Pod Millenium Hall "znalazły się" miejskie działki

Radni nie zgodzili się jednak, by wystawić te grunty na sprzedaż w przetargu nieograniczonym, co dawałoby prawo do starań o kupno wszystkim zainteresowanym.

- Cofnęliśmy ten temat do komisji, żeby określić, które działki można sprzedać, a które należą z założenia do przestrzeni publicznej - mówi Robert Kultys, radny PiS, przewodniczący komisji gospodarki przestrzennej.

Zapytaliśmy Andrzeja Skotnickiego, dyrektora wydziału architektury w urzędzie miasta, jak to możliwe, że ktoś buduje centrum handlowe na działce, której nie jest w całości właścicielem.

- Żaden przepis prawa nie wymaga od inwestora, by był właścicielem nieruchomości, na której chce budować. Natomiast prawo bezwzględnie wymaga, żeby inwestor miał w prawnym posiadaniu tę nieruchomość na cele budowlane - tłumaczy dyr. Skotnicki. - Może mieć np. wieczyste użytkowanie, użyczenie lub dzierżawę z przeznaczeniem pod zabudowę.

Marta Półtorak, prezes spółki Develop Investmen mówi, że chodzi o 20 arów działek w miejscu ściany ustawionej wewnątrz, tam gdzie garaż podziemny.

- Moim zdaniem nie dopatrzył tego komornik. Nie mieliśmy świadomości, że te działki są miejskie - mówi. - Ciężko mi powiedzieć, czy miasto celowo je zostawiło i tylko udzieliło jeszcze poprzedniemu właścicielowi zgody na to, żeby na nich wybudował obiekt. Jest to dla mnie niesamowite zaskoczenie, jak można w ten sposób działać. Kto rozsądny, jak nie inwestor mógłby te działki odkupić? Chyba tylko w celu, żeby jakimiś sposobami próbować blokować tę inwestycję.

Dodaje, że chciałaby odkupić działki, ale po cenie rynkowej.

- Rozmawiałam w urzędzie miasta na ten temat. Całe szczęście, że radni w tym mieście są pewnych rzeczy świadomi i postanowili tę sprawę dokładnie zbadać. Przygotujemy pismo do prezydenta i przewodniczącego rady miasta, żeby nakreślić całą tę sprawę.