Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na zdjęciu nie widać kierowcy? Nie musisz płacić mandatu

Bartosz Gubernat
Krystyna Baranowska
Jeśli na zdjęciu z fotoradaru nie widać, kto kieruje samochodem, jego właściciel nie musi płacić mandatu. Takie decyzje wydały już sądy w Zamościu, Tczewie i Kościerzynie.

11 urządzeń

11 urządzeń

Podkarpacka policja dysponuje w tej chwili jedenastoma fotoradarami. Urządzenia są montowane na ponad stu masztach rozmieszczonych przy najniebezpieczniejszych i najbardziej ruchliwych odcinkach dróg w całym regionie. Głównie przy krajowej czwórce i dziewiątce. Jeden radar jest w stanie wykonać nawet 4-5 tysięcy zdjęć w ciągu miesiąca. Rocznie na Podkarpaciu fotoradary "zarabiają" ok. 2,5 mln zł.

Jeżeli na zdjęciu z fotoradaru udało się odczytać numer rejestracyjny, do tej pory kary nie można było uniknąć. Nawet w przypadku, gdy kierowca był niewidoczny. Wówczas na podstawie numeru rejestracyjnego policja wzywała właściciela auta. Jeśli nie potrafił wskazać kierowcy, sam dostawał mandat. Tyle, że bez punktów karnych.

Sądy: nie ma za co karać

Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiła się Adriana W. z Kościerzyny, której mandat wlepiła tamtejsza straż miejska. Ponieważ na zdjęciu z fotoradaru kierowca był niewidoczny kobieta odwołała się do sądu. Ten uchylił karę. Podobnie jak sądy w Zamościu i Tczewie uznał, że w takiej sytuacji nie można mówić o odpowiedzialności właściciela pojazdu za wykroczenie drogowe. Sędziowie uznali dodatkowo, że strażnicy nie mieli podstawy prawnej do ukarania pani Adriany.

Policja się broni

Marek Kąkolewski z wydziału ruchu drogowego Komendy Głównej Policji nie chce komentować tych wyroków.

- Takiego postępowania kierowców jednak nie rozumiem. Przyjęcie mandatu jest równoznaczne z przyznaniem się do winy. A każdemu przysługuje prawo do odmowy przyjęcia kary, jeśli nie zgadza się z decyzją policjanta. Wówczas sprawa automatycznie trafia do sądu, który wymierza karę lub uniewinnia. Po co zatem zgadzać się na karę, a potem próbować ją podważyć - zastanawia się M. Kąkolewski.

Do kosza tylko nieczytelne

Na razie policja nie zamierza zmieniać zasad weryfikacji zdjęć.
- Do kosza idą tylko te, które są całkowicie nieczytelne. Jeśli natomiast widać numer rejestracyjny, ale kierowcy nie, wzywamy do nas właściciela auta. Zgodnie z prawem ma obowiązek wskazać, kto kierował nim w chwili wykroczenia. Przecież gdyby tak nie było, nie miałoby sensu wykonywanie zdjęć od tyłu, a tak niektóre nasze radary także są ustawione - tłumaczy Zbigniew Kocój z KMP w Rzeszowie.

Policja nie ma racji

Ryszard Lubas, adwokat z Rzeszowa jest przekonany, że w sporze racja leży po stronie kierowców i sądów. Zgodnie z prawem sprawca wykroczenia musi być bowiem precyzyjnie oznaczony.

Jeśli zdjęcia z fotoradaru są nieczytelne albo są trudności z identyfikacją osoby kierującej pojazdem, to praktycznie jedyną drogą na uzyskanie odpowiedzi, kto w danym miejscu i czasie kierował samochodem, jest wyjaśnienie udzielone przez właściciela pojazdu wezwanego na policję.

- Zazwyczaj wezwani przyznają się, że to oni kierowali samochodem. Ale jeśli odmówią udzielenia odpowiedzi to korzystają ze swoich uprawnień procesowych. Jeśli mimo to sprawa znajdzie się w sądzie, można także skorzystać z prawa do odmowy składania wyjaśnień, bo nikt nie ma obowiązku samooskarżania się. A wówczas brakuje dowodu, by stwierdzić, kto kierował samochodem. Wyrok powinien być dla obwinionego przez policję lub straż miejską korzystny - przekonuje mec. Lubas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24