

Co się gra dziś na studniówkach? Wydawałoby się, że młodzież potrzebuje czegoś nowoczesnego. - To nieprawda - zauważa perkusista. Teraz, kiedy jest dostęp do różnych mediów, informacji o zespołach i muzyce całego świata, okazuje się, że jest tyle wymagań, ilu ludzi. Każdy słucha innego wykonawcy, innej muzyki. My musimy wypośrodkować i wybrać to, przy czym młodzi się będą bawić. To musi być muzyka do tańca.
[obrazek3] Maturzyści z II LO w Rzeszowie: - Dziś każdy na balu chce błyszczeć. A przed balem, obowiązkowo, próba poloneza (fot. Krystyna Baranowska )- Po polonezie więc rozbrzmiewa "Już za rok matura", a potem wchodzi się w rytmy - Michael Jackson, Tina Turner, U2 - sprawdzone kapele i kawałki. Z polskich - Wilki, Urszule, Kasię Kowalską, Kasię Nosowską, Kiljańskiego i Kayah, "Raz, Dwa, Trzy". Znane, osłuchane i jakość, o której nikt nie może powiedzieć, że to jest drugi sort. Są też takie ekstremalne zachowania, że czujemy się jak na wiejskim weselu, bo ktoś przychodzi i mówi: "Zagrajcie "Sokoły" albo "Chusteczkę haftowaną".

- Wiadomo, że każdy dobrze się bawi przy biesiadzie i disco polo - nie zaprzecza Amanda. - Więc to grają zespoły, a i DJ-e uderzają w taneczne rytmy. Żadnego hip hopu.

Pewnego razu przy WSK

W latach 70. studniówkom do wesela było daleko. Agrawka grała wtedy Deep Purple, Led Zeppelin, Uriah Heep.

- Dobry rock, przy którym moje pokolenie bawiło się doskonale - wspomina Semeniuk. - Wtedy byłby obciach, jakbyśmy zagrali Irenę Santor albo Połomskiego. Było rockowo, ostro i rzadko pojawiał się wolny kawałek, zazwyczaj była to jakaś ballada Rolling Stonesów.

Szalało się inaczej niż dziś. Mniej balowo, bardziej jak na koncercie. Ściany Sali gimnastycznej mokły od oddechów. Semeniuk wspomina, że jeszcze był uczniem, kiedy Agrawka miała zagrać studniówkę w technikum przy WSK. Klawiszowiec wyjechał, jeden gitarzysta się obraził, drugi też. Zostali we dwóch - on na perkusji i Romek Kadyjewski, basista i wokalista.

Poszli we dwóch, obstawili się sprzętem i zaczęli grać. Kadyjewski musiał na tym basie i solówki grać, i śpiewać, i wokalizy robić, Semeniuk młócił, a młodzież tak się doskonale bawiła, że imprezę przedłużono o dwie godziny.

Dziś trudno sobie wyobrazić, by zespół nie dotarł. Studniówki są przez rady rodziców dopięte na ostatni guzik. Poza tym, kiedy para płaci 300 zł, to i wymaga.

Zabawa do rana

Jak zauważa perkusista Party Music, dziś młodzi naprawdę nieźle tańczą. Chodzą na kursy i chętnie bawią się w parach.

- To też dobra zmiana. Kiedyś po polonezie robiła się nagle dziura. Młodzież nie wiedziała, co tańczyć, jak tańczyć. Teraz też jest taki moment na początku balu, że parkiet pustoszeje, bo wszyscy chcą się sfotografować. Obowiązkowe ujęcie - dziewczyny podnoszą sukienki i pokazują czerwone podwiązki.

- Teraz każda klasa ma swojego fotografa i kamerzystę - przyznaje Marek Plizga, dyrektor III LO w Rzeszowie. - Na sali kłębi się ich tłum.
- Do 300 zł za parę, trzeba dołożyć 50 zł na kamerzystę i fotografa - opowiadają uczniowie.

- W mojej klasie zdecydowaliśmy się zamówić jedynie fotografa i płacimy tylko po 10 zł - mówi Patrycja. - Wszystko po to, by obniżyć koszty.

Jak zdradzają tegoroczni maturzyści, zdarzają się klasy, w których po 5-6 osób rezygnuje z udziału w studniówkowym balu. Często właśnie ze względów finansowych.

- Pieniądze na pewno odgrywają rolę - przyznaje dyrektor III LO. - Ale nie wiemy, a jakim stopniu, bo nikt się do tego otwarcie nie przyznaje. Czasem nie ma się z kim iść i rolę odgrywają emocje, a czasem rzeczywiście brakuje pieniędzy. Studniówka to oprócz samej składki na bal to także koszty w postaci stroju, fryzjera, makijażu, kosmetyczki itd. Uzbierałoby się na cały komplet podręczników.

Alkohol pod stołem

Janusz (ten od koleżanki w czerwonej sukni) wspomina, że sam zabrał na studniówkę 3 półitrówki. Dziś chłopcy umawiają się, żeby była butelka na parę. Z tym, że nieoficjalnie.

- Na studniówce oficjalnie pije się alkohol w postaci lampki szampana - zauważa Semeniuk. - W lokalu łatwiej się napić alkoholu, bo to nie szkoła. Jeszcze parę lat temu z tej wolności chętnie korzystano. Trudno było wejść do ubikacji, bo młodzi palili, a i niejeden leżał upity. Teraz jest kulturalniej. Rodzice są bardzo wyczuleni i bywa, że wręcz obszukują młodych przed wejściem, czy nie wnoszą alkoholu.

Nikt nie chce stawiać w niezręcznej sytuacji nauczycieli, którzy mieliby patrzeć na ustawione na stołach butelki z wódką. Z drugiej strony rodzice wiedzą, że ich dzieci są już pełnoletnie. Dlatego praktykowane bywają w Rzeszowie takie oto sposoby: odbiera się butelkę przy wejściu i zapisuje nazwisko ucznia, a po godz. 22. sami rodzice roznoszą alkohol właścicielom. Jedyny warunek: butelkę należy trzymać pod stołem.

Niemcy nam zazdroszczą

Studniówka się zmienia i dziś nabiera coraz więcej blasku. To nie jakiś tam sylwester, ale niemal książęcy bal debiutantek.

- Chcemy na niej być i pięknie się bawić, bo to ostatnia taka wspólna zabawa z całą klasą, która po latach wciąż się będzie wspominać - mówi Cezary Prajsnar z III c w III LO. A Krzysztof Semeniuk zauważa: - Moi niemieccy przyjaciele byli niedawno na takiej polskiej studniówce i pozazdrościli nam tej imprezy, bo na Zachodzie nie ma takiego balu na sto dni przed maturą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24