Zebrali 12 tysiecy

Kasia Rozmysłowicz, właścicielka pensjonatu "Przystanek Cisna", który spłonął 11 lutego, zastanawia się, czym obie rodziny zasłużyły na taką życzliwość. - Jest to dla nas olbrzymia radość. Okazuje się, że mamy mnóstwo przyjaciół - mówi pani Kasia.
Pokazano kilkadziesiąt prac bieszczadzkich artystów. Sprzedano wszystkie. Obrazy, które cieszyły się największym wzięciem, szły na licytację. Najwięcej, bo 2 tys. zł, zapłacili za pracę Agnieszki Słowik-Kwiatkowskiej Elżbieta i Janusz Grzechowie Z Cisnej. - Jesteśmy zaprzyjaźnieni z obiema rodzinami - mówi pan Janusz. - Ale wzięliśmy udział w aukcji nie tylko dlatego. Gdy wydarzy się takie nieszczęście, każdy powinien zareagować.
Ilością zakupionych prac pobiła wszystkich rodzina Haftków z Leska. Piotr Haftek kupł kilka malowideł i rzeźb. - Bardzo przeżywamy tę tragedię, bo dotknęła naszych przyjaciół - mówi pan Piotr. - Będziemy mogli otworzyć galerię - żartują państwo Szelcowie, właściciele cukierni i piekarni w Lesku, dopingujący zięcia w licytacji.
Roman Zielonka, mieszkaniec Cisnej, nie rozstawał się z telefonem komórkowym. Brał udział w licytacji w imieniu znajomych. Na gorąco konsultował z nimi przebieg licytacji, aż wreszcie udało mu się zakupić dla przyjaciela z Krosna prace na desce, również autorstwa Agnieszki Kwiatkowskiej. - Prace były pokazane w Internecie - wyjaśnia pan Roman. - Dostałem więc upoważnienie od kilku znajomych z Polski. Jeden z nich powiedział, że mogę kupić nawet kilogram gwoździ, jeśli tylko przyczyni się to do odbudowy domów.
Zebrana suma - 12 tys. zł - ucieszyła wszystkich.