- To wyjątkowo pogodny pies, chociaż ruchliwy. Może dlatego stał się uciążliwy dla właściciela - zastanawia się Artur Bąk, kierownik schroniska dla bezdomnych zwierząt w Orzechowcach pod Przemyślem.
Wolf, takie jest schroniskowe imię psa, pierwszy raz trafił do przytuliska rok temu. Przywieźli go strażnicy miejscy z Jarosławia. Pies błąkał się po mieście.
- Wtedy dość szybko znalazł się jego właściciel. Pomimo tego, że nigdzie nie ogłaszaliśmy, że mamy tego psa. Mieszkańcowi Jarosławia bardzo wtedy zależało na tym zwierzęciu. Przyjechał go odebrać - opowiada Bąk.
Wtedy pies po obowiązkowej kwarantannie został zachipowany. Pod skórę wszczepiono mu małe urządzenie umożliwiające identyfikację. M.in. zapisane są tam dane właściciela.
Po roku Wolf ponownie pojawił się w schronisku. Tym razem trafił tutaj z Przeworska.
- Od razu wydał mi się znajomy. Wziąłem czytnik do chipów i on potwierdził moje przypuszczenia - opowiada kierownik.
Wtedy jeszcze miał nadzieję, że pies uciekł właścicielowi i ten go szuka.
- Zadzwoniłem i wtedy okazało się, że ten pan już nie chce tego psa. Stwierdził, że oddał psa komuś innemu. Nie przedstawił jednak na to żadnych dokumentów - opowiada Bąk.
Do Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu wysłał zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez właściciela psa. Chodzi o porzucenie zwierzęcia.
- Na razie nie dostałem odpowiedzi. Wszystko wydaje się proste. Właściciela porzuconego psa udało się ustalić dzięki chipowi. Tylko, czy coś to da? To może dać odpowiedź na pytanie czy akcja chipowania psów w ogóle ma sens - zastanawia się kierownik schroniska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?