Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łącznik Rzeszowa z autostradą jeszcze nie powstał, a już się zapada!

Bartosz Gubernat
Problem dotyczy nasypów w rejonie gotowych już wiaduktów.
Problem dotyczy nasypów w rejonie gotowych już wiaduktów. Krzysztof Łokaj
Budowa łącznika Rzeszowa z autostradą A4 i drogą S19 opóźni się o kolejne 3 miesiące, a koszt inwestycji wzrośnie o kilka milionów złotych. Powód? Konieczność wzmocnienia zapadających się nasypów.

Spóźnione oba odcinki

Spóźnione oba odcinki

Czterokilometrowy odcinek drogi będzie jednym z kilku dojazdów do mierzącej w sumie 26 kilometrów obwodnicy, jaką stworzą fragmenty drogi ekspresowej S19 i autostrady A4. Budowa jest podzielona na dwa etapy. 2,5 kilometra między rondem a granicą Rzeszowa buduje miasto. Dalej inwestycję prowadzi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Tu prace powinny skończyć się najpierw 20 października, a potem 20 listopada 2011 roku. Cały czas trwają.

- Tak, mamy problem. Przy wszystkich trzech wiaduktach nasypy cały czas siadają. Miejscami zapadły się już nawet o metr. O oddaniu łącznika z autostradą w terminie nie ma mowy. Szukamy rozwiązania problemu, ale to nie łatwe - przyznaje Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa.

Jeszcze w ubiegłym tygodniu miasto zapewniało, że budowa miejskiego fragmentu drogi łączącej Rzeszów z autostradową obwodnicą przebiega zgodnie z planem i zakończy się 31 maja. Z informacji, które potwierdziliśmy wczoraj wynika jednak, że harmonogram robót wykonawca utrzymuje tylko miejscami.

Poważny problem ma z drogą w rejonie wiaduktów nad ul. Spichlerzową, torami kolejowymi i ciekiem wodnym na osiedlu Załęże. Od kilku tygodni nikt tu nie pracuje, a ziemia z każdym dniem coraz bardziej się obniża.

- Okazało się, że pod czterometrową warstwą gruntu nośnego jest 3 metry terenu, który należało przed budową wzmocnić. Wykonawca prac tego nie zrobił, dlatego droga się zapada. Problemu nie ma na prostych odcinkach drogi, bo tam nasypy mają maksymalnie dwa metry wysokości. Przy wiaduktach nawet 7-10 metrów, a to oznacza potężną masę - wyjaśnia Piotr Magdoń, szef Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie.

Milionowe straty

Jak ustaliliśmy, możliwości rozwiązania problemu są dwie. Pierwsza to rozbiórka nasypów i wymiana gruntu pod drogą. Druga zakłada wzmocnienie terenu betonowymi, lub żwirowymi palami.

- Stosując tą metodę nie trzeba rozbierać nasypów. Maszyna palująca może pracować z poziomu nasypu. To jednak bardzo kosztowne zadanie, szacujemy, że koszt inwestycji wzrośnie przez to minimum o 5 mln zł - dodaje dyrektor Magdoń.

Kto zapłaci za błąd? Roman Żak, kierownik budowy łącznika Rzeszowa z autostradą zapewnia, że jego firma, IMB Podbeskidzie jest bez winy.

- My dostaliśmy do realizacji gotowy projekt drogi. Pracujemy zgodnie z tym, co przygotował projektant. Gdyby zaplanował palowanie gruntu, wykonalibyśmy je. Na pewno nie zgodzimy się na żadne kary za spóźnienie prac, bo to nie nasza wina - przekonuje kierownik budowy.

Dyrektor Magdoń potwierdza wersję wykonawcy.

- Odszkodowania będziemy domagać się przed sądem od projektanta - firmy Transprojekt z Krakowa. To on powinien był przewidzieć trudności i zaproponować właściwe rozwiązanie. Za to mu zapłaciliśmy - mówi dyrektor.

Co na to projektant? Okazuje się, że podlegająca Transprojektowi pracownia w Jarosławiu już nie istnieje. W krakowskiej siedzibie firmy nikt nie chciał wczoraj komentować sprawy.

Najwcześniej jesienią...

Co dalej? Optymistyczny scenariusz zakłada, że łącznik z autostradą będzie gotowy we wrześniu. Drogowcy szacują, że na znalezienie palownicy potrzeba minimum 3-4 tygodni. Wykonanie robót zajmie ok. dwa miesiące. Jeśli miasto zleci je jako osobne prace, konieczny będzie przetarg, a to oznacza stratę kolejnych tygodni.

- Ale inaczej się nie da, bo gdybyśmy zostawili nasypy bez wzmocnienia, droga szybko zaczęłaby pękać i zapadać się - tłumaczy Roman Żak.

Zapadająca się ziemia to nie pierwszy problem z budową drogi na osiedlu Załęże. W lutym ubiegłego roku prace przerwano na ok. trzy miesiące, ponieważ zbankrutowała firma Drogbud, lider konsorcjum wykonującego trasę. Roboty wznowiono dopiero w maju i przejęło je właśnie IMB Podbeskidzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24