Była godz. 22.30 , kiedy na drodze w Starej Wsi potrącono 24-letniego rowerzystę, musieli interweniować ratownicy pogotowia. Sprawca potrącenia nie udzielił pomocy poszkodowanemu, bo natychmiast po zdarzeniu uciekł z miejsca wypadku. O jego obecności świadczyły zabezpieczone przez policję ślady, m. in. kawałki z rozbitego lusterka samochodowego.
W chwili zdarzenia rowerzysta był trzeźwy, co potwierdził test alkomatem. Poszukiwania sprawcy trwały krótko, pomogły pozostawione na miejscy fragmenty z rozbitych elementów samochodu. Po nich można było zidentyfikować, jakiej marki i jakiego koloru był pojazd. Właściciel „odnalazł się” już następnego dnia. W miejscu pracy. Okazało się, że 29-latek w samochodzie zdążył już wymienić uszkodzone lusterko, jednak innych uszkodzeń samochodu nie udało mu się zatuszować. Ucieczkę z miejsca zdarzenia tłumaczył tym, że spanikował i bał się odpowiedzialności karnej.
29-latkowi została pobrana krew do badania. Usłyszał już zarzut spowodowania wypadku i ucieczkę z miejsca. Przyznał się do ich popełnienia. Grozi mu za to nawet do 3 lat pozbawienia wolności.
ZOBACZ TEŻ: Podkarpacka policja rozpoczyna operację "Majówka 2018"
POPULARNE NA NOWINY24:
TOP najlepszych
restauracji w Rzeszowie wg użytkowników tripadvisor
Rzeszów
sprzed lat. Pomóż nam rozpoznać te zdjęcia
Motocykliści
rozpoczęli w Rzeszowie sezon 2018
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Daniel Martyniuk uciekł z Polski. Niewiarygodne, kto mu towarzyszy
- Emilian Kamiński przewraca się w grobie. Zapadł wyrok w sprawie jego przyjaciela
- Wiemy, kto wspiera Magdę Mołek w trudnych chwilach. Tak dyskretny przyjaciel to skarb
- Rodzina z "Nasz nowy dom" przeżyła lata gehenny. Wiemy, kto wyciągnął do nich dłoń