Rzeszowska PO "uśmiecha się" do Tadeusza Ferenca

Do wyborów samorządowych zostały tylko dwa miesiące, a rzeszowska Platforma Obywatelska, jako ostatni z dużych graczy na lokalnej scenie politycznej, ciągle nie ogłosiła kandydata na prezydenta miasta. Oficjalny powód to rozmowy z potencjalnymi kandydatami. Nieoficjalnie wiadomo, że nikt nie chce stanąć do walki z Tadeuszem Ferencem.

- Wszyscy mają świadomość, że na dobrą kampanię i wypromowanie mocnej kandydatury jest już za późno. Trzeba ją było zacząć wcześniej. Ktokolwiek nie zostałby kandydatem Platformy, w starciu z urzędującym prezydentem nie będzie miał żadnych szans - mówi osoba znająca kulisy rozmów w Platformie Obywatelskiej.

Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu PO w Radzie Miasta Rzeszowa, pytana o wybory, nie chce zdradzać szczegółów. - Domawiamy je, a na poniedziałek szykujemy konferencję, podczas której przedstawimy swoje plany. Wariantów jest kilka, lada dzień wybierzemy najlepszy dla naszego ugrupowania i miasta - ucina.

W kręgach zbliżonych do ratusza mówi się jednak, że decyzja już zapadła. - Platforma poprze w wyborach Tadeusza Ferenca, tak jak on popierał w walce o fotel europosła Elżbietę Łukacijewską. Dzięki temu radni PO zyskają także na poparciu w wyborach do rady miasta, bo ludzie cenią Ferenca i będą głosować na tych, którzy są z nim - mówi nasz informator. Zwraca jednak uwagę, że porozumienie ma być znacznie szersze.

- Platforma oczekuje, że w zamian za poparcie w mieście Tadeusz Ferenc będzie "jedynką" tego ugrupowania w walce o stołki w sejmiku województwa. Jego nazwisko na pewno przysporzyłoby im głosów, które w kontekście walki o władzę w regionie mogą mieć duże znaczenie - twierdzi polityk.

Plan Platformy może jednak skomplikować stan zdrowia Tadeusza Ferenca, którego od jakiegoś czasu nie ma w pracy. - Prezydent jest na urlopie wypoczynkowym, z którego wraca w czwartek - zapewnia jego rzecznik Maciej Chłodnicki. W mieście mówi się jednak, że do odpoczynku Ferenca zmusiła choroba.