11 urządzeń
11 urządzeń
Podkarpacka policja dysponuje w tej chwili jedenastoma fotoradarami. Urządzenia są montowane na ponad stu masztach rozmieszczonych przy najniebezpieczniejszych i najbardziej ruchliwych odcinkach dróg w całym regionie. Głównie przy krajowej czwórce i dziewiątce. Jeden radar jest w stanie wykonać nawet 4-5 tysięcy zdjęć w ciągu miesiąca. Rocznie na Podkarpaciu fotoradary "zarabiają" ok. 2,5 mln zł.
Jeżeli na zdjęciu z fotoradaru udało się odczytać numer rejestracyjny, do tej pory kary nie można było uniknąć. Nawet w przypadku, gdy kierowca był niewidoczny. Wówczas na podstawie numeru rejestracyjnego policja wzywała właściciela auta. Jeśli nie potrafił wskazać kierowcy, sam dostawał mandat. Tyle, że bez punktów karnych.
Sądy: nie ma za co karać
Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiła się Adriana W. z Kościerzyny, której mandat wlepiła tamtejsza straż miejska. Ponieważ na zdjęciu z fotoradaru kierowca był niewidoczny kobieta odwołała się do sądu. Ten uchylił karę. Podobnie jak sądy w Zamościu i Tczewie uznał, że w takiej sytuacji nie można mówić o odpowiedzialności właściciela pojazdu za wykroczenie drogowe. Sędziowie uznali dodatkowo, że strażnicy nie mieli podstawy prawnej do ukarania pani Adriany.
Policja się broni
Marek Kąkolewski z wydziału ruchu drogowego Komendy Głównej Policji nie chce komentować tych wyroków.
- Takiego postępowania kierowców jednak nie rozumiem. Przyjęcie mandatu jest równoznaczne z przyznaniem się do winy. A każdemu przysługuje prawo do odmowy przyjęcia kary, jeśli nie zgadza się z decyzją policjanta. Wówczas sprawa automatycznie trafia do sądu, który wymierza karę lub uniewinnia. Po co zatem zgadzać się na karę, a potem próbować ją podważyć - zastanawia się M. Kąkolewski.
Do kosza tylko nieczytelne
Na razie policja nie zamierza zmieniać zasad weryfikacji zdjęć.
- Do kosza idą tylko te, które są całkowicie nieczytelne. Jeśli natomiast widać numer rejestracyjny, ale kierowcy nie, wzywamy do nas właściciela auta. Zgodnie z prawem ma obowiązek wskazać, kto kierował nim w chwili wykroczenia. Przecież gdyby tak nie było, nie miałoby sensu wykonywanie zdjęć od tyłu, a tak niektóre nasze radary także są ustawione - tłumaczy Zbigniew Kocój z KMP w Rzeszowie.
Policja nie ma racji
Ryszard Lubas, adwokat z Rzeszowa jest przekonany, że w sporze racja leży po stronie kierowców i sądów. Zgodnie z prawem sprawca wykroczenia musi być bowiem precyzyjnie oznaczony.
Jeśli zdjęcia z fotoradaru są nieczytelne albo są trudności z identyfikacją osoby kierującej pojazdem, to praktycznie jedyną drogą na uzyskanie odpowiedzi, kto w danym miejscu i czasie kierował samochodem, jest wyjaśnienie udzielone przez właściciela pojazdu wezwanego na policję.
- Zazwyczaj wezwani przyznają się, że to oni kierowali samochodem. Ale jeśli odmówią udzielenia odpowiedzi to korzystają ze swoich uprawnień procesowych. Jeśli mimo to sprawa znajdzie się w sądzie, można także skorzystać z prawa do odmowy składania wyjaśnień, bo nikt nie ma obowiązku samooskarżania się. A wówczas brakuje dowodu, by stwierdzić, kto kierował samochodem. Wyrok powinien być dla obwinionego przez policję lub straż miejską korzystny - przekonuje mec. Lubas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Hakiel złożył ukochanej arabską przysięgę miłości! Poznali się 6 miesięcy temu...
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"
- To on stworzył Dagmarę Kaźmierską. Dziś nie chce się do niej przyznać