Wrzucili mnie do jednego worka

Jak podkreśla, badanie próbki paliwa, które odbyło się w pod koniec maja ubiegłego roku, wykazało przekroczenie parametru prężności pary, który mówi o tym czy paliwo jest letnie, czy zimowe. Zima - według przepisów - kończy się z ostatnim dniem kwietnia, ale do tego czasu rafinerie przywożą paliwo zimowe. - 1 maja trudno nagle sprzedać całe zapasy. Niewielu stacjom w Polsce to się udało. - mówi pan Bogusław.
Kontrola została przeprowadzona właśnie w okresie przejściowym a sprzedawanie paliwa o parametrach dostosowanych do właśnie minionej pory roku, napiętnowane. - Tymczasem jest udowodnione, że przekroczenie tych parametrów nie ma najmniejszego ujemnego wpływu na samochód. To są wyidealizowane normy i nie przystają do rzeczywistości - irytuje się Świąder. - Zresztą rok temu w maju temperatury były niższe niż w kwietniu. Tego jednak gazeta nie napisała.
Nie było tam także informacji o tym, że Polska Izba Paliw Płynnych walczy w ministerstwie o zmianę tych nielogicznych przepisów.
- Choć na czarnej liście, obok nazwy jest informacja o rodzaju "nieprawidłowości", to jednak ona nic nie mówi klientom i zrażeni mogą omijać stację - denerwuje się pan Bogusław. Zapewnia, że zawsze był uczciwy wobec klientów. Uważa, że gazeta postąpiła nieprofesjonalnie wrzucając do "jednego worka" zarówno tych, którzy nie zdążyli sprzedać zimowej benzyny, jak i tych, którzy ją zwyczajnie "chrzczą".
A co na to klienci mieleckiej stacji ? - Wiem o tej liście. Tankowałem tu wiele razy i nie miałem kłopotów. To stacja po drodze, więc nie sadzę, żebym z niej zrezygnował - mówi pan Zygmunt, kierowca peugeota.