Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajner: miałem już dość życia na walizkach

Tomasz Ryzner
Apoloniusz Tajner najpierw spełnił się jako trener, a w ostatnich latach służy mu funkcja  prezesa Polskiego Związku Narciarskiego.
Apoloniusz Tajner najpierw spełnił się jako trener, a w ostatnich latach służy mu funkcja prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. BARTOSZ FRYDRYCH
- Za trenerką nie tęsknię - mówił w czasie wizyty na Uniwersytecie Rzeszowskim Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

- Gdzie się podziały pańskie słynne wąsy?- Zgoliłem je w marcu. Nakłonila mnie do tego moja partnerka. Miałem wątpliwości, ale pomyślałem, że skoro zgolił je Lech Wałęsa, prezydent Bronisław Komorowski to może przyszła pora, żebym i ja zmienił swój wygląd.

- Stracił pan nie tylko wąsy, ale chyba też niemało kilogramów.- Fakt. Ubyło mi szesnaście kilogramów.

- Dzięki diecie czy uprawianiu sportu?- Z tym sportem to mam do czynienia bardziej teoretycznie. Rzadko zdarza mi się
go uprawiać. Żadnej cudownej diety też nie stosuję. Po prostu przestałem jeść czerwone mięso, rzadko sięgam po chleb, ziemniaki czy słodycze. Ilościowo się wcale nie ograniczam, ale inny jest rodzaj tego jedzenia. Polecam taką zmianę. To świetnie wpływa na ogólne samopoczucie.

- A jakie ma pan przeczucia przed nowym sezonem? Mamy za sobą rewelacyjne igrzyska, ale nasze asy miały latem różne problemy. Kamil Stoch nie błyszczałw letnim cyklu Pucharu Świata, a Justyna Kowalczyk ma za sobą walkę z depresją plus problemy osobiste. - Nie ma powodów do niepokoju. Kamil nie skakał może daleko, ale po igrzyskach miał prawo do tego. Nic nie stracił ze swej klasy. Wczoraj był u mnie w biurze. Sukcesy nie przewróciły mu w głowie. To mocny psychicznie, dojrzały facet. Poza tym, kto latem daleko fruwa, niekoniecznie powatrza to w zimie.

- A Justyna? Znów trenuje w pocie czoła i ma ochotę na kolejne starcia z Norweżkami?- Z Justyną nie rozmawiałem ostatnio, ale z trenerem Aleksandrem Wierietelnym już tak. Zapewniał mnie, że z Justyną wszystko jest okej. Mocno prauje na trenigach i nie ma mowy, aby miała zamiar jakoś ulgowo potraktować zbliżający się sezon.

- Po igrzyskach było dużo radości, ale jednocześnie powrócił temat infrastruktury, czyli braku trasy biegowej z prawdziwego zdarzenia, czy toru lodowego pod dachem dla łyżwiarzy. Zmieniło sie coś w tej kwestii w ostatnich miesiącach? - Niestety, dla zawoników klasy Justyny nadal nie mamy w Polsce trasy biegowej. Inna sprawa, że to nie związek narciarski je finansuje. Należy to do samorządów. My wspieramy takie projekty jedynie merytorycznie.

- Samorządowi w Zakopanem nie zależy na budowie trasy biegowej?- Wie pan, tego typu inwestycje byłoby daleko łatwiej przeprowadzić, gdybyśmy, powiedzmy ,otrzymali organizację igrzysk olimpijskich albo mistrzostw. A tak rzecz jest w gestii samorządów, liczy się zdanie nadleśnictw.

- Ciężko się rozmawia z urzędnikami?- Można się dogadać. Z udostępnieniem leśnych duktów nie byłoby problemu, ale jest kwestia inwestycji, poszerzenia trasy, co wiąże się z wycinkami drzew. A to jest pewien kłopot. Trasa w Zakopanem wymaga przedłużenia o półtora kilometra. To oznaczałoby wejście na trener Tatrzańskiego Parku Narodowego. Tam niby jest przychylność dla trasy, ale na terenie parku może inwestować tylko park. A stamtąd słychać "nie mamy nic przeciw trasie, ale nie planujemy inwestycji". Takie to są ceregiele.

- A z obiektami dla łyżwiarzy szybkich? Nadal będą musieli miesiącami trenować za granicą?- Z tego co wiem, zadaszona zostanie część hali COS-u w Zakopanem. Polski Komitet Olimpijski podjął też decyzję o wykonaniu hali w Warszawie. Za jakiś czas warunki się poprawią.

- Są sukcesy w skokach, biegach, biathlonie. Czy Polska wychowa kiedyś gwiazdę narciarstwa alpejskiego?- Trudna sprawa, bo te Alpy są trochę daleko. Zainteresowanie wśród młodzieży jest ogromne, ale w pewnym momencie trzeba zacząć trenować na lodowcach. Miejscowym jest łatwiej, a z naszymi zawodnikami bywa tak. Przyjeżdżają w Alpy na obóz, a tu następuje załamanie pogody I co robić. Wacać, czekać. Czas biegnie, treningi przepadają.

- Nie tęskni pan do trenowania skoczków?- Zapewniam, że nie. To był ciekawy czas, ale z czasem coraz bardziej męczyły mnie rozjazdy, życie na walizkach. Lubię swoją obecna pracę.

- Opowiedział pan już wszystkie anegdoty związane z Adamem Małyszem?- Powiem coś, co się zdarzyło tuż przed wybuchem małyszomanii. Adam tuż przed Turniejem Czterech Skoczni fruwał na treningach w Saint Moritz. Schodził trzy belki niżej od rywali, a i tak ich przeskakiwał. Powiedziałem wtedy do Piotrka Fijasa "no, chyba wygra ten turniej". A ten na to "wiesz co, wrócimy do Polski, będą święta i jeszcze wszystko się spieprzy" (śmiech). Piotrek na szczęście nie wykrakał. Zaczynaliśmy turniej z czterema dziennikarzami z Polski, a na ostatnim było ich już osiemdziesięciu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24