- Szok. Nie wiedziałem, co się dzieje. Ziemia nagle zaczęła sunąć. Jakby płynęła, a razem z nią ruszyły drzewa. Wszystko wpadało do wody i znikało w głębi - relacjonuje pracownik Kopani Siarki Machów w Tarnobrzegu Oddziału Robót w Piasecznie.
To katastrofa!
Koszmarne chwile rozegrały się w środę około godziny 13. Przy zachodniej skarpie pracowały dwie duże spycharki. Formowano brzeg wyrobiska, w którym powstać ma zbiornik wodny.
W pewnej chwili piaszczysta ziemia zaczęła się gwałtownie zsuwać do wody.
- Obsunęła się skarpa wyrobiska wraz z częścią terenów przyległych do wyrobiska, nawet ze zwałowiskiem zewnętrznym piasków szklarskich firmy Pilkington Sandoglass z Sandomierza. Skala obsunięcia jest nieprawdopodobna, katastrofalna - mówi Zbigniew Buczek, prezes Kopalni Siarki Machów, który zarządza wyrobiskiem w Piasecznie.
Jeden z operatorów zdążył uciec
Siła była ogromna - ziemia ze skarpy obsuwając się porwała ze sobą także utworzony poniżej stopień z ziemi, mający zabezpieczać właśnie przed osuwaniem się ziemi. To tu pracowały spycharki, a w nich dwóch operatorów.
- Jeden z mężczyzn zdołał w ostatniej chwili uciec. Niestety, drugi nie zdążył się wydostać z maszyny - dodaje prezes Buczek.
Woda podniosła się o pół metra
W czasie, gdy doszło do wypadku tysiące ton ziemi osunęły się do zbiornika wodnego. W tym miejscu głębokość wody wynosiła kilkadziesiąt metrów, po wypadku nad lustrem wody wystają drzewa.
- Poziom wody w zbiorniku po obsunięciu się ziemi podniósł się o około pół metra. To świadczy o skali zjawiska - dodaje prezes kopalni. - Specjaliści obliczą, ile ziemi się obsunęło do wody.
Wczoraj przez wiele godzin w pobliżu miejsca tragicznego wypadku pracowały służby ratunkowe - policja, straż pożarna, ratownicy-górnicy. Strażacy płetwonurkowie z Tarnobrzega i Sandomierza przeszukiwali akwen, w poszukiwaniu zatopionych maszyn i pracownika uwięzionego w jednej z nich. Szanse na odnalezienie człowieka żywego są minimalne. Jednak do czasu znalezienia ciała mieszkaniec Tarnobrzega wciąż uznawany jest za zaginionego.
Gdzieś pod zwałami ziemi
Działania ratownicze przypominały szukanie igły w stogu siana, bowiem ogromne zwały ziemi przesunęły się o kilkaset metrów. Spycharki nie dość, że wpadły do wody, to zostały jeszcze przysypane warstwą ziemi. Jak grubą? Metr? Kilkadziesiąt metrów?
Odpowiedź na to pytanie miała dać wezwana z Kielc ekipa strażaków ze sprzętem do wykrywania metalu. Wczoraj po południu przygotowywano także sprzęt oświetleniowy, by móc działania ratownicze prowadzić do późnych godzin wieczornych.
Okoliczności i przyczyny tragicznych wydarzeń zbadają specjaliści. Potrzeba będzie na to jednak kilku miesięcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej Sołtysik dostał fuchę w TVP! Wiemy, z kim będzie pracował
- Piotr Gąsowski pokazuje w Polsacie drugą twarz?! Stroi fochy na młodszego kolegę
- Tak wygląda grób Krzysztofa Krawczyka tydzień przed rocznicą. Szczegół łamie serce
- Tak żyje po zwolnieniu z TVP. Dawno niewidziana Nowakowska przyłapana na mieście!