Afera wiatrakowa. Farmy staną bliżej domów? Oni podpisali się pod tzw. ustawą wiatrakową

To jeden z najgłośniejszych tematów ostatnich dni. Projekt ustawy autorstwa posłów Platformy Obywatelskiej i Polski 2050 Szymona Hołowni może mieć poważne skutki dla zwykłych ludzi, bo farmy wiatrowe będzie można postawić o wiele łatwiej i szybciej, praktycznie bez konsultacji społecznych.

Jak tłumaczyli w poniedziałek na konferencji prasowej politycy Prawa i Sprawiedliwości z regionu, jeżeli ta ustawa wejdzie w życie, otwarta zostanie furtka do wywłaszczeń pod wiatraki.

- Liberalizacja zasad budowy farm wiatrowych będzie miała negatywne skutki dla nas mieszkańców polskich miast i wsi, w których mogą być lokowane takie farmy - mówiła Ewa Leniart.

- W propozycjach zmian przewiduje się odstąpienie od wymogu 10H, czyli od metrażu i odległości, która ma być zapewniona od budownictwa jedno i wielorodzinnego, ale także dla ważnych przyrodniczo miejsc jak rezerwaty lub parki, na rzecz pomiaru dźwięków emitowanych przez farmy wiatrakowe - dodała posłanka PiS.

Była wojewoda zwróciła też uwagę na uproszczenie kwestii odrolnienia i możliwości wywłaszczenia w związku z nową ustawą.
Nowe przepisy umożliwiają inwestycję na gruncie rolnym, przy odstąpieniu od obowiązku zgody na odrolnienie tego terenu, która w istniejącym stanie prawnym jest wydawana przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi. W dalszej kolejności, na co zwracają uwagę specjaliści, może stworzyć to możliwość zastosowania przepisów wywłaszczeniowych.

- Pojawia się pytanie, czy my Polacy jesteśmy gotowi na to, aby za realizację projektu czystej energii zapłacić tak wysoką cenę, jak nie tylko komfort naszego życia, ale odstąpienie od pewnych standardów, które gwarantują ochronę prawa własności? - pytała posłanka Leniart.

Z kolei radny Rzeszowa Waldemar Szumny zwrócił uwagę na szybkie i niespodziewane procedowania tak ważnej ustawy.

- Wrzuca się nagle temat, o którym nie było informacji w kampanii wyborczej. Miejmy nadzieję, że to nie prognostyk działań gdzie z zaskoczenia są wrzucane, tematy licząc, że ktoś tego nie zauważy. Proszę zwrócić uwagę, że to wszystko jest robione bez żadnych analiz, bez konsultacji - mówił radny.

Projekt ustawy mówi, że jeżeli hałas wiatraka nie przekracza 100 decybeli (dB), to odległość od zabudowań do postawienia urządzenia może wynosić zaledwie 300 metrów. Do tej pory minimalną odległością było 700 m.

Pod projektem ustawy podpisała się trójka posłów z naszego regionu: Krystyna Skowrońska z Platformy Obywatelskiej oraz Bartosz Romowicz i Elżbieta Burkiewicz z Trzeciej Drogi. Zapytaliśmy ich o powody poparcia tego projektu ustawy, jak i o to, czy znali jego szczegóły?

- Wiedziałam, pod czym się podpisuję - zapewnia Elżbieta Burkiewicz. - Nam chodzi o wzmocnienie suwerenności energetycznej Polaków. Stawiamy na węgiel, a te wiatrakowe historie trzeba z powrotem tak ustawić, żeby była możliwość inwestowania, i stawiania nowych wiatraków. Widziałam odpowiednie tabele związane z odległościami i 300 metrów jest nierealne, bo podejrzewam, że wiatraków pracujących z głośnością 100 dB nie ma, bo przecież pralka wydziela większy hałas – dodaje posłanka Trzeciej Drogi, zaznaczając, że „w tej sprawie będą jeszcze konsultację i dyskusja, ponieważ ustawa ma być procedowana 22 grudnia”.

Poseł Bartosz Romowicz nie chciał z nami rozmawiać na ten temat. Kazał sobie przesłać pytania mejlem, na które jednak nie odpowiedział. Posłanka Krystyna Skowrońska również nie odpisała nam na pytania w sprawie groźnych dla ludzi zmian.