Grypa w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie. Infekcję stwierdzono u 10 pacjentów

Skąd grypa na oddziale, gdzie leczy się choroby serca? Źródłem zakażenia mógł być ktoś odwiedzający chorych. Inny prawdopodobny scenariusz jest taki, że na kardiologię trafił pacjent, u którego grypa dopiero się rozwijała i w trakcie pobytu zaraził innych hospitalizowanych.

- W sumie stwierdziliśmy na kardiologii 10 przypadków grypy. Dwóch pacjentów jeszcze gorączkuje. Podjęliśmy starania, by ognisko grypy nie rozprzestrzeniło się na inne oddziały szpitala. Sale chorych są dezynfekowane, wstrzymaliśmy też przyjęcia planowe na oddział kardiologii - mówi Małgorzata Przysada, zastępca dyrektora KSW nr 2 ds. medycznych.

Zdaniem epidemiologów szczyt zachorowań na grypę wciąż jeszcze przed nami.

- Sytuacja jest dynamiczna. Pogodowa huśtawka sprzyja infekcjom górnych dróg oddechowym, w tym grypie. Mamy też epidemię grypy na sąsiedniej Ukrainie, gdzie zachorowało już ponad 2,5 mln osób, a z powodu powikłań zmarło ok. 80 chorych. Nie można wykluczyć, że nas też czeka wkrótce wzrost zachorowań. Dla wirusów granice przecież nie istnieją - uważa lek. med. Janusz Kaliszczak, epidemiolog, pediatra i specjalista chorób zakaźnych.

Wirus, który szaleje za wschodnią granicą to typ A H1N1, potocznie zwany świńską grypą. Co ważne, chroni przed nią szczepionka.

- Tegoroczna szczepionka chroni w sumie przed trzema rodzajami grypy. Wspomnianą świńską, pandemiczną typu A oraz grypą typu B - dodaje Janusz Kaliszczak.

Jak wynika z danych Państwowego Zakładu Higieny, tylko w minionym tygodniu grypę podejrzewano u ponad 1,5 tys. mieszkańców regionu.Do szpitala, z powodu powikłań oddechowych, trafiła jedna osoba.

- Grypa jest najgroźniejsza dla trzech grup pacjentów. Pierwszą stanowią małe dzieci, u których układ odpornościowy wciąż się rozwija. Drugą: kobiety oczekujące dziecka, gdyż ciąża to spore obciążenie dla organizmu. Na powikłania bardziej narażeni są także seniorzy, którzy często borykają się ze schorzeniami przewlekłymi. A grypa może je gwałtownie zaostrzyć - dodaje Janusz Kaliszczak.