Wyjazd do Anglii załatwiła mi koleżanka ze studiów.
- Pojedziemy, zwiedzimy, zarobimy, będzie fajnie - przekonywała Magda. Już tam zresztą pracowała. Świetny pomysł - pomyślałam. Nie dość, że podszkolę angielski, poznam nowych ludzi to jeszcze zarobię na studia i drobne wydatki.
Lecimy
Koniec maja. Dwa dni po obronie pracy licencjackiej byłyśmy już w Great Yarmouth, niewielkiej turystycznej miejscowości, oddalonej od Londynu 2 godziny drogi autobusem. Nie musiałyśmy się martwić o mieszkanie. W jego znalezieniu pomógł nam znajomy Kasi. Niewielkie dwupokojowe mieszkanko w centrum miasta.
Szef Bimal
Kasia miała łatwiej. Znała otoczenie i ludzi. Ja na wszystko patrzyłam szeroko otwartymi ze zdumienia oczami. Ludzie mili, miasteczko śliczne, żyć nie umierać.
Zgłosiłyśmy się do szefa KFC - Bimala.
Z pochodzenia Hindus, od paru ładnych lat mieszkał w Anglii. Wprawdzie miał charakterystyczny akcent, ale rozmowa poszła gładko. - Kiedy przyjechałaś, na ile, gdzie studiujesz i jak ci się podoba miasto? To nie była standardowa rozmowa kwalifikacyjna, ale w okresie wakacyjnym brakowało Anglikom rąk do pracy. - Zaczynasz jutro - rzucił Bimal.
Dostałyśmy służbowy uniform: koszulkę z logo KFC, spodnie, buty czapeczkę, fartuszek i plakietkę z imieniem - Kasia. Ciekawe jak przeczytają moje imię - śmiałam się w duszy.
1 dzień w pracy
Równo o 11 dotarłam do KFC. Mieściło się w centrum miasta. Czysto, schludnie i... sami obcokrajowcy. Nie martwiłam się o język, w końcu w zeszłym roku pracowałam w Szkocji, a kto tam był, to wie, że dogadać się z nimi to ciężki orzech do zgryzienia. Dziwny akcent i strasznie szybko mówią.
Tu było inaczej. Miłe przywitanie i już wiedziałam, że nie będzie łatwo. KFC to restauracje szybkiej obsługi. Dosłownie szybkiej. 2 minuty na przyrządzenie dania. W pierwszy dzień jedynie stałam i przyglądałam się wszystkim i wszystkiemu. Byłam jedyną Polką. W przewadze Anglicy, 2 Litwinki, Portugalka, Marokańczyk i kucharz ze Srilanki.
Od rana do nocy
W drugim dniu, miałam już swoje stanowisko. Robiłam burgery. Majonez z pieprzem czy bez pieprzu, najpierw ser czy pomidor, pomagałam sobie instrukcją przyrządzania potraw. I ta zawrotna szybkość... Bo klient nie może czekać. Zasada 2 - Klient ma ZAWSZE rację.
Z czasem było łatwiej. Pracowałam niekiedy po 12 godzin. Zmiany przeważnie albo na 11 do close, czyli do 12 w nocy albo znów od 17 do 3 w nocy. I tak minął pierwszy tydzień. Wiedziałam już jak robi się burgery, nauczyłam się pakować zestawy. W czasie wolnym rozmowy o Polsce i Polakach, z nowymi przyjaciółmi.
Day off
Dla człowieka, który pracuje przeważnie 7 dni w tygodniu dzień wolny, to jak zbawienie. Budzisz się rano i chcesz jak najlepiej wykorzystać czas. Najpierw plaża, jakieś zakupy i w ekspresowym tempie mija wolny czas. Niestety...
Codzienność
Z czasem praca nie daje już satysfakcji. Robisz wszystko machinalnie. Zaczęły pojawiać się zwroty głowy. Zmęczenie brało górę. Komuś zabrakło porcji frytek, innemu mięsnego popcornu. Dzień regeneracji sił i wszystko wraca do porządku.
W Anglii żyłam właściwie od wypłaty do wypłaty.
Nie wiem, kiedy dni błyskawicznie upływały i zbliżał się czas powrotu. Częste telefony do domu i przyjaciół nadszarpnęły mój budżet. Ale było warto. Każdy telefon to nowe chęci do pracy, bo przecież za niedługo z wszystkimi się zobaczę.
Pod koniec zdawałam sobie sprawę, ze zmęczenia organizmu.
Nogi puchły, ręce bolały, ale warto było. Zarobiłam żeby opłacić studia i jeszcze zostało.
Czas powrotu
W przeddzień wyjazdu managerka Josie zaprosiła mnie na drinka. Dwugodzinna rozmowa, żarty i zapewnienie, że zawsze mogę wrócić do pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ludzie zachwycają się bratową teścia Kondrata. Piszą jej, że ma niezwykłą urodę
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce
- Lodzia z "Rancza" bardzo się zmieniła. Na nowych zdjęciach trudno ją rozpoznać
- Tak dziś wygląda syn Olejnik. Jerzy Wasowski wyrósł na przystojnego mężczyznę