Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne zarzuty dla gangsterów z Tarnobrzega. Bili ludzi, napadali na kantory

Marcin Radzimowski
Gangsterzy z Tarnobrzega usłyszeli kolejne zarzuty.
Gangsterzy z Tarnobrzega usłyszeli kolejne zarzuty. Archiwum
Rozbój na właścicielu kantoru dokonany w Krzątce i rabunek pieniędzy w Stalowej Woli - to kolejne zarzuty, jakie usłyszeli członkowie zorganizowanej grupy przestępczej z Tarnobrzega.

Wcześniej prokuratura zarzuciła gangsterom dokonanie czterech innych rozbojów i zabójstwa w Niemczech.

Im dalej w las, tym więcej drzew. Toczące się od początku roku śledztwo co rusz przynosi nowe ustalenia. Zgromadzone dowody (między innymi wyniki badań genetycznych) są na tyle mocne, że niektórym osobom "rozwiązały się języki". Dwaj z sześciu zatrzymanych dotychczas zbrojnej grupy przestępczej z Tarnobrzega, usłyszeli kolejne zarzuty. Znów dotyczące brutalnych przestępstw.

- Obydwa śledztwa zostały umorzone z powodu niewykrycia sprawców, teraz sprawy te zostały podjęte na nowo. Pierwsza sprawa dotyczy rozboju, jakiego dokonano 7 czerwca 2002 roku w Stalowej Woli na pracowniku firmy Wtórstal - informuje prokurator Anna Romaniuk, zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu.

Zrabowali sto tysięcy

Tego dnia sprawcy grożąc bronią palną zrabowali mężczyźnie sto tysięcy złotych. W ocenie zgromadzonych przez prokuraturę dowodów tego bandyckiego rozboju dokonać mieli dwaj z trzech domniemanych szefów tarnobrzeskiego gangu.

Także oni mają na koncie przestępstwo dokonane 19 marca 2003 roku po południu w Krzątce (powiat kolbuszowski). Ofiarą rozboju padł wówczas właściciel kantoru w Mielcu, który z pieniędzmi wracał z kantoru w Stalowej Woli. W swoim fordzie miał polską i obcą walutę, równowartość stu tysięcy złotych.

Jak ustalili śledczy, właściciel kantoru był obserwowany a przestępcy (trzech lub czterech) poruszali się dwoma samochodami. W Krzątce jadący przed fordem wartburg nagle przyhamował. Z tyłu w forda uderzył polonez. Gdy właściciel kantoru wyszedł z auta, zobaczył przed sobą zamaskowanych bandytów. Jeden z nich przystawił mu karabin maszynowy do głowy, inni zaczęli bić ofiarę. Zrabowali pieniądze i uciekli. Samochody wykorzystane w czasie rozboju porzucili.

Zbyt słabe dowody

W związku z tym przestępstwem po jakimś czasie policja zatrzymała podejrzanego. Mocnym dowodem wydawał się fakt, że był właścicielem poloneza wykorzystanego w czasie rozboju - kupił go dwa tygodnie przed przestępstwem. Mężczyzna usłyszał zarzuty i stanął przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu. Konsekwentnie nie przyznawał się do winy.

To była porażka prokuratury, gdyż obrońca oskarżonego złożył wnioski o wykonanie badań DNA włosów znalezionych w fordzie oraz zabezpieczonej na kominiarce w porzuconym przez sprawców wartburgu. Badania genetyczne wykazały, że żaden z włosów nie jest włosem tego oskarżonego.

Wobec takiej opinii sąd zmuszony był uniewinnić mężczyznę. Sędzia uzasadniając ustnie wyrok podkreśliła, że jest pewna winy oskarżonego, lecz wszelkie wątpliwości trzeba rozstrzygać na jego korzyść. Otwarte pozostaje pytanie, czy tamten mężczyzna należał do zorganizowanej grupy przestępczej z Tarnobrzega?

