MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żużel w Rzeszowie. Czy to już koniec?

Marek Bluj
Miny prezesa spółki Speedway Stal Rzeszów Andrzeja Łabudzkiego i trenera Janusza Ślączki mówią same za siebie. Sytuacja w rzeszowskim żużlu jest bardzo trudna. Nadzieja w mieście, województwie i...
Miny prezesa spółki Speedway Stal Rzeszów Andrzeja Łabudzkiego i trenera Janusza Ślączki mówią same za siebie. Sytuacja w rzeszowskim żużlu jest bardzo trudna. Nadzieja w mieście, województwie i... Bartosz Frydrych
Kto poręczy kredyt dla Speedway Stali Rzeszów? Tylko pożyczka może uratować żużel. Nadzieja w mieście i województwie!

Jeżeli spełni się czarny scenariusz, to w przyszłym roku nie zobaczymy żużlowej drużyny z Rzeszowa w żadnej lidze. Pilnie potrzebna jest gotówka.

Do końca listopada rzeszowski klub musi wypłacić swoim zawodnikom zagłe za ten rok pieniądze lub uzgodnić z nimi terminy i warunki spłaty zaległości. Jeżeli tego nie zrobi, nie otrzyma licencji na przyszły sezon. A to będzie oznaczać, że stalowcy nie tylko nie pojadą w PGE Ekstralidze, ale w ogóle nie zobaczymy ich w żadnej lidze. Nawet drugiej.

Tak jak w tym roku Włokniarza Częstochowa. Tegoroczne długi szacowane są na mniej więcej 2 miliony złotych. Tymczasem - po wycofaniu się z dalszego wspierania speedwaya znad Wisłoka firmy PGE - nie ma skąd wziąć potrzebnej już teraz kasy.

W sobotę Andrzej Łabudzki, prezes klubu, wystosował do kibiców list, w którym bez ogródek przedstawia bardzo trudną sytuację klubu. „ Spółka Speedway Stal Rzeszów S.A. zastanawia się nad złożeniem w najbliższych dniach wniosku o upadłość. W następnym sezonie możemy nie zobaczyć zespołu z naszego miasta w PGE Ekstralidze. Istnieje również duże prawdopodobieństwo, że w ogóle zabraknie w przyszłym roku ligowego żużla w Rzeszowie” - jasno stawia sprawę Łabudzki.

Dlaczego tak dramatyczny ton tego listu? - pytamy szefa klubu? - Jest on przede wszystkim szczery. Być może dla niektórych osób także dramatyczny. Sytuacja jest jednak bardzo ciężka. Nie wiem, co stanie się za 2-3 tygodnie. Moje rozmowy z firmami i instytucjami na temat pomocy finansowej nie przyniosły żadnych rezultatów. Brakuje nam przede wszystkim sponsora, który byłby filarem naszego budżetu. Czasu już praktycznie nie mamy - podkreśla nasz rozmówca. - PGE już nas nie będzie wspierać, firma Marma już w tamtym roku definitywnie wycofała się ze sponsoringu i nie powróci. Nikogo nie widać. Nawet na horyzoncie...

Łabudzki zapewnia, że absolutnie się nie poddaje, że w tej walce o rzeszowski żużel nie jest sam. Tylko ten czas, którego praktycznie nie ma. Czy jest jakaś deska ratunkowa? - Ponieważ wszystkie firmy mają już na ten rok rozdysponowane środki, jedynym rozwiązaniem jest kredyt bankowy dla klubu, dzięki któremu można by było spłacić zaległości wobec żużlowców i otrzymać licencję. Ponieważ klub poza polewaczką i traktorem nie ma żadnego zaplecza finansowanego, żadnego majątku, potrzebny jest ktoś, kto poręczy taki kredyt. I tu cała nadzieja w prezydencie i radzie miasta - twierdzi Łabudzki, który zabiega o spotkanie z prezydentem Tadeuszem Ferencem.

Skąd się wziął deficyt w bud- żecie klubu? Czyżby wydatki nie zostały należycie oszacowane? - Nasza drużyna w meczach wyjazdowych zdobywała sporo punktów, dużo więcej niż zakładaliśmy. Przegrywaliśmy spotkanie nieznacznie, a wydatki były takie jak niemal za zwycięstwa - tłumaczy prezes Łabudzki.

- Z przykrością również muszę powiedzieć, że niewszyscy nasi kontrahenci wywiązali się z przyjętych zobowiązań finansowych. Zwyczajnie nie zapłacili deklarowanych kwot, a teraz nie odbierają nawet telefonów. Sytuacja jest patowa, ale nie załamujemy rąk.

Łabudzki podreśla dużą pomoc, jaką w tym roku klub otrzymał z miasta. - Jest za co dziękować panu prezydentowi, bo otrzymaliśmy dwa razy tyle, co w tamtym roku. Ostatnio rada miasta przyznała nam 250 tys. zł, ale - z nie do końca zrozumiałych dla mnie względów- nie możemy otrzymać tych pieniędzy - dodaje szef klubu.- Wierzę, że wyjdziemy z tego zakrętu, że pomoże nam miasto i marszałek.

Podobno do spotkania w sprawie żużla ma dojść w ratuszu we wtorek o godzinie 9. Może więc nie wszystko stracone...?

Ze względu na sytuację, rozmowy z zawodnikami na temat przedłużenia kontraktów zeszły na daleki plan. Na razie trzeba uratować dyscyplinę, która gromadzi na trybunach najwięcej kibiców w regionie. „Nie byliśmy i nie będziemy zainteresowani podpisywaniem tzw. kontraktów wirtualnych z zawodnikami.

Za ich pomocą moglibyśmy wprawdzie złożyć ciekawy zespół, który wystartowałby w PGE Ekstralidze, ale to jest droga donikąd. Nie będziemy tego stosować w naszym klubie. Gorąco liczę, że jednak w mieście dwukrotnych Drużynowych Mistrzów Polski, kibice będą mogli oglądać speedway w sezonie 2016” - kończy list prezes Speedway Stali Rzeszów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24