Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kandydatka PiS, Józefina Hrynkiewicz: nie muszę mieszkać na Podkarpaciu

Małgorzata Froń
Józefina Hrynkiewicz nie kryje, że z Podkarpaciem nie ma żadnych związków, ale zapewnia, że na jej zaangażowaniu w politykę społeczną skorzystają również mieszkańcy Podkarpacia.
Józefina Hrynkiewicz nie kryje, że z Podkarpaciem nie ma żadnych związków, ale zapewnia, że na jej zaangażowaniu w politykę społeczną skorzystają również mieszkańcy Podkarpacia. Krzysztof Kapica
Józefina Hrynkiewicz startuje w wyborach za namową Jarosława Kaczyńskiego. Mówi, że nie chodzi do Radia Maryja, ani telewizji Trwam. Jeżeli trzeba będzie dyskutować na ważne tematy, weźmie udział w dyskusji w każdym medium.

Czego oczekujemy od naszych przedstawicieli w przyszłym parlamencie? Jakimi najważniejszymi sprawami dla kraju i regionu powinni się zająć? Nowiny zapytają o to liderów ugrupowań i komitetów wyborczych. Zapraszamy też do dyskusji naszych Czytelników. Pytania do kandydatów nadsyłajcie na adres:
[email protected]

- Przepraszam, raz byłam w TV Trwam i Radiu Maryja, żeby wyjaśnić, na czym polega reforma emerytalna, bo tylko tam chcieli mnie posłuchać - tłumaczy Józefina Hrynkiewicz.

Józefina Hrynkiewicz nie ma żadnych związków z Podkarpaciem, nigdy tu nie mieszkała, nie ma tu rodziny.

- Przez pewien czas prowadziłam badania w Hucie Stalowa Wola, dobrze znam też Bieszczady - mówi.

- Ale uważam, że nie muszę mieszkać na Podkarpaciu, żeby walczyć o sprawy regionu w Warszawie. Bo to właśnie w Warszawie zapadają najważniejsze decyzje - tłumaczy.

Pochodzi z wielodzietnej rodziny. Miała pięć sióstr i dwóch braci. Ale sama rodziny nie założyła. Tak wyszło. Po śmierci mamy, tuż po studiach, pomagała młodszemu rodzeństwu w dokończeniu nauki.

- Potem byłam rodziną zastępczą dla syna mojej przyjaciółki, która zmarła na raka. Byłam zajęta pracą naukową, z drugiej strony musiałam zarabiać, żeby pomóc młodszemu rodzeństwu - ocenia Hrynkiewicz.

Osiągnęła w życiu prawie wszystko: ma mieszkanie w Warszawie, samochód, trochę oszczędności, ma też siedlisko niedaleko Lipiec Reymontowskich.

- Gdybym nie zajęła się w życiu pracą naukową, zapewne byłabym ogrodnikiem. Kocham sadzić drzewa. Kwiaty to moja słabość - śmieje się pani profesor. - A do polityki nie idę, żeby się dorobić, bo właściwie niczego mi nie brakuje. Idę po to, żeby po wielu latach pracy badawczej nad polityką społeczną spróbować coś z wyników tej pracy wprowadzić w życie.

Ma 63 lat. Poza pracą na Uniwersytecie Warszawskim, zajmowaniem się ogrodem, jeździ na nartach, pływa, lubi dobrą książkę, dobry, stary film, muzykę poważną.

Warszawy nie lubię

Choć od lat mieszka w Warszawie mówi, że nie lubi tego miasta. Do stolicy przyjechała na studia z Lidzbarka Warmińskiego.

- To bardzo ładne, stare miasteczko, tam spędziłam dzieciństwo i wczesną młodość - opowiada. - Chętnie mieszkałabym w mniejszym mieście i podziwiam Rzeszów, który jest ładny, przyjazny, miły do mieszkania.

Ale to właśnie w Warszawie profesor Hrynkiewicz przepracowała przez prawie całe życie. Tutaj zaczęła działać w Solidarności.

- W swoim domu, na własnej maszynie do pisania redagowałam Biuletyn Informacyjny Solidarności Uniwersytetu Warszawskiego, czasami sama, czasami z kolegami - wspomina. - Związałam się z sekcją polityki społecznej w Zarządzie Głównym Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Myśmy tam organizowali seminaria, konferencje, robiliśmy badania, zajmowaliśmy się takimi tematami, jak warunki pracy, wynagrodzenia, nierówności społeczne, dochody ludności, minimum socjalne, ubóstwo.

Polityka społeczna to temat, który najbardziej ją interesuje. Takimi sprawami Hrynkiewicz chciałaby się zająć, jeżeli zostanie posłanką.

Zna Kaczyńskiego od 40 lat

Hrynkiewicz nie ukrywa, że zna osobiście Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS.

