Sędziowie walczą o pieniądze. Nie godzą się na zamrażanie pensji

Sędziowie nie zgadzają się z zapisem i swoich praw dochodzą w sądach pracy. Na biurko sędziego Pawła Jandy, prezesa Sądu Rejonowego w Rzeszowie trafiły do tej pory trzy pozwy.

- Dwie sprawy są w toku. W trzeciej sąd nakazał wypłacić sędziemu pieniądze, ale decyzja nie jest prawomocna. Mamy jeszcze czas, żeby zastanowić się nad złożeniem odwołania - mówi prezes. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie sędzia, w sprawie którego została wydana decyzja miałby otrzymać 900 zł brutto za pracę w styczniu i lutym. W sądzie rejonowym pracuje 70 sędziów. Zarabiają od 6.5 do 7 tys. zł.

Prezes Janda pytany, czy nie obawia się kolejnych pozwów odpowiada:

- Ciężko to przewidzieć. Z pozwami wstrzymują się na przykład sędziowie Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. 23 sędziów czeka tam na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który sprawdza, czy zapis ustawy nie łamie prawa.

W rozmowie z Nowinami Jarosław Gowin, który odwiedził Podkarpacie powiedział, że sędziowie, jako elita powinni w imię sprawiedliwości z podwyżek zrezygnować. Wypowiedź ministra ekonomista Krzysztof Kaszuba nazywa nieracjonalną.

- Odwołuje się do emocji i moralności, a nie prawa. Jeśli mówi o oszczędnościach, niech one dotkną cały aparat administracyjny, trzeba też wziąć pod uwagę przedziały zarobkowe. Bo dlaczego zamrożoną pensję ma mieć policjant zarabiający około 2 tys. zł, oraz minister, który dostaje koło 10 tys. zł. To nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością - przekonuje.