Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast ogródków powstanie droga. Działkowcy muszą się wynieść

Bartosz Gubernat
Kazimierz Drabik na terenie ogrodu jest zameldowany na stałe. Jeśli powstanie tu droga, zostanie bez dachu nad głową.
Kazimierz Drabik na terenie ogrodu jest zameldowany na stałe. Jeśli powstanie tu droga, zostanie bez dachu nad głową. Bartosz Frydrych
Zrozpaczeni działkowcy zapowiadają, że będą szukać sprawiedliwości w sądzie.

Rodzinny Ogród Działkowy Energetyk 1 leży w Rzeszowie między ul. Lwowską a Wisłokiem. Niewielkie ogródki od 1956 roku uprawia tu 60 rodzin. Od wczoraj wszyscy są tutaj nielegalnie, bo z dniem 17 czerwca działkowcom upłynął ustalony przez miasto termin na opuszczenie ogrodu. Powód? Rozpoczynająca się budowa drogi od al. Rejtana, do nowego targowiska i dalej do ul. Ciepłowniczej.

Tadeusz Drabik ogródek uprawia od ponad 50 lat. Od 1995 roku lat za zgodą urzędu miasta jest tu na stałe zameldowany. - Jeśli na plac wjadą buldożery, zostanę bez dachu nad głową. Szefowa podkarpackiego oddziału Polskiego Związku Działkowców powiedziała mi, że mogę iść mieszkać pod most, więc na jej pomoc nawet nie liczę. Nie wiem co robić, bo nikt z miasta także nie proponował mi mieszkania zastępczego, a na prywatne mnie nie stać - mówi 80-letni mężczyzna.

Pozostali działkowcy nie mieszkają tu na stałe, ale także nie chcą opuścić ogródków. Grażyna Borowiecka, która przejęła ziemię po zmarłym ojcu uważa, że przenosiny w inne miejsce są niemożliwe.
- Mam tu kilkudziesięcioletnie drzewa i krzewy, przecież nie zabiorę ich ze sobą pod pachę, jak huśtawki czy ławek. Przez te wszystkie lata ociepliłam altanę i zbudowałam sobie wędzarnię. Nie da się ich przenieść - żali się kobieta.

- A miasto za zabudowania i nasadzenia nie chce nam zapłacić odszkodowań. Mnie działka kosztowała prawie 15 tysięcy złotych. Przecież domku nie wezmę na plecy w inne miejsce - dodaje Marek Stachniuk.

W niedzielę 36 działkowców zebrało się na ogrodzie, aby omówić dalsze kroki.
- Chociaż za użytkowanie ogródków zapłaciliśmy czynsz do końca roku, nie zostaliśmy wpuszczeni do świetlicy. Ale nie zamierzamy się poddawać. Zdecydowaliśmy, że opłacimy prawnika i oddamy sprawę do sądu - mówi M. Stachniuk.

Zdaniem Agnieszki Sycz, szefowej PZD w Rzeszowie użytkownicy ogródków mają rację. - Decyzja o budowie drogi już zapadła i nie da się jej cofnąć. Ale tym ludziom należy się pełne odszkodowanie za nasadzenia i mienie oraz zastępczy teren. Wezwaliśmy urzędników do spełnienia tych warunków. Jeśli tego nie zrobią sprawę oddamy do sądu. Na razie nie mamy żadnej odpowiedzi - mówi A. Sycz. I podkreśla, że w kraju były już toczone podobne spory. Jeden z nich, na Śląsku zakończył się sądowym zwycięstwem działkowców.

W Urzędzie Miasta Rzeszowa odpowiadają, że o odszkodowaniach nie ma mowy, bo teren od lat był przeznaczony pod budowę drogi i działkowcy o tym wiedzieli. Ale sprawą otwartą są zastępcze tereny. Wczoraj pracownik Biura Gospodarki Mieniem Urzędu Miasta Rzeszowa pokazał przedstawicielom właścicieli ogródków proponowane działki.

- To tereny w rejonie ul. Kwiatkowskiego, Wioślarskiej i Siemieńskiego. Możemy zaoferować także działki przy ul. Ciepłowniczej. Chcemy załatwić sprawę tak, aby ci państwo byli zadowoleni - mówi Grzegorz Tarnowski, szef BGM.

Do negocjacji z miastem skłonna jest jednak tylko część działkowców. Pozostali szykują już kolejne zebranie i nie wykluczają sporu w sądzie. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24