- Poznałam go w roku 1971, kiedy razem pracowaliśmy w Międzyuczelnianym Zakładzie Badań nad Szkolnictwem Wyższym. Jesienią minie 40 lat, jak się znamy. Ja znam zupełnie innego Jarosława, niż ten, którego kreują media. To człowiek wielkich wartości, niezłomnych zasad, nieśmiały, miły, bardzo dobrze wychowany, szarmancki wobec kobiet. Wtedy jako młodzi ludzie lubiliśmy organizować prywatki, ale on nigdy w nich nie uczestniczył, bo zawsze był zajęty sprawami bardzo ważnymi. Wtedy też poznałam śp. Lecha Kaczyńskiego, który gdy był w Warszawie, odwiedzał brata w pracy.

Do kandydowania z Podkarpacia namówił Józefinę Hrynkiewicz Jarosław Kaczyński. We wcześniejszych latach miała propozycje z kilku partii, żeby kandydować do Sejmu, ale jej to nie interesowało.

- Polityka mnie odstręcza, bo jest w niej bardzo dużo beznadziejnych konfliktów, a ja jestem człowiekiem pracy merytorycznej, naukowej.

Dla mnie w polityce, szczególnie społecznej ważne jest prawo, pieniądze, dobre instytucje i kadry, dobra diagnoza. Ważny jest też dobry przekaz do społeczeństwa, co i jak trzeba rozwiązać.

Nie będę niczego obiecywała

Hrynkiewicz mówi, że polityka powinna być miejscem głębokiej troski o dobro wspólne. Deklaruje, że jeżeli zdobędzie mandat poselski, będzie pracować dla społeczności Podkarpacia, nie patrząc na partyjną przynależność, współpracując ze wszystkimi posłami.

- Nie jestem członkiem PiS-u, bo nie nadaję się do partii. Prezes Kaczyński o tym wie i oczekuje ode mnie rzetelnej pracy w tym, na czym się znam. Ja mówię uczciwie to, co wynika z rzetelnych badań i analiz. Nie będę nikomu niczego obiecywała, nie będę mówić, że emerytury wzrosną, że będziemy więcej zarabiać, że wszystko się zmieni na lepsze. Ale wiem, że emerytury muszą być wyższe, żeby starzy ludzie nie żyli w nędzy, a dzieci nie mogą być głodne. Jestem oburzona tym, że ministerstwo finansów zamiast pracować nad finansami emerytur i rent, pracuje nad tym, jak stworzyć ustawę o tzw. "odwróconej hipotece". Mówiąc wprost: żeby banki "wyłudzały" od ludzi starych ich mieszkania, dorobek ich całego życia. Mnie nie bardzo obchodzi, jak się żyje bogatym, bo oni sobie świetnie radzą.

Po co nam spadochroniarze?

Podkarpaccy działacze Prawa i Sprawiedliwości niewiele wiedzą o Józefinie Hrynkiewicz. Niektórym nie w smak ta kandydatura, choć oficjalnie złego słowa nie powiedzą. Poseł Stanisław Ożóg, lider partii w okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim mówi, że nie ma żalu do władz partii, że numerem jeden na liście jest właśnie Hrynkiewicz.

- Ja już cztery lata temu byłem drugi, a była przede mną świętej pamięci Grażyna Gęsicka - tłumaczy. - Została posłanką, bardzo dobrze nam się z nią pracowało. To nie ma znaczenia, skąd się pochodzi. Ważne, żeby pracować dla tego regionu.

Opozycja na kandydaturze Hrynkiewicz nie pozostawia suchej nitki.

- Nie potrzebujemy spadochroniarzy, mamy własne, dobrze wykształcone kadry. Widocznie PiS ich nie ma, skoro sięga po ludzi z zewnątrz - ocenia Bartosz Szczepański, szef kampanii Platformy Obywatelskiej na Podkarpaciu.

Podobne zdanie na ten temat ma poseł Tomasz Kamiński z SLD.

- Nie potrzebujemy ludzi z zewnątrz, bo tutaj mamy własnych, dobrze wykształconych i przygotowanych do pracy - ocenia. - Nie znam pani profesor, ale uważam, że stąd powinni kandydować ci, którzy tu żyją, znają problemy tego regionu. Współczuje PiS-owi, że kandydatów musi szukać poza Podkarpaciem.

Co na to Józefina Hrynkiewicz?

- Wiem, ile jestem warta. Wiem, że nawet nie będąc stąd, można wiele dla tego regionu zdziałać. Moja koleżanka śp. Grażyna Gęsicka, która była posłem z Podkarpacia, bardzo wiele zrobiła dla regionu. Będę kontynuować to, co Ona zaczęła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24