W Przemyślu wyleczyli zgruchotaną łapę myszołowa

Myszołów złamał łapę na linii energetycznej. Wpadł na nią z dużą prędkością.

- We wszystkich podręcznikach weterynaryjnych są wskazania, aby w przypadku takich otwartych, skomplikowanych złamań stosować eutanazję. Chodzi o to, aby skrócić zwierzęciu cierpienie. Myśmy chcieli wyjść poza ten standard i podjęliśmy to niesamowicie trudne wyzwanie - mówi lek. wet. Radosław Fedaczyński z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.

Zastosowanie tradycyjnych sposobów odpadało. Po pierwszym zabiegu noga ptaka była sparaliżowana. W tej sytuacji weterynarze zdecydowali się na metodę wypełnienia uszkodzonej kości łapy cementem kostnym. Prawdopodobnie przemyscy lekarze byli pierwszymi, którzy zastosowali ten sposób u ptaka.

- Szukaliśmy informacji o tym zabiegu w internecie. Nic. Za to później, gdy sami go wykonaliśmy, otrzymaliśmy sporo pytań od ośrodków weterynaryjnych - mówi Fedaczyński.

W operacji uczestniczyły 4 osoby, trwała ponad dwie godziny.

- Po kilku tygodniach widać, że kość zrasta się rewelacyjnie. Ptak musi mieć sprawną łapę nie tylko do podpierania się, ale przede wszystkim do odpowiednio mocnego uścisku myszy czy nornicy - mówi pan Radosław.

Po pełnym sukcesie, czyli gdy ptak w pełni sił odleci do natury, przemyscy lekarze opracowanie o zabiegu opublikują w specjalistycznych pismach weterynaryjnych. Spodziewają się wtedy zainteresowania z całego świata.