Choć prokuratura milczy odnośnie zgromadzonych dowodów, najprawdopodobniej zabezpieczone wówczas włosy należały do dwóch mężczyzn, którzy teraz usłyszeli zarzuty dokonania tego przestępstwa.

- Mogę powiedzieć jedynie tyle, że część dowodów w tych dwóch sprawach to efekt badań genetycznych - mówi prokurator Anna Romaniuk.

Na początek żołnierze

Przypomnijmy, że o zatrzymaniu pierwszych pięciu członków gangu z Tarnobrzega napisaliśmy jako pierwsi pod koniec sierpnia. W gronie zatrzymanych byli wówczas dwaj szefowie grupy oraz trzej "żołnierze". Jak ustalili funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego i policjanci wydziału kryminalnego tarnobrzeskiej policji, gangsterzy na koncie mają co najmniej cztery przestępstwa.

Dwaj z nich mieli 29 kwietnia 2004 roku dokonać napadu na mężczyznę, który wyszedł z kantoru walutowego w Stalowej Woli. Zrabowano mu wówczas 415 tysięcy w różnych walutach.

Inna dwójka miała uczestniczyć w kolejnym podobnym rozboju - tym razem z bronią palną w styczniu 2005 roku w Staszowie (województwo świętokrzyskie) zaatakowali właścicielkę kantoru i jej zięcia. Zrabowali ponad 100 tysięcy złotych.

Jeden z zatrzymanych ma na koncie dokonanie dwóch rozbojów w Monachium. W styczniu 2004 roku napadł na starszego mężczyznę, którego pobił i zabrał tysiąc euro. Dwa miesiące później działając na zlecenie swoich szefów, dokonał rozboju na młodej kobiecie. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, ofiarą bestialskiego pobicia była luksusowa prostytutka. Sprawca dusił kobietę i w ta w efekcie zmarła.

Sprawca zrabował około 7 tysięcy euro (równowartość 33 tysięcy złotych). Tarnobrzeżanin dwa miesiące temu stanął przed sądem w Monachium, gdzie rozpoczął się proces w tej sprawie.

Napad na bank

Zatrzymany szósty gangster, 41-letni tarnobrzeżanin usłyszał zarzuty dotyczące dwóch przestępstw..

- Oprócz zarzutu kierowania grupą usłyszał zarzuty udziału w napadzie z bronią palną na bank w Gościeradowie a także udziału w podpaleniu dyskoteki w Baranowie Sandomierskim. W drugim przestępstwie chodziło o wyłudzenie odszkodowania za zniszczone mienie, którym zarządzał - wyjaśnia Anna Romaniuk, zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu. - Obydwa te przestępstwa były umorzone, dzięki uzyskanym informacjom można było je teraz wznowić.

Do napadu w Gościeradowie (województwo lubelskie, wcześniej tarnobrzeskie) doszło pod koniec kwietnia 2002 roku. Około godziny 8.30 pod Bank Spółdzielczy mieszczący się w kamienicy przy trasie Kraśnik - Annopol, podjechał czerwony peugeot z rejestracją województwa kieleckiego (jak później ustalono ukradzioną z innego auta). Było w nim prawdopodobnie trzech mężczyzn (jeden dla zmylenia miał perukę damską).

Uzbrojeni w długą broń palną zamaskowani bandyci weszli do banku, sterroryzowali pracowników i zrabowali 52 tysiące złotych. Policyjna obława niewiele dała a zabezpieczone ślady aż do teraz nie doprowadziły na trop sprawców. Teraz zarzuty w tej sprawie usłyszał jeden z tarnobrzeskich gangsterów.

Najprawdopodobniej z tymi samymi dwoma mężczyznami 41-latek kilka miesięcy wcześniej - w nocy z 27 na 28 września 2001 roku podpalił dyskotekę w Baranowie Sandomierskim. Obiekt spłonął doszczętnie, a celem było wyłudzenie odszkodowania za poniesione straty. Lokalem zarządzał właśnie 41-latek a firma ubezpieczeniowa wypłaciła mu 240 tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24