Kto prezydentem Rzeszowa? Robert Homicki: Wszystkie siły przeciwko PiS

– Jakie to będą wybory, zależy przede wszystkim od decyzji Tadeusza Ferenca. Jeśli zdecyduje się wystartować, powinien je wygrać i wielkich emocji w wyścigu o fotel prezydenta się nie spodziewam. Ale w przeciwnym razie, wynik jest trudny do przewidzenia i będzie zależał od tego, jak inni kandydaci zaprezentują się wyborcom. Czasu jest jednak na to coraz mniej - mówi dr Leszek Gajos, socjolog z WSPiA Rzeszowskiej Szkoły Wyższej.

Przyszłoroczne wybory samorządowe są planowane na 11 listopada. Prawica, która fotel prezydenta miasta straciła na rzecz Tadusza Ferenca w 2002 roku zapowiada, że tym razem wystawi mocnego kandydata. Z naszych informacji wynika, że ma nim być poseł PiS Wojciech Buczak, którego kandydatura czeka już tylko na akceptację politycznej centrali tego ugrupowania. Tadeusz Ferenc, który od 2002 roku trzy razy wygrywał wybory z kandydatami PiS wciąż nie potwierdził, czy powalczy o piątą kadencję.

- Za wcześnie na takie deklaracje - przekonuje w rozmowach z dziennikarzami. Chociaż w ratuszu nikt oficjalnie o tym nie mówi, zachowanie prezydenta nie bardzo podoba się ludziom z jego otoczenia. Uważają, że to już ostatni dzwonek na podjęcie konkretnych decyzji i rozpoczęcie kampanii.

Według naszych ustaleń, pomysły na przyszłoroczne wybory są dwa. Pierwszy zakłada, że Tadeusz Ferenc wystartuje i będzie jedynym kandydatem, jaki stanie do walki z reprezentantem PiS. - To najrozsądniejsze wyjście, bo nie ma sensu rozkładać głosów wyborców na kilka osób. Jeśli prezydent potwierdzi start, zarówno Nowoczesna, jak i Platforma Obywatelska powinny go poprzeć - mówi Robert Homicki, miejski radny Nowoczesnej.

Co ciekawe, jego nazwisko wymienia się w wąskim gronie innych kandydatów, którzy walczyliby o fotel prezydenta w przypadku przejścia Tadeusza Ferenca na emeryturę. Jako jeden z założycieli Platfotmy Obywatelskiej był on już zresztą typowany na stanowisko wiceprezydenta miasta, kiedy poprzednich wyborach PO zawiązywała koalicję z Rozwojem Rzeszowa Tadeusza Ferenca.

- Cały czas czekamy na ruch prezydenta i nie ukrywam, że jako przedstawiciele różnych ugrupowań trochę się niecierpliwimy. Niestety konkretów ciągle brak, a PiS już działa - przyznaje Robert Homicki. Zwraca jednak uwagę, że drugi scenariusz jeszcze mocniej wymaga współpracy między różnymi środowiskami politycznymi w mieście.

- Jeśli nie Ferenc, to potrzebny jest inny wspólny kandydat. Musimy połączyć siły i grać na jedną osobę, aby nie oddać PiS-owi władzy w mieście. Takiego scenariusza nawet nie chcę brać pod uwagę, bo byłby to zły czas dla miasta - uważa Homicki. Jest przekonany, że prezydent z PiS rozpocząłby rządzenie miastem od głębokich zmian kadrowych w urzędzie i podległych mu jednostkach.

- Praktyka pokazuje, że to ugrupowanie bez skrupułów pozbywa się fachowców i zastępuje ich swoimi ludźmi. Nie można do tego dopuścić, bo Rzeszów działa i rozwija się bardzo dobrze. Tymczasem radni PiS raz po raz proponują na sesjach kosztowne rozwiązania, jak chociażby ulgi na bilety, wywóz śmieci, czy parkowanie w płatnej strefie dla rodzin wielodzietnych. Skąd brać na to wszystko pieniądze? Tego już nie mówią - przekonuje Robert Homicki.

Zapewnia, że jeśli Tadeusz Ferenc nie wystartuje w wyborach, jest gotowy stanąć do walki jako wspólny kandydat kilku ugrupowań. - Ale równie dobrze tym kandydatem może być na przykład wiceprezydent miasta Marek Ustrobiński. Z tym, że w przypadku nowego kandydata konieczne są szybkie decyzje i promocja. Takiego nazwiska nie można ogłosić na miesiąc przed wyborami, dlatego z niecierpliwością czekamy na ruch Tadeusza Ferenca - mówi R. Homicki.

ZOBACZ TEŻ: Tadeusz Ferenc o zmianie granic Rzeszowa