Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjentka z Rzeszowa: byłam w szpitalu 15 godzin. W karcie wpisano mi trzy dni

Małgorzata Froń
Maria Brzozowska w jednym szpitalu dowiedziała się, że jest stara, w drugim była ponoć trzy dni, choć leżała w sali tylko 15 godzin
Maria Brzozowska w jednym szpitalu dowiedziała się, że jest stara, w drugim była ponoć trzy dni, choć leżała w sali tylko 15 godzin Krzysztof Kapica
Pani Maria z Rzeszowa w szpitalu w Rudnej Małej spędziła kilkanaście godzin. Tymczasem w dokumentach wypisano, że... trzy dni. Dyrektor lecznicy twierdzi, że lekarka po prostu się pomyliła przy wypisie pacjentki.

W poniedziałek, 19 listopada wieczorem Maria Brzozowska, 61-letnia mieszkanka Rzeszowa poczuła straszny ból głowy. Leki nie pomagały, a ponieważ leczy się neurologicznie, postanowiła szukać pomocy w szpitalu.

- Córka zawiozła mnie do szpitala nr 2 przy ul. Lwowskiej w Rzeszowie, nawet nie czekałam długo w kolejce. W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym przyjęła mnie pani doktor, która nie miała identyfikatora. Zmierzyła ciśnienie i powiedziała, że głowa mnie boli, bo jestem stara. No, młoda nie jestem, ale, żeby tak do mnie mówić? - dziwi się zbulwersowana pani Maria.

Dr Małgorzata Przysada, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie mówi, ze dopóki nie ma w tej sprawie oficjalnej skargi, szpital nie będzie sprawy komentował.

- Nie znamy okoliczności tego zajścia, jeżeli takowe było, bo to oczywiście nie powinno mieć miejsca - zapewnia.

Po obiedzie do domu

Lekarka z "dwójki" zaordynowała pani Marii kroplówkę i zaproponowała konsultację neurologiczną w szpitalu Świętej Rodziny w Rudnej Małej. Mieszkanka Rzeszowa twierdzi, że do Rudnej dotarła około godz. 23.

- Zrobiono mi kolejne badania, tomograf, podłączono pod kroplówkę. Pani doktor zapytała, czy zostanę w szpitalu. Czułam się fatalnie, więc się zgodziłam. O 23.40 położono mnie w sali.

Następnego dnia pani Maria dowiedziała się od ordynatora, że po obiedzie może już iść do domu.

- Trochę to mnie zdziwiło, że tak szybko. Może teraz są takie metody, że po 15 godzinach leczenia pacjent jest zdrowy. Chociaż głowa nadal mnie bolała, wróciłam do domu. Nie dostałam wypisu ani recepty - wspomina pacjentka.

Szpital: To była zwykła pomyłka

W środę 21 listopada zgłosiła się po wypis. Dostała też receptę.

- Popatrzyłam na ten wypis i coś mi się nie zgadzało - tłumaczy pani Maria. - Przecież wyszłam ze szpitala we wtorek, a w karcie stało czarno na białym, że w środę. Próbowałam to wyjaśnić z tą panią, która dała mi wypis. Ona stwierdziła, że przecież byłam na przepustce. Zbaraniałam. Na jakiej przepustce? - zapytałam.

W odpowiedzi usłyszała, że w papierach wszystko jest w porządku.

Pani Maria próbowała rozmawiać o wypisie z ordynatorem neurologii, ale dr Mirosława Dzikiego nie było już w szpitalu.

- To był najzwyklejszy błąd, popełniła go jedna z lekarek podczas wypisywania dokumentów - twierdzi Renata Styka, dyrektor finansowo-administracyjny szpitala w Rudnej Małej.

Pacjentka jednak chce wyjaśnić tę sprawę do końca. Złożyła skargę na oba szpitale do Narodowego Funduszu Zdrowia.

- Wczoraj, 27 listopada, wpłynęła do nas skarga. Rozpatrzymy ją, jak dostaniemy wyjaśnienia i dokumentację ze szpitali, a potem podejmiemy odpowiednie kroki - informuje Marek Jakubowicz, rzecznik oddziału NFZ. - Jeżeli rzeczywiście doszło do nieprawidłowości, wyciągniemy konsekwencje.

Jakubowicz tłumaczy, że NFZ ma ograniczone możliwości działania: - Nie postawimy strażnika przy każdym łóżku, rozliczamy się ze szpitalami na podstawie dokumentacji. A ta przeważnie jest w porządku.

Do sprawy powrